19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

"Trzeba było zamieszkać razem przed ślubem!" ...

Ocena: 3.7625
3142

... czyli o tym, czego nauczył mnie pierwszy rok w małżeństwie.

Fot. BociaNowa

Gdy kolejny raz, idąc spać nie zamknęłam balkonu, Karol spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. „Kurcze, tym razem naprawdę się wkurzył” – pomyślałam.  Jednak, gdy po chwili dostrzegłam jego ukrywany uśmieszek i usłyszałam słynny tekst: „Trzeba było zamieszkać przed ślubem” już wiedziałam, że się zgrywa. Ten wiecznie śmieszny żart naprawdę nas bawi, szczególnie gdy uzmysłowimy sobie, że faktycznie ludzie tak do tego podchodzą!

Źle rozwieszone pranie, niedopasowane pory mycia naczyń, częstotliwość sprzątania mieszkania i wiele, wiele innych jeszcze bardziej kuriozalnych aspektów – serio to wszystko miałoby ważyć o tym, czy będziemy małżeństwem czy nie??? Chwała Panu, że nie daliśmy się związać w takie pętle myślenia.

Jakiś czas temu minął nam rok małżeństwa, a jak to z rocznicami bywa, skłonił mnie on do spojrzenia wstecz. Postanowiłam się kilkoma punktami z Wami podzielić, bo to w sumie ciekawe – tzn. ja sprzed roku nie sądziłabym że właśnie takie rzeczy (a na pewno większość z nich) po roku wypiszę ????

1. To, co wspomniałam na początku, czyli: cieszę się, że nie mieszkaliśmy razem przed ślubem. Zamieszkanie razem zmieniło nam totalnie rzeczywistość, właśnie wraz ze ślubem. Wspólne ogarnianie życia, układanie go po swojemu, to coś czego po prostu nie ma sensu robić z „niemężem”. Nie mówiąc już o seksie. A ten argument, że poznamy się lepiej, to w sumie dopiero teraz widzę, jak bardzo jest nietrafiony. Bo szczerze mówiąc, gdy widziałam to, jak Karol mieszka przed ślubem, mogłam śmiało stwierdzić, że ogromnie ryzykuję, bo jego mieszkanie dzielone z innymi chłopakami było, delikatnie mówiąc, usyfione. Kuchnia się wiecznie lepiła, zlew był permanentnie zawalony brudnymi naczyniami, a meble zakurzone. Ktoś postronny na pewno wróżyłby mi, że po ślubie w kwestii ogarniania domu, to będę miała ciężko. Trochę sama tak myślałam. A okazało się, że nic bardziej mylnego! Mój mąż po wspólnym zamieszkaniu zmienił się w tej kwestii nie do poznania – stał się super gospodarzem i nigdy nie odczułam, by sprzątanie spoczywało tylko na moich barkach. Nie chcę powiedzieć, że każdy facet tak by miał, ale że warto patrzeć na cechy charakteru chłopaka (które w najróżniejszych sytuacjach wychodzą), zamiast „sprawdzać się” przed ślubem.

2. Człowiek się zmienia – nie będziesz całe życie z tym kogo poślubiłaś. Taka jest prawda i choć mogłabyś swojego narzeczonego znać  w 100%, to nie masz pewności, że już jako Twój mąż, ten człowiek się nie zmieni. A właściwie, to masz pewność, że się zmieni. Bo przecież cały czas wzrastamy, przeżywamy nowe doświadczenia, poznajemy więcej świata, ludzi, sytuacji… Tak jest również ze mną i Karolem – zmieniamy się, czasem się gubimy, czasem dojrzewamy na nowo. I właśnie w tym aspekcie najbardziej widzę to, że tylko ufność w Bożą Opatrzność, może dać nam odwagę, by ślubować sobie miłość do końca życia. Bo sami nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak to będzie.

3. Czasem naprawdę jest trudno. Mimo, że to dopiero rok, to już zdążyliśmy przeżyć bardzo trudne dni. Jednak to, co widzę wyraźnie, to że każdy rozwiązany kryzys mocniej nas spaja. Słyszałam już, że tak jest, ale chyba nie do końca w to wierzyłam. Teraz wyraźnie to widzę i tańczę z radości, gdy czuję, że chmury konfliktu odfrunęły i ponownie nastaje zgoda między nami ????

4. Super jest raz na jakiś czas poczuć tęsknotę. Wystarczy kilka dni, gdy Karol pojedzie sam w góry, czy ja wyjadę do przyjaciółki do innego miasta. Ta niecodzienna sytuacja stęsknienia się za sobą dodaje takiego romantycznego powiewu, o który bardzo trudno w codzienności. Uwielbiam te momenty, gdy po takim rozstaniu, znów możemy się przytulić!

5. Staranie się o siebie czasem jest trudne, ale największą motywację do tego, daje mi spowiedź! Bo skoro jestem powołana do małżeństwa, to – nie ukrywajmy – właśnie na tym polu najwięcej czeka mnie pracy nad sobą. Myślenie o tym, co JA mogę zrobić, by nasza relacja była jeszcze mocniejsza, jest trudne, gdy widzę mnóstwo rzeczy, które MĄŻ mógłby zrobić w tym celu! Szczery rachunek sumienia i spowiedź to coś co pomaga spojrzeć z innej, niewygodnej perspektywy. Ale tylko wtedy naprawdę możemy coś naprawić. No a motywacja po spowiedzi, to coś niesamowitego – jakby ktoś mi skrzydła rozwinął! ????

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Marcela prowadzi blog na stronie www.bocianowa.wordpress.com. Pisze na nim o sobie: "jestem młodą Chrześcijanką (Katoliczką), harcerką, studentką i żoną pewnego super gościa, o nazwisku... Bocian. Chcę dzielić się z Wami spisywanymi w chwilach wolnych opowiadaniami i przemyśleniami na najróżniejsze tematy".

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter