24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kazimierz Deyna skończyłby w poniedziałek 70 lat

Ocena: 0
937

Już w drugiej rundzie rozgrywek Legia trafiła na mistrza Francji – AS St. Etienne. Na stadionie w Warszawie padł wynik 2:1. O losach rewanżu przesądził „rogal” Deyny, czyli techniczny, podkręcony strzał, niemal niemożliwy do obrony. „Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, przede wszystkim jeśli chodzi o dyscyplinę taktyczną. Zwalnialiśmy grę, przetrzymywaliśmy piłkę, a w dogodnych okazjach wypuszczaliśmy szybkie ataki” – wspominał Deyna, cytowany przez Romana Kołtonia w książce „Deyna, czyli obcy”.

Historia dwumeczu z St. Etienne pokazuje jak bardzo zmienił się europejski futbol w ciągu minionych dziesięcioleci. Wystarczy wspomnieć, że Telewizja Polska rozpoczęła transmisję z Warszawy w 47 minucie meczu (w PRL często bowiem pokazywano tylko „drugie połowy” spotkań). Wiedza sztabu szkoleniowego o francuskim przeciwniku był zerowa. Pomoc dla trenera Zientary przyszła z najmniej spodziewanej strony. Stadion na Łazienkowskiej odwiedzali m.in. Gustaw Holoubek, Tadeusz Konwicki i Stanisław Dygat. Ten ostatni otrzymywał z Francji niektóre tamtejsze dzienniki; tłumaczył je trenerowi, a ten skrupulatnie notował opinie francuskich dziennikarzy.

Znakomite występy Legii i Górnika Zabrze na arenach europejskich zapowiedziały „złotą dekadę” polskiej piłki, rozpoczętą we wrześniu 1972 r. na Olimpiadzie w Monachium.

Sukcesy Legii zbiegły się z ukończeniem przez Deynę służby wojskowej pełnionej w CWKS. Oznaczało to usamodzielnienie się piłkarza, który opuścił wojskowy internat i przeprowadził się do przydzielonego przez klub mieszkania. Innym przełomem w jego życiu było poznanie przyszłej żony – Bogumiły Kazimiery, nazywanej Mariolą. Ich ślub odbył się w 1970 r.

Wiosną 1971 r. PZPN wybrał nowego selekcjonera pierwszej reprezentacji. Został nim trzykrotny trener Legii Warszawa Kazimierz Górski. Początek jego pracy nie zwiastował późniejszych sukcesów. 10 października 1971 r. Polska przegrała w eliminacjach Mistrzostw Europy z bardzo silną reprezentacją RFN 1:3 - być może dlatego, że na Stadionie Dziesięciolecia zabrakło wówczas Deyny. Ale już wiosną 1972 r., po pokonaniu amatorskiej reprezentacji Hiszpanii i dramatycznym dwumeczu z Bułgarią, Polska awansowała do turnieju olimpijskiego w Monachium. W czym zawodnik Legii miał spory udział.

Już w pierwszym meczu olimpijskiego turnieju, z Kolumbią, Deyna strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Ogółem zdobył 9 bramek w 7 meczach. Te najważniejsze padły w meczu finałowym z Węgrami 10 września 1972 r. Spotkanie z faworytami turnieju miało dramatyczny przebieg. Pod koniec pierwszej połowy, właśnie po błędzie Deyny Węgrzy zdobyli prowadzenie. Już w 47. minucie Deyna wyrównał. A w 68. minucie przesądził wynik - odebrał węgierskim obrońcom piłkę i skierował ją do bramki strzałem, który komentujący mecz Jan Ciszewski określił jako „cudowny”.

Zwycięstwo w turnieju olimpijskim wywołało w Polsce wielki entuzjazm i propagandową kampanię władz, choć rzeczywista ranga piłkarskich turniejów olimpijskich była niska. Kraje zachodnie mogły w nich wystawiać reprezentacje złożone z graczy, którzy nie posiadali zawodowego kontraktu. W krajach Bloku Wschodniego oficjalnie wszyscy sportowcy byli amatorami co sprawiało, że olimpijski turniej piłkarski zamieniał się w wewnętrzne rozgrywki krajów komunistycznych.

W eliminacjach do Mistrzostw Świata (MŚ) w 1974 r. Polacy mieli zmierzyć się z dwoma znacznie silniejszymi drużynami – Walią i Anglią. Zaczęli od porażki z Walią w Cardiff 0:2. 6 czerwca 1973 r. na Stadionie Śląskim zagrali z Anglią - mistrzem świata z 1966 r. Polska wygrała 2:0. Zwycięstwo okupione zostało jednak kontuzją Włodzimierza Lubańskiego.

Losy awansu rozstrzygnąć miał październikowy mecz na Wembley. „Co się kryje pod maską spokoju, który ma Deyna. Pytam go o to. Mówi, że poczucie satysfakcji i sukcesu oraz niepokój o to, by owego poczucia nie stracić” – pisał towarzyszący reprezentacji dziennikarz Wiktor Osiatyński w książce „Przez Wembley do Monachium”. Obawy Deyny były słuszne. Po turnieju olimpijskim w Europie znano jego nazwisko. Angielscy dziennikarze drogi do zwycięstwa upatrywali w wyłączeniu Deyny - nazywanego już wówczas „generałem futbolu” - z gry. Mimo wysiłków angielskich obrońców zawodnik Legii był architektem gry w środku pola. „Z rywalami bawiłem się w ciuciubabkę” – stwierdził w jednym z pomeczowych wywiadów cytowanych w książce „Deyna. Geniusz futbolu. Książę nocy”. 17 października minęło 40 lat od „zwycięskiego remisu” na Wembley, który był przepustką na MŚ w RFN.

Mistrzostwa Świata w 1974 r. są szczytowym momentem kariery Kazimierza Deyny oraz formy reprezentacji Polski, która zajęła 3 miejsce. „Nie bacząc na ostateczne wyniki turnieju, dla mnie największą gwiazdą mistrzostw świata jest Deyna. Znaliśmy przed turniejem wielu świetnych piłkarzy z Cruyffem na czele, których potem zobaczyliśmy na boiskach RFN, ale to co pokazał nam dwudziestosiedmioletni polski zawodnik, było najwyższej marki” – stwierdził wówczas Pele, jeden z największych piłkarzy w historii futbolu.

Życie Deyny po MŚ nie zmieniło się bardzo. Premia za medal pozwoliła na zakup BMW, ale wciąż mieszkał w bloku przy Świętokrzyskiej. Mówiło się o jego transferze do wielkiego zachodniego klubu – Realu Madryt, Milanu, Interu Mediolan czy Bayernu Monachium. Ale w kraju, który wykorzystywał sukcesy sportowe do politycznych celów propagandowych, władze łaskawie pozwalały wyjechać na zarobek do zawodowych klubów zachodnich tylko tym piłkarzom, którzy skończyli już 30 lat - Deyna był wciąż „za młody”.

Rok później reprezentacja Polski z Kazimierzem Deyną na czele po raz kolejny wzniosła się na wyżyny swoich umiejętności wygrywając 4:1 z Holandią w eliminacjach Euro 1976. „Wielki strateg, jednym nieszablonowym podaniem często dezorganizował holenderską obroną” – pisał komentator „Przeglądu Sportowego”.

Był to jeden z ostatnich wielkich meczów Kazimierza Deyny w czasie, gdy trenerem reprezentacji był Kazimierz Górski. Słabsza gra reprezentacji w 1976 r. i „tylko” srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu przyniosły zmianę na stanowisku selekcjonera. Nowym trenerem został asystent Górskiego, Jacek Gmoch.

Dobijający trzydziestki Deyna nie rezygnował z myśli o grze w zawodowym zachodnim klubie. Zdziwił się zapewne, gdy 4 czerwca 1977 r. w jednej z najbardziej propagandowych komunistycznych gazet, „Żołnierzu Wolności”, przeczytał wywiad ze sobą, zatytułowany: „Chcę bronić barw CWKS Legia i Polski”, w którym porucznik Deyna stwierdzał: „Moje życiowe losy związałem z Ludowym Wojskiem Polskim i jemu zamierzam dochować wierności… W życiu sportowca są przecież są sprawy znacznie więcej warte, niż dolary”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter