11 lipca, w święto św. Benedykta, patrona Europy oraz w rocznicę masakry w Srebrenicy, planowany jest w Kijowie Marsz dla Pokoju, zorganizowany przez włoskie stowarzyszenie MEAN, Europejski Ruch Działania Bez Przemocy.
Fot. PAP/EPA/SERGEY KOZLOV, Sprzątanie po ostrzale szkoły w CharkowieUkraina potrzebuje bliskości Europejczyków, nie tylko przywódców, ale także ludzi, obywateli, którzy muszą być zaangażowani w konkretną drogę do pokoju
– mówi Riccardo Bonacina z Ruchu.
W rozmowach z władzami cywilnymi i przedstawicielami lokalnych Kościołów ustalone zostały już szczegóły wydarzenia, którego miejsce jak na razie jest tajemnicą. Bezpośrednim przystankiem poprzedzającym podróż do stolicy Ukrainy będzie Polska.
Nadrzędnym założeniem podzielanym przez zrzeszonych w organizacji jest konieczność obywatelskiego zaangażowania w budowanie pokoju.
Nie chcemy wykorzystać Ukrainy jako sceny, na której wystąpimy i powiemy, że jesteśmy dobrzy, bo nie chcemy wojny. Jako Europejczycy chcemy współpracować z ukraińskim społeczeństwem. Ono zrozumiało już, że to sama obecność na miejscu Europejczyków jest bronią, a nie tylko wysyłanie przez nich broni. Bronią jest niestosowanie przemocy, jak mówił Ghandi. W tym dniu będą z nami nie tylko Włosi, Niemcy, Francuzi i inni, ale także wielu Ukraińców, którzy chcą przejść z nami kawałek tej drogi do pokoju. Nasze marzenie to praca razem z Ukraińcami, by spróbować wyrwać się z wojny rozumianej jako mentalność totalitarna. To trucizna, która odwraca cię przeciwko twoim bliskim i sprawia, że nie widzisz możliwości porozumienia.
– stwierdził Bonacina.
Uważamy, że Europa musi stać się podmiotem autonomicznym i decyzyjnym. Wizyta trzech przywódców w Kijowie była dobrym sygnałem, ale oprócz rządów muszą tam pojechać także sami Europejczycy. Chcielibyśmy, aby również oni poszli tą drogą pokoju. Nasza inicjatywa ma także aspekt polityczny. Dziś Europa decyduje się na posiadanie autonomicznych sił zbrojnych. Chcielibyśmy, by obok nich funkcjonował Cywilny Korpus Pokoju
– zaznaczył Bonacina.