– Każdym: i młodej mamy, by nie przekreśliła go na starcie, i jej dziecka, i jej rodziny, by trzymała się razem – mówi w rozmowie z "Idziemy" Dorota Napierała, szefowa Fundacji Javani
fot. arch. rodzinneZ Dorotą Napierałą, założycielką i szefową Fundacji Javani zajmującej się nieletnimi rodzicami, rozmawia Monika Odrobińska
Dla Fundacji Javani czas wytężonej pracy przyjdzie na jesieni. Teraz kolej na rodziców: jak przygotować nastoletnie dzieci, aby unikały „wakacyjnych przygód”?
Do dojrzałości nie da się przygotować jednorazowo. Wychowywanie to proces. Wyprawiając nastolatka na biwak z przyjaciółmi, nie można mu powiedzieć: „Cokolwiek by się działo, możesz na nas liczyć”, a do tego puścić oko. To może być dla niego zachęta do „tych przygód” i przyzwolenie na nie. Dziecko od najmłodszych lat powinno dostawać od rodziców wsparcie, ale i uczyć się odpowiedzialności – za siebie i za innych, oraz szacunku – dla siebie i dla innych. Dziecko uczy się tego na podstawie swoich relacji z rodzicami oraz relacji rodziców między sobą. Dobrze, by w wyniku takiego wychowania dziewczyna potrafiła rozeznać, czy chłopak trzymający w jednej ręce jej rękę, a w drugiej piwo – to najlepszy kandydat na towarzysza na resztę życia. Ważne jest też stawianie granic, dzięki temu dzieci trzy razy się zastanowią, zanim wejdą w ryzykowne sytuacje.
Co, gdy już do Państwa trafiają?
Kiedy ciąża nastolatki już jest faktem i przychodzą do nas rodzice, którzy jeszcze nie dowierzają, że mając trzydzieści kilka lat zostaną dziadkami, podkreślamy: „Zauważcie, że dziecko wam powiedziało. To znaczy, że ma do was zaufanie”. Nigdy nie oceniamy. Zdarzało nam się słyszeć zarzuty ojca wobec matki, że nie dopilnowała dzieci, choć to ona „siedzi” w domu i jest odpowiedzialna za ich wychowanie. Próbujemy wówczas tłumaczyć, że tej sytuacji nie można rozpatrywać w kategorii winy, ale trzeba razem podjąć działania naprawcze relacji w rodzinie. To tata jest wzorem mężczyzny dla swojej córki.
Zaistniałą sytuację pokazujemy jako szansę dla zmian w rodzinie. Pamiętam dziewiętnastolatkę, której mama pracowała za granicą i nie wiedziała o ciąży córki. Nie wiedział również ojciec, z którym mieszkała, choć dziewczyna była już w siódmym miesiącu. Radziła się nas na Facebooku, jak ma powiedzieć o tym mamie, która nazajutrz przylatuje do kraju. Odpowiedzieliśmy: „Mama spojrzy na twoją buzię i od razu będzie wiedziała. Przygotuj plan rozmowy”. Rozmowę poprowadzili razem z chłopcem, z którym zdążyła się zaręczyć. Rodzice dziewczyny przyjęli informację spokojnie. Tu sytuacja była o tyle dobra, że znali chłopca wcześniej, akceptowali go, a on nie zdezerterował.
Kto i z czym się do Państwa zgłasza?
Najwięcej dziewcząt – bo to one głównie szukają pomocy – zgłasza się przez internet i przez położne. Namiary na naszą fundację zostawiliśmy m.in. w poradniach ginekologicznych i u pediatrów. Najczęściej dziewczęta potrzebują pomocy prawnej. Jeśli ktoś słyszy: „brak władzy rodzicielskiej”, to staje na baczność – a w takiej sytuacji są młodociane mamy. Mamy w fundacji panią sędzię w stanie spoczynku i prawników, którzy pomagają poruszać się w przepisach prawa. Mamy młodocianych mam pytają z kolei o możliwość urlopu czy zasiłku na czas opieki nad córką i wnukiem.
Podpowiadamy też, jak w sytuacji ciąży kontynuować naukę w szkole. Zachęcamy do wykorzystania możliwości, która pozwala dziewczynie uczyć się w domu, a wymagane jest tylko zaświadczenie z poradni pedagogiczno-psychologicznej.
Dziewczęta oczekują także porad pielęgnacyjnych. Niektórym zapewniamy wyprawkę – rzeczy dostajemy od rzeszy fajnych ludzi, a górą pieluch podzieliło się z nami Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży po akcji „Pieluszka dla maluszka”.
Do tej pory – od 2015 roku – zgłosiło się do nas blisko 30 osób. Z paroma z nich utrzymujemy kontakt. Miło nam patrzeć, jak sobie radzą. Najgorszy jest pierwszy moment – kiedy dziewczyna ma powiedzieć o ciąży rodzinie. Boi się wyrzucenia z domu. Ale z sytuacją, że mama oddaliła córkę, zetknęliśmy się tylko raz. Dziewczyna zamieszkała u ojca, który jest z matką rozwiedziony, dzięki czemu na nowo zaczęli budować naderwaną przez lata relację. W tej chwili mama także zaakceptowała wnuka – już rocznego.
Jak zachowują się młodociani ojcowie?
Zwykle, niestety, nie towarzyszą dziewczynom. Był jeden, na którego liczyłam, ale ostatecznie się upłynnił. Ale był i taki, który wyrzekał się dziecka, a w tej chwili jest ze swoją dziewczyną.
Nieletnie mamy rodzą 3 do 7 proc. noworodków, czyli ok. 13 tys. dzieci rocznie. To dużo?
Bardzo dużo. Młodzież nie ma świadomości, że każde współżycie może zakończyć się ciążą. Media nadają o antykoncepcji, forsując postawę „to ty jesteś ważny i twoja przyjemność”. W niektórych krajach mówi się o spadających liczbach ciąż u nieletnich. Obawiam się jednak, że to skutek działania środków wczesnoporonnych. Cieszę się, że w Polsce jest szansa, iż nie będą już one sprzedawane bez recepty. Znam aptekę, która w ogóle nie sprzedaje tego typu specyfików. Robi to z poczucia odpowiedzialności.