29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Królowa Anita

Ocena: 0
1156

Lekkoatletyka niezmiennie jest królową sportu. A królową polskiej lekkoatletyki jest Anita Włodarczyk. Mistrzyni olimpijska, mistrzyni świata i Europy – i rekordzistka świata. W rzucie młotem wyprzedziła rywalki o całe lata świetlne.

W 2001 roku, gdy zaczynała treningi w Rawiczu – a najpierw był rzut dyskiem – jej późniejsza przyjaciółka Kamila Skolimowska była już złotą medalistką olimpijską z Sydney. Ich drogi coraz częściej się krzyżowały. W 2008 roku Anita Włodarczyk była o krok od mistrzostwa Polski – przegrała właśnie z Kamilą. Kilka miesięcy później na igrzyskach w Pekinie z kolei Skolimowska spaliła trzy podejścia, a Włodarczyk zajęła szóste miejsce. Wtedy nikt nie przypuszczał, że nasze siłaczki nie będą rywalizowały już nigdy. W lutym 2009 roku Kamila Skolimowska zmarła nagle podczas zgrupowania w Portugalii. To był cios dla całej polskiej lekkoatletyki. I na zawsze odcisnął piętno na karierze Anity Włodarczyk.

Nasza rekordzistka świata często powtarza, że w trakcie startów w zawodach „czuwa nad nią Kamila”. Anita korzystała przecież z rad bardziej doświadczonej koleżanki i pamięta je do dziś. I do dziś rzuca w odziedziczonej po niej rękawicy. To przyjaźń, którą trudno nazwać i wyrazić słowami. Jako złota medalistka z Rio na jednym z portali społecznościowych Anita napisała: „Po 16 latach Polska znowu na szczycie. Kama, zrobiłyśmy to! Dziękuję!”. I tuż po powrocie z Rio de Janeiro pojechała z kwiatami na Powązki, aby odwiedzić grób Kamili. A 28 sierpnia uczci jej pamięć na Stadionie Narodowym podczas siódmego już memoriału imienia zmarłej mistrzyni.

To, w jaki sposób Anita Włodarczyk pielęgnuje pamięć o Kamili, nie może dziwić. Rekordzistka świata to skromna, dobrze wychowana dziewczyna. I nie zmieniły tego kolejne, coraz większe sukcesy. Trzy lata temu, jako wicemistrzyni olimpijska z Londynu, brała udział w kolejnej akcji charytatywnej. Długo wtedy rozmawialiśmy przy okazji jej wywiadu dla TVP. Mimo zmęczenia treningami – była w trakcie przygotowań do sezonu halowego – mocno zaangażowała się w pomoc potrzebującym. Znalazła czas, przygotowała cenne nagrody na licytację, promowała całą akcję. Bo jej się chciało. I nadal jej się chce. I kolejny, wielki sukces na pewno jej nie zmieni.

Wiedzą coś o tym jej rodzice, Maria i Andrzej Włodarczykowie. To oni ją zarazili miłością do sportu i są jej najwierniejszymi kibicami. Gdy tylko mogą, towarzyszą córce na najważniejszych zawodach. Także dlatego, że – jak mówi jej mama – „Anita zawsze lepiej się czuje, kiedy jesteśmy z nią na miejscu”. To rodzice sprawili, że nasza mistrzyni w trakcie całej kariery ma oparcie w Panu Bogu. Wiara jest dla niej ważna i nigdy tego nie ukrywała.

– Od dziecka byłam wychowywana w wierze chrześcijańskiej, więc także i teraz na co dzień jestem z Bogiem i wiem, że podczas zawodów Bóg jest ze mną – mówiła dwa lata temu po kolejnej wizycie na Jasnej Górze. Pierwszy raz wybrała się tam po igrzyskach olimpijskich w Londynie. Od tamtej pory do Częstochowy przyjeżdża co roku, po zakończeniu każdego sezonu. To właśnie Anita była jedną z osób promujących książkę „Ewangelia dla sportowca i kibica”. Przy tej okazji powiedziała mocne, ważne słowa: „Wierzę w Boga, kocham Go, jestem Mu oddana. Wierzę, że moje istnienie ma sens i nie skończy się śmiercią fizyczną. W moim życiu było wiele sytuacji, w których szczególnie odczuwałam obecność Boga i w wielu przypadkach wiedziałam, że mi pomógł”.

Bez Bożej pomocy Anita Włodarczyk nie zostałaby gwiazdą igrzysk w Rio de Janeiro. Jechała tam w bardzo trudnej roli. Roli nawet nie faworytki, ale pewniaczki do złotego medalu. A przecież w sporcie nawet najwięksi faworyci przegrywają często w ważnych momentach. Ona z presją sobie poradziła. I zrobiła to z uśmiechem na ustach. W Brazylii przeżyła coś, czego nie zapomni nigdy. Do olimpijskiego złota dołożyła rewelacyjny rekord świata: 82 metry i 29 centymetrów. To naprawdę wynik z innej planety. Najlepsza młociarka na świecie. A dokonała tego w trudnych warunkach, o czym po odebraniu złotego medalu opowiadała w wywiadzie dla TVP: „Zanim wróciłam do pokoju po zawodach, od razu wskoczyłam do wanny z lodem, po samą szyję, bo mój organizm był tak wyczerpany. Takiego zmęczenia, jakiego doznałam na olimpijskim stadionie, nie przeżyłam nigdy w życiu”.

Anita Włodarczyk kilka razy podkreśliła, że był to jej „konkurs życia”. Wyjątkowe były też chwile na olimpijskim podium. „Tutaj się łezka pojawiła w momencie, kiedy medal wręczała mi pani Irena Szewińska. To się rozkleiłam. Bo od takiej mistrzyni odebrać medal złoty na igrzyskach to coś niesamowitego. Byłam wzruszona. Jak był grany hymn, to emocje były opanowane, ale… dzień 15 sierpnia 2016 to będę na pewno pamiętała do końca życia”. Wielkie święto Matki Bożej, święto narodowe i święto Anity Włodarczyk.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest dziennikarzem TVP Sport od 2008 r., wcześniej zaś Radia Warszawa, Radia Plus, TV Puls, TV 4 i Polsatu

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter