Macierzyństwo to piękne doświadczenie, ale też praca. Dzień Matki to dobra okazja, żeby docenić te, które stały się mistrzyniami swojego fachu.
W konkursie o pracę kilka młodych osób staje do rozmowy kwalifikacyjnej. Lista obowiązków i wymagań jest obszerna: medycyna, finanse, sztuki kulinarne, zdolności negocjacyjne, interpersonalne i pogodne usposobienie. Wymaga się mobilności i siły – bo praca jest na stojąco, nieustannie na najwyższych obrotach, przez 24 godz. na dobę, siedem dni w tygodniu i 365 dni w roku, nie ma urlopów, a w dni świąteczne – lista obowiązków jeszcze się wydłuża. Zawód niemożliwy? Każdego dnia wykonują go miliony kobiet – matek.
Tak o pracy matek opowiada błyskotliwy klip. Młodzi ludzie ze zdziwieniem przyjmują kolejne wygórowane oczekiwania, by w końcu ze wzruszeniem przekonać się, że ta nierealna w ich mniemaniu praca jest wykonywana w ich najbliższym otoczeniu. Ów klip to dowód, że kobieta wybierająca prowadzenie domu jako ścieżkę kariery nie do końca jest w społeczeństwie zauważana.
Mały wielki świat
Hania i Ola to sześcioletnie bliźniaczki. Nie chodziły do przedszkola, a zerówkę przerabiają w domu z mamą. Rano ćwiczą pisanie i czytanie, żeby „po przyjściu taty z pracy mieć czas na partyjkę szachów” – tłumaczy Hania, bo to jej ulubiona gra. Zafascynowane kosmosem wypatrują przez teleskop gwiazdy, a planety znają na wyrywki. Na teście sprawdzającym ich umiejętności w szkole psycholog ze zdziwieniem słuchała, dlaczego niebo jest niebieskie. – To jedynie przez atmosferę – opisywała Hania – w rzeczywistości niebo jest czarne – opowiada ich mama, Jowita Semmerling.
Dziewczynki uczą się grać na pianinie, chodzą na balet do centrum kultury, w domu mają zajęcia z angielskiego. Wszystko dzięki temu, że ich mama pracuje tu na pełen etat. Jest dla nich nauczycielką, wychowawczynią, animatorką zabaw. Ma poczucie, że to, co robi, ma sens, w tym upatruje swój cel, tak się realizuje – jako kobieta i jako matka.
Dziewczynki pomagają opiekować się dwuletnim bratem. – Wojtusiu, musisz jeść warzywa, bo nigdy nie urośniesz – apeluje Ola. Czytają mu bajki, recytują wiersze Tuwima, każda swój ulubiony, czasem opowiadają własne bajki. Karmią, przebierają, a ostatnio Hania oświadczyła, że w zasadzie to mogłaby już się opiekować własnym dzieckiem. – Wychowanie do życia w rodzinie: tego nie zastąpi żaden przedmiot w szkole. – opisuje ich mama.
Bez przedszkola się nie da?
– Nie chodzą do przedszkola? – Jowita Semmerling wyznaje, że to pytanie słyszy bardzo często. – Wśród wielu rodziców panuje przekonanie, że bez edukacji przedszkolnej się nie da. Bo to kontakt z rówieśnikami, nauka, zabawa.
Ale ona uparcie twierdzi, że się da. Tłumaczy, że to wymaga pracy i czasu poświęconego dziecku.
– Nie zmuszam dziewczynek do nauki, ale są ciekawe świata, i tę ciekawość trzeba w nich rozwijać. Na tym etapie nie potrzeba jeszcze planu dnia: od godz. 8 do 9 czytanie, potem rytmika, zabawy w przedszkolnym ogródku – tłumaczy.
Poza tym najważniejsze jest dla niej, aby rodzeństwo było razem, żeby spędzali ze sobą ten czas ich wspólnego dzieciństwa.
Matki pracujące w domu
to prawdziwe mistrzynie swojego fachu.
Emerytury nie otrzymują,
choć przecież pracują na cały etat
Czasem przychodzi ich starszy brat cioteczny i dziewczynki wolą się bawić. Raz budują domki z poduszek, raz grają w warcaby. A niekiedy rozkładają zeszyty: piszą, rysują. Uczą się prostych dialogów po francusku, przebierają się za damy: suknie z trenami i korale – i urządzają bal. – To jest właśnie nauka przez zabawę, ale w takim sensie szkoła tego nie zrealizuje – ocenia ich mama. Dziewczynki często siadają przy stole w kuchni, to ich ulubione miejsce. Przyglądają się, jak mama gotuje, wtedy i one chcą gotować.
Lokata wysokooprocentowana
– To procentuje w przyszłości, przynosi efekty – zapewnia Jowita Semmerling. Jest o tym przekonana, tak jak jej siostra, Małgorzata Jasionowska, z wykształcenia ekonomistka, mama dorosłych (20 i 17 lat) już córek i 12-letniego Jasia. Obie wierzą w dewizę, która jest od pokoleń przekazywana w ich rodzinie: „Dom żyje, jeśli jest w nim kobieta”. Mieszkają obok siebie. Wspierają się, pomagają sobie wzajemnie. To dlatego żartują, że są u nich dwie matki sześciorga dzieci. Starsze uczą się, zajmując się młodszymi. Dziewczynki idą na spacer, a chłopaki grają w piłkę. Spędzają ze sobą dużo czasu, dzięki więzi zbudowanej w dzieciństwie.