Międzynarodowa Federacja Robotyki przewiduje, że do 2025 roku udział maszyn w światowym procesie produkcyjnym zwiększy się do 25 proc., co znacznie poprawi wydajność pracy i obniży jej koszty. Jednak zdaniem naukowców z Oxfordu sprawi to, że już w następnej dekadzie nawet połowa obecnych zawodów może zostać zautomatyzowana.
W Watykanie rozpoczęło się międzynarodowe sympozjum na temat godności i przyszłości pracy. Jednym z gorących tematów jest automatyzacja produkcji. To zjawisko według organizatora spotkania, Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, zmusza do podjęcia na nowo refleksji na temat centralnej roli osoby ludzkiej i jej roli w przyszłym procesie produkcyjnym.
Z jednej strony, pojawienie się nowych technologii, oddanych w służbie integralnego rozwoju człowieka, może przyczynić się do poprawy sytuacji w zakresie zmian klimatycznych, zdrowia, edukacji i wydajności. Z drugiej strony jednak stwarza zagrożenia.
Pojawienie się zjawisk robotyzacji i automatyzacji stwarza niebezpieczeństwo wyparcia obecnych miejsc pracy, pogłębienia problemu bezrobocia, nierówności i ubożenia społeczeństw, bo widzimy, że rosnące dochody z technologii koncentrują się po stronie kapitału, a nie na pracownikach.
– twierdzą naukowcy.
„Automatyzacja produkcji nie jest czymś nowym, ale współcześnie postępuje ze szczególną intensywnością” – napisali organizatorzy spotkania. Dlatego, zdaniem akademii, jest to szczególnie palący temat w czasach czwartej rewolucji przemysłowej, gdzie gospodarki oparte są na wiedzy i informacji oraz przyspieszonej transmisji danych cyfrowych.