28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wileńska Golgota

Ocena: 0
1213

Jeśli spotka nas los tragiczny, to tylko dlatego, że byliśmy Polakami – pisała z więzienia na Łukiszkach wileńska młodzież. Zginęła 12 maja 1942 roku. Na Wojskowych Powązkach upamiętniono tysiące ofiar zbrodni w Ponarach.

fot. Radek Molenda

O tym, co działo się w lesie w Ponarach, Polacy przez dziesięciolecia nie wiedzieli niemal nic. O trwającej nieprzerwanie w latach 1941-44 zbrodni mówiło się jedynie w domach rodzin pomordowanych.

Ponary to niegdyś letniskowa miejscowość oddalona o 15 km od centrum Wilna – dziś jest graniczną dzielnicą miasta. Kiedy w 1940 roku wojska sowieckie wkroczyły do Wilna, wybrały lasy ponarskie na budowę bazy paliw dla planowanego lotniska wojskowego. Wykopano kilka dołów głębokości do 5 m i średnicy do 34 m. Prace te przerwało w 1941 roku wkroczenie Niemców. A ponieważ plan eksterminacji Żydów i inteligencji polskiej był już na szeroką skalę realizowany, hitlerowcy szybko zainteresowali się dołami.

W ciągu trzech lat, od lipca 1941 do lipca 1944, zwieziono tu z całej Wileńszczyzny – z wileńskiego getta, ulicznych łapanek, więzienia na Łukiszkach, gdzie częstokroć byli przedtem katowani – i wymordowano ok. 100 tys. osób: blisko 70 tys. Żydów obywateli RP, ok. 20 tys. Polaków oraz 10 tys. rosyjskich jeńców wojennych, w tym Białorusinów i Romów.

– Zbrodni dokonywano przez masowe rozstrzelania. Najpierw pojedynczo, potem nawet po dwie osoby jedną kulą. Nie wiemy, ile tych dołów było, ale gdy ich zabrakło, zwłoki palono. Zbrodni dokonywali na ogół nie sami Niemcy, ale zorganizowany przez nich litewski oddział specjalny Ypatingas Burys, rekrutowany z paramilitarnej, nacjonalistycznej organizacji Lietuvos Szauliu Sajunga (Związek Strzelców Litewskich), zwanych potocznie „szaulisami” lub – pogardliwie – „strzelcami ponarskimi” – opowiada Maria Wieloch, prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska, która w Ponarach straciła ojca.

– Polacy mordowani w Ponarach z reguły przechodzili wcześniej przez Łukiszki i piwnice gestapo przy ul. Ofiarnej. Mordowano głównie tych, którzy stanowili na Wileńszczyźnie główną siłę polskiego narodu – elitę kulturalną i intelektualną: wykładowców, księży, adwokatów, profesorów Uniwersytetu im. Stefana Batorego, lekarzy, naukowców, którzy byli w większości członkami Związku Wolnych Polaków i żołnierzami Armii Krajowej oraz uczniów wileńskich szkół – wylicza Maria Wieloch.

Wśród zamordowanych nie brakuje znanych nazwisk: prof. Kazimierz Pelczar – pionier polskiej onkologii, Karol Wyrwicz-Wichrowski – popularny aktor, kierownik teatru muzycznego Lutnia w Wilnie, czy ks. Romuald Świrkowski – dyrektor Akcji Katolickiej archidiecezji wileńskiej, przedstawiciel kurii arcybiskupiej w Wileńskim Dowództwie Związku Walki Zbrojnej, który ratował Żydów, zanim sam nie stał się ofiarą zbrodni. W lesie ponarskim zginął także m.in. 17-letni Bronisław Komorowski „Korsarz” – stryj b. prezydenta RP, po którym ten dostał imię.

– Pamięć o ogromie tej zbrodni przetrwała m.in. dzięki zapiskom mieszkającego nieopodal miejsca egzekucji pisarza Józefa Mackiewicza i dziennikarza Kazimierza Sakowicza. Jednak ich nazwiska były w PRL całkowicie zakazane, a poprawność polityczna sprawiła, że także w okresie III RP wiele środowisk nie chciało, by w Polsce – nie mówiąc już o Litwie – o Ponarach mówiono. W 2006 roku został ogłoszony wyrok unieważniający wniosek o uznanie zbrodni w Ponarach jako zbrodni ludobójstwa, złożony przez zawiązane w 1997 roku Stowarzyszenie Rodzina Ponarska. Powód: nie wykryto sprawców – mówi z żalem Maria Wieloch.

Stowarzyszenie robi jednak wiele, by pamięć o Ponarach przywrócić. I jedną z inicjatyw są właśnie organizowane cyklicznie w okolicach 12 maja obchody Dnia Ponarskiego.

W tym roku 14 maja, po Mszy Świętej w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu, przy pomniku-krzyżu i kamieniu ponarskim na Wojskowych Powązkach spotkały się rodziny ofiar, harcerze, uczestnicy Rajdów Katyńskich – Grupy Ponary, Strzelcy Rzeczypospolitej. Po raz kolejny zabrakło przedstawicieli parlamentu, władz państwowych i samorządowych, nie zawiodło jednak wojsko. Garnizon Warszawa wystawił na przy pomniku wartę honorową. Był apel poległych, złożono wieńce, modlono się oraz wspomniano ofiary mordu ponarskiego.

– Kiedy zabierano i wieziono kogoś na Ponary, wiadomo było, że nie wróci. Dla mojej rodziny to była wielka tragedia – dzieliła się Barbara Śleszyńska, dla której ks. Romuald Świrkowski był stryjem mamy. – Sami nie mieliśmy siły i kontaktów, by walczyć o pamięć o Ponarach. I to, że po wielu latach ta pamięć wraca, to dla mnie wielkie, radosne przeżycie, szczególnie że w rodzinie stale ją pielęgnowano. Wilnianie pamiętali i pamiętają.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter