Chodzi o robienie rzeczy z sensem, który scala całe życie.
fot.pixabay.com/CC0Kadencyjność w zadaniach przynosi sporo korzyści. Ze swej natury wymaga określenia jasnych celów, planu działań, potrzebnych środków, kalendarza realizacji. W wielu przypadkach można przedłużyć zadania na kolejny okres, po pozytywnym rozliczeniu się z dotychczasowych działań. W tym aspekcie praca nad projektami aż do ich zakończenia ma cechy kadencyjności: ustala się cele, terminy realizacji, warunki rozliczenia. W wielkiej mierze tzw. ticketing system jest na tym oparty: jedno zadanie – jeden cel.
Kadencyjność w instytucjach, gdzie ma się pewność dalszego zatrudnienia, może nieść niebezpieczeństwo biernego trwania w oczekiwaniu na zakończenie kadencji i uwolnienie od uciążliwego zadania. Ogólnie system, w którym następna kadencja zależy od osiągniętych rezultatów, sprawdza się. Świadomość, że się zostanie rozliczonym z działań, prowadzi do większego zaangażowania.
Ten system mobilizacji jednostek kierujących nie sprawdza się w zadaniach, które mocno przekraczają cykl kadencji. Zwykle podaje się jako przykład trzy dziedziny, w których rządy kadencyjne sobie nie radzą: służba zdrowa, infrastruktura, edukacja. Trudne zmiany w tych obszarach nie są mile widziane, a efekty będą widoczne po wielu latach, gdy kadencja dawno już minie. Jeśli ktoś nie ma perspektywy dalszej niż własna reelekcja, u tego trudno o podejmowanie niepopularnych decyzji.
Tak samo dzieje się w życiu poszczególnych ludzi. Projekty dalekosiężne wymagają wyższych ideałów, aby przezwyciężyć trud rozciągnięty w czasie. Projekt na własne życie: „Kim chcę być?” – zwykle wiążemy z powołaniem: „Do czego jestem powołany?”. Powołanie zawodowe wymaga lat przygotowania oraz wytrwania w fachu. Podobnie powołanie do założenia rodziny – może się udać tylko na podwalinie trwałego związku małżeńskiego. Tym bardziej powołanie do świętości.
Do realizacji własnego powołania konieczne jest rozwijanie tego wszystkiego, czym jesteśmy. Nie chodzi o wymyślanie siebie, o stworzenie siebie z niczego, ale o odkrywanie siebie w świetle Boga. „Według Bożego planu każdy człowiek jest powołany do rozwijania samego siebie, gdyż wszelkie życie ludzkie przeznaczone jest przez Boga do jakiegoś zadania” (św. Paweł VI). Chodzi nie tylko o czynienie rzeczy, ale o czynienie ich z pewnym sensem, z pewnym ukierunkowaniem, które scala całe życie. Tu nie ma mowy o kadencyjności czy zadaniowości. Nie ma powołania ad tempus, na jakiś czas, aż do pierwszych trudności… Wierność należy do samej istoty powołania.