Trzeba młodym ludziom dawać coś, co sprawi, że będą chcieli zająć się sportem.
fot. Pixabay, CC0Wybory samorządowe to zawsze okazja, by zająć się sportem na poziomie lokalnym. I kandydaci robili to bardzo ochoczo. Dlatego mam wielką nadzieję, że na słowach się nie skończy. Bo w wielu miejscach naszego kraju inwestycje w sportową infrastrukturę są konieczne! Od razu muszę też zaznaczyć, że Polska pod tym względem już zmieniła się na lepsze.
Podczas niedawnej wizyty na Pomorzu miałem okazję odwiedzić moją dawną podstawówkę. W latach 80. ubiegłego wieku wychowanie fizyczne na korytarzu to był, niestety, standard. I to nie tylko w małych miejscowościach, ale niemal wszędzie. Przy dobrej pogodzie mogliśmy oczywiście korzystać z boisk, chociaż nazwa nie jest adekwatna do tego, co znajdowało się w pobliżu szkolnego budynku. W siatkówkę graliśmy na wyjątkowo nierównym prostokącie ziemi, w wielu miejscach zarośniętym kępami trawy. Tuż obok można było pograć w piłkę nożną. Służyła do tego… łąka z jedną bramką. Bramkarz drugiej drużyny stawał między drzewami. Tak to wtedy wyglądało, ale dziś warunki są o niebo lepsze. Dwa boiska, w tym jedno ze sztuczną nawierzchnią, plus mała sala do zajęć pod dachem. Można? Jak najbardziej. Poprawa nastąpiła dzięki władzom lokalnym.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 43 (681), 28 października 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 18 listopada 2018 r.