Gdyby wiedział, że de Saint-Exupéry był w tym samolocie, nigdy by go nie zestrzelił.
fot . Yaroslav Blanter/praca własna/ Pommnik upamiętniający Antoine?a de Saint-Exupéry?egoW wywiadzie opublikowanym w 2008 r. emerytowany dziennikarz sportowy Horst Rippert wyjaśnił, że to on w ostatnich miesiącach II wojny światowej latał niemieckim myśliwcem, który 31 lipca 1944 r. zestrzelił francuski samolot prowadzony przez Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, legendarnego autora „Małego księcia”.
De Saint-Exupéry ruszył z bazy lotniczej na północ od Korsyki w celu przeprowadzenia fotograficznej misji rozpoznawczej. Wkrótce francuski samolot został wykryty przez niemieckie radary. Horst Rippert otrzymał rozkaz wystartowania z bazy w Aix-les-Milles. Z łatwością zastrzelił francuski samolot. Widział, jak się zapala i wpada do wody. Nie dostrzegł, by pilot się ratował ze spadochronem. Kilka dni później, gdy dowiedział się o zaginięciu pisarza, pomyślał, że może samolot należał do autora, którego tak bardzo podziwiał.
Przez lata spekulowano, czy zniknięcie de Saint-Exupéry’ego było wynikiem walki powietrznej, wypadku, czy nawet samobójstwa. W 1998 r. rybak znalazł w sieci srebrną bransoletkę z nazwiskiem pisarza i jego żony. Kilka lat później wydobyto z morza wrak samolotu i zweryfikowano jego numer seryjny.
Podczas tego wydarzenia Rippert miał tylko 20 lat. „W czasie lotu nie widać kokpitu innego samolotu. To był jeden z moich 28 zestrzelonych samolotów. Nigdy nie celowałem do ludzi i powiem wam więcej: gdybym wiedział, że de Saint-Exupéry był w tym samolocie, nigdy bym go nie zestrzelił. W młodości wszyscy kochaliśmy jego książki. Jego praca obudziła w wielu z nas powołanie do latania” – wyznał.
Wojna w swej anonimowości jest okrutna. Ten przykład może również posłużyć w czasach pokoju, we wszystkich tych okazjach, kiedy postąpilibyśmy inaczej, gdybyśmy wiedzieli więcej o ludziach, którzy nas otaczają. Nie zawsze możemy zastanowić się nad wszystkimi konsekwencjami tego, co robimy, ponieważ zaplątalibyśmy się w niekończący się łańcuch skrupułów. Świat staje się bardziej przyjazny, gdy staramy się więcej myśleć o tych, których dotykają nasze działania.
Nasze środowisko z pewnością byłoby lepsze, gdybyśmy bardziej skupili się na twarzy każdego człowieka, gdybyśmy zdobyli większą wrażliwość na uczucia wszystkich. Nie chodzi o to, by za wszelką cenę zadowolić wszystkich, ponieważ nie jest to ani możliwe, ani często najlepsze, ale możemy sobie postanowić, by pomyśleć więcej o każdej osobie, aby nie powodować niesprawiedliwych lub niepotrzebnych szkód.