24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jestem wnerwiony

Ocena: 4.9
1893

To będzie mało sympatyczny i niezbyt przyjemny tekst.

fot. PAP/EPA/Anne-Christine Poujoulat / POOL

Jeśli więc ktoś nie ma ochoty czytać o mało pozytywnych sprawach, powinien poświęcić czas innym zajęciom. Tak będzie lepiej i zdrowiej. Bo ja po fazie grupowej piłkarskich mistrzostw Europy zdrowy na pewno się nie czułem. Towarzyszyły mi złość, rozczarowanie, rozgoryczenie i rozdrażnienie.

Znam kilku byłych piłkarzy powtarzających, że futbol to z jednej strony piękna sprawa, a z drugiej, że to tylko zabawa. Niestety, w swoim życiu takiego podejścia nie potrafię zastosować. I dzieje się znów to samo, co przerabiałem już tak wiele razy w kibicowskim życiu.

Najpierw wielkie oczekiwanie na start imprezy, przyglądanie się polskiej drużynie, chowanie gdzieś w głowie głosu rozsądku i dopuszczanie myślenia życzeniowego. Ktoś stojący z boku powie: stary a głupi. Tak właśnie było i tym razem. Wbrew wielu przesłankom płynącym z głębi rozumu znów dałem się uwieść. Pewnie swoje zrobił portugalski trener, opowiadający o swojej pracy tak, że gdyby sprzedawał garnki, to na zarobek by nie narzekał. Swoje dołożyli też piłkarze – uwiedzeni tym, jak drużynę prowadzi Paulo Sousa. Opowieści o świetnej atmosferze w drużynie płynęły z każdej strony – czy to była Opalenica, czy Trójmiasto, czy wreszcie Sankt Petersburg. I chociaż coś we mnie krzyczało, że atmosferą nie wygrywa się meczów, że to wyniki robią najlepszy klimat w zespole – dałem się nabrać.

W twarz dostałem od razu na inaugurację. Pokonali nas bezzębni, grający bez napastnika, mocno średni Słowacy. Mecz, który miał nam otworzyć (w przypadku wygranej) drzwi do 1/8 finału, stał się gwoździem do trumny. Bo później Polacy musieli gonić. I chociaż spróbowali, to nie dogonili.

Zamiast awansować, mogliśmy się zgłosić po mało zaszczytny tytuł drużyny tracącej gole w najbardziej frajerski sposób. Właśnie to jest jedną z przyczyn mojego wnerwienia. Byliśmy w swojej grze naiwni, popełnialiśmy błędy jak na podwórku. A Sousa nie potrafił nauczyć drużyny choćby jednego schematu, dzięki któremu stwarzalibyśmy zagrożenie po rzutach rożnych. Wstyd.

Nie przekonują mnie tłumaczenia, że coś drgnęło, że zaczęliśmy grać ofensywniej, do przodu, agresywniej. Nie przekonują, bo patrzę w tabelę i widzę, że byliśmy jedną z najsłabszych drużyn tego turnieju. Wstyd. Jestem wnerwiony na to, co stało się z naszą reprezentacją w tym roku. Przegraliśmy Euro, jesteśmy w trudnej sytuacji w eliminacjach mistrzostw świata. I nie ma skąd brać wiary, że jesienią będzie lepiej. Obawiam się, że nie będzie. A to oznacza brak awansu na mundial. Gdy o tym pomyślę… to jestem jeszcze bardziej wnerwiony.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest dziennikarzem TVP Sport od 2008 r., wcześniej zaś Radia Warszawa, Radia Plus, TV Puls, TV 4 i Polsatu

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter