Jak zapewniają – lustracja podręczników jest pierwszym krokiem w zaplanowanej na kilka etapów batalii o szerzenie treści LGTBQ (lesbian, gay, transgendered, bisexual, queer).We wnioskach autorzy postulują eliminacje nieprawomyślnych podręczników z obiegu szkolnego, zmianę podstaw programowych i wprowadzenie do nich problematyki lesbijek, gejów, biseksualistów, osób transpłciowych oraz osób queer.
– Dążenia środowisk homoseksualnych, uzurpujących sobie kompetencje do wpływania na treść podręczników, łamią konstytucyjne prawa rodziców wynikające z art. 48 ust. 1 i art. 53 ust. 3 Konstytucji. Usiłują w ten sposób narzucić model edukacji i wychowania stanowczo odrzucany przez większość społeczeństwa – mówi KAI dr hab. Aleksander Stępkowski z Wydziału Prawa i Administracji UW, dodając, że mamy do czynienia z sytuacją, gdy wąskie lobby środowiskowe, reprezentujące osobliwe upodobania, usiłuje wykorzystać organy państwa do uwiarygodniania w podręcznikach szkolnych stylów życia reprezentowanych przez margines społeczeństwa. – To, że ktoś uporczywie domaga się, by młodzież w całej Polsce uczyła się o upodobaniach seksualnych jego i jego znajomych, naprawdę nie powinno mieć wpływu na program szkolny – stwierdza prawnik. – Treść sprawozdania cechuje nierzetelność i buduje atmosferę zastraszenia – dodaje dr Teresa Król, jedna z autorek zlustrowanych podręczników do wychowania do życia w rodzinie. Jej zdaniem doprowadzi to do nowego wykluczenia – tym razem ludzi akceptujących judeochrześcijański fundament zachodniej cywilizacji, a także napiętnowania katolików jako nietolerancyjnych homofobów lekceważących badania naukowe.
TOŻSAMOŚĆ SEKSUALNA
Eksperci, powołani do lustracji podręczników, promują określony model, który ma obowiązywać wszystkich, gdyż w ich ocenie jest naukowy, neutralny światopoglądowo i religijnie, pozbawiony moralizatorstwa. Homoseksualizm i biseksualizm są dla nich alternatywnymi formami seksualności potwierdzonymi przez naukę. Przypominają o decyzji skreślenia w 1973 r. homoseksualizmu z listy zaburzeń przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, a w 1991 r. przez WHO. Jest to – ich zdaniem – „naukowe”, inne podejście do homoseksualizmu. Psycholog kliniczny Robert Kowalczyk postuluje w swoim omówieniu „ujęcie współczesne”, czyli egalitarystyczne, w którym „tożsamość seksualna nie jest wartościowana a priori”. Bi- i homoseksualizm mają więc być przekazywane w podręcznikach jako „zwyczajna forma seksualności”.Stałym zarzutem jest nawiązywanie do etyki chrześcijańskiej czy Katechizmu Kościoła Katolickiego. Socjolog Jacek Kochanowski, omawiając podręcznik „Wędrując ku dorosłości”, piętnuje o. Józefa Augustyna jako homofoba, którym zresztą w jego ocenie był także Jan Paweł II.
KATOLICKA PROPAGANDA?
Ten sam autor krytykuje podręcznik do wychowania do życia w rodzinie Teresy Król i Marii Ryś za propagowanie modelu stałego związku i uznaje, że autorom mylą się przedmioty, bo „propagowaniu katolickiego modelu rodziny służą lekcje religii”. Podręcznikowi zarzuca, że problematyka tożsamości płciowej jest prezentowana w sposób „wyjątkowo konserwatywny, esencjalistyczny, ideologiczny, a w niektórych miejscach zwyczajnie seksistowski”.Podobny zarzut formułuje wobec podręcznika Felicji Kalinowskiej, która prezentuje „konserwatywną, heteronormatywną koncepcję rodziny jako związku kobiety i mężczyzny, którzy posiadają dzieci”, a nie wspomina o alternatywnych modelach życia rodzinnego.
Seksedukator Krzysztof Wąż zarzuca autorom, że „w większości podręczników [wychowania do życia w rodzinie – przyp. aw], autorzy prezentują restrykcyjną, zgodną z konserwatywnymi, wywiedzionymi z religii normami etykę w podejściu do seksualności człowieka. W książce Kalinowskiej (...), mimo tego, że nieeksponowana jest rola religii i norm religijnych w obszarze seksualności, także nie obowiązuje permisywny, przyzwalający typ etyki seksualnej. Uczniowie spotykają się w podręcznikach z heteronormatywnym porządkiem relacji międzyludzkich oraz tradycyjnym modelem rodziny (...). Nie ma w ogóle mowy o innych, alternatywnych formach życia rodzinnego”.
Tych przykładów jest bardzo wiele i właściwie trudno powiedzieć, jaki typ oddziaływania pedagogicznego nie byłby określony przez autorów jako indoktrynacja czy moralizowanie. Prof. Starowicz za moralistyczne uznaje np. zdanie: „Główną przyczyną szerzenia się chorób przenoszonych drogą płciową jest wzrastająca swoboda seksualna; najważniejszymi czynnikami epidemiologicznymi są: wczesna inicjacja, częste zmiany partnerów, kontakty przygodne, nietypowe preferencje seksualne (homo- i biseksualizm)”.