29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Warszawskie dzieci

Ocena: 0
4912

 

Poszły w bój: nie walczyły z bronią w ręku, ale ich pomoc była nieoceniona. W Powstaniu Warszawskim dzieci wykazywały się ogromną dzielnością i odwagą.

 

W Warszawie, przy murze obronnym Starego Miasta, stoi wyjątkowa rzeźba. Zawsze palą się tu znicze i leżą kwiaty. To pomnik Małego Powstańca, który upamiętnia najmłodszych bohaterów zrywu 1944 r. Bo rzeczywiście pomoc i zaangażowanie dzieci 71 lat temu były ogromne.

– Kilkunastoletni chłopcy, którzy mieli nie więcej niż 15 lat, a często mniej niż 12, angażowali się przede wszystkim w Harcerskiej Poczcie Polowej. Praca ta była bardzo niebezpieczna i niezwykle potrzebna: wiedziały o tym najlepiej te osoby, które czekały na wieści od swoich bliskich. Dzieci nosiły każdego dnia od 3 do 6 tysięcy wiadomości. Oprócz tego ochotnie pomagały w szpitalach polowych, przy opatrywaniu rannych, przenosiły paczki z żywnością i nierzadko meldunki. Ze względu na niewysoki wzrost chłopcy byli przewodnikami w kanałach. Pomagali przede wszystkim cywilom, ale również żołnierzom AK – podkreśla Łukasz Żurawski, historyk.

Historia ich życia, choć niekiedy tak bardzo krótka, jest przejmująca do głębi. Wystarczy przypomnieć bohaterstwo kilku chłopców. Zaledwie dziesięcioletni Marek Słomczyński („Bimbo”) zajmował się na Starym Mieście noszeniem najpotrzebniejszych lekarstw do szpitala. Został ciężko ranny na ul. Długiej. Powstańcy od razu przenieśli chłopca do szpitala. Zmarł na rękach swojej mamy.

Gdy powstanie wybuchło, Witek Modelski nie miał jeszcze skończonych 12 lat. Mama i tata zginęli w wyniku bombardowań. Początkowo Witek walczył na Starym Mieście, potem – gdy przeniósł się z batalionu „Gozdawa” do batalionu „Parasol” – na Czerniakowie. Był odważny ponad przeciętność. Wyobraźmy sobie jeszcze bądź co bądź dziecko, które mimo ciągle świszczących kul, wybuchów nosi amunicję do miejsc, które są najbardziej zagrożone. Za odwagę i męstwo 23 sierpnia został odznaczony Krzyżem Walecznych i awansowany na kaprala czasu wojny. Niestety, niedługo cieszył się tą nagrodą. Zginął niecały miesiąc później na Wybrzeżu Czerniakowskim. Jest pochowany na Powązkach, w kwaterze batalionu „Parasol”.

Znany kadr z Powstańczej Kroniki Filmowej pokazuje, jak Mieczysław Mirecki „Błyskawica” niesie ciało chłopca. Przed chwilą zabili go Niemcy. To Wojtuś Zalewski ps. „Orzeł Biały”. Na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego jest jego biogram. „Najmłodszy żołnierz grupy szturmowej st. sierż. «Grzesia». W oddziale służył od pierwszych chwil walki. Wzbudził podziw wśród starszych żołnierzy, gdy 2 sierpnia 1944 r. przedarł się przez linie niemieckie na teren silnie obsadzonego Dworca Głównego. Po trzech godzinach obserwacji powrócił z meldunkiem o siłach, rodzaju uzbrojenia i ugrupowaniu wrogich oddziałów. 15 sierpnia, sobie tylko znanymi przejściami, wyprowadził z okrążenia pluton st. sierż. «Grzesia». Za tę akcję miał zostać podany przez dowódcę batalionu kpt. «Lecha Grzybowskiego» do odznaczenia Krzyżem Walecznych, którym prawdopodobnie nie został wyróżniony” – czytamy na stronie MPW. Zginął na ul. Ciepłej, gdy niósł meldunek od st. sierż. „Grzesia”.

I jeszcze jedna wzruszająca historia, o której przypomniała Barbara Wachowicz w książce „To «Zośki» wiara: gawęda o Harcerskim Batalionie Armii Krajowej «Zośka»”. Dotyczy Jędrusia Szwajkerta. Gdy miał 9 lat, włączył się z bratem w Harcerską Służbę Pomocniczą „Zawiszaków”, najmłodszy pion Szarych Szeregów. Rok później, gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, od razu dołączył do budowy barykady. Jednak to nie wszystko. Przy ul. Mickiewicza 20 pomagał w punkcie sanitarnym. Lubili go wszyscy – personel i pacjenci. To dla nich grał na harmonijce. Przenosił meldunki, jedzenie, wodę. Gdy Powstanie chyliło się już ku upadkowi, Jędruś zginął od strzału z czołgu.

W 1945 r., w czasie pierwszych pogrzebów bohaterów „Zośki”, do mamy Andrzeja Romockiego ps. „Moro”, dowódcy 2. kompanii „Rudy” Batalionu „Zośka”, przyszła mama Jędrka. Miała jedną prośbę: by jej synek otrzymał na cmentarzu miejsce „gdziekolwiek, byle z nimi”. Uważała, że to będzie tak ważna nagroda, jak Virtuti Militari. „Nie będzie leżał w kąciku, lecz tu obok Nich, razem z Nimi”.

I tak też się stało. Dziś bardzo łatwo znaleźć jego mogiłę – obok „Rudego”, „Alka”, „Zośki”. Napis głosi: „Jędruś Szwajkert, sanitariusz, lat 11, poległ 29 IX 1944 r., Żoliborz, oddział nieznany”.

Pomnik Małego Powstańca nie jest pełną patosu rzeźbą, która „nakręca” spiralę narodowych mitów. Ten pomnik opowiada, jak było. Warszawskie dzieci naprawdę poszły w bój i „za każdy kamień twój, stolico” dały krew. Pamiętajmy o nich.
 

Ewelina Steczkowska
fot. Michał Ziółkowski/Idziemy
Idziemy nr 31 (514), 2 sierpnia 2015 r.

 

 

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter