19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Tęczowy automatrix

Ocena: 0
1011

Ludzie mylą orientację z upodobaniami seksualnymi, w skrajnej formie nazywanymi perwersją. - mówi prof. Aleksander Nalaskowski w rozmowie z Moniką Odrobińską

fot. archiwum prywatne

Jak w odwieczny konflikt natura-kultura wpisuje się rewolucja spod znaku sześciokolorowej, a więc nienaturalnej tęczy?

Przedmioty dzielą się na takie, które są nam dane z natury, których istnienie nie zawsze rozumiemy, i takie, które poprzez adaptację tych danych możemy tworzyć, czasem nadając im swój sens. Drzewo – przedmiot ze sfery natury – mogę zasadzić po to, by cieszyło oko, ale i po to, by je ściąć i napalić nim w kominku, albo spożywać jego owoce. Nadaję mu w ten sposób sens kulturowy. Ale prawdziwego sensu drzewa nie znam, wciąż go dochodzę.

Prawa rządzące naturą są niezależne od człowieka, niezmienne i nieznoszące wyjątku. Prawa kultury nie powinny wchodzić w rywalizację z prawami naturalnymi. Dla istoty drzewa nie jest ważny sens, jaki mu nadaję, wciąż jest drzewem. Na pożar – czyli jedno prawo natury – mogę podziałać wodą – czyli drugim prawem natury. Żadnego z tych praw nie wymyśliłem, ale je odkryłem i zastosowałem.

Prawa natury odkrywamy, a prawa kultury tworzymy. W walce z prawami natury zawsze jesteśmy skazani na porażkę. Kultura, a więc to, co wymyślił człowiek, jest tylko oprawą, interpretacją tego, co naturalne. To może być zarówno atlas geograficzny, jak i Holocaust.

 

W czym najlepiej uwidacznia się prawo naturalne?

Jego kwintesencją jest życie. Widzimy je, ale go nie rozumiemy. Nie da się go zdefiniować, przyjmujemy je „przez skórę”. Nie znamy jego sensu, ale go nadajemy. Zresztą, sam termin należy do zbioru pojęć naturalnych.

Życia nie da się stworzyć na drodze kulturowej. Możemy połączyć siły natury, ale ich nie stworzymy. Życie zawsze sprowadza się do połączenia pierwiastka męskiego z żeńskim. Tego nie da się w żaden sposób obejść. Różne oboczności, obojnactwo są zjawiskami niewyjaśnionymi, ale nie można powiedzieć, że obchodzą współdziałanie wspomnianych pierwiastków.

 

Jak się kończą próby ingerowania kultury w naturę?

Kultura niczego nie stwarza, może jedynie odtwarzać. Twórczość to nie stwórczość. Może więc kultura co najwyżej tworzyć wyobrażenia, iluzje, halucynacje. Jeśli pretenduje do stwarzania, kończy się to zawsze wygenerowaniem filozoficznego czy egzystencjalnego monstrum.

Wyrażenia „monstrum” używam tu w rozumieniu czegoś wynaturzonego, absurdalnego. Sadownik Trofim Łysenko był słynnym ideologiem upraw w przedwojennym, stalinowskim ZSRR. Założył, że filozofia i ekonomia marksistowska sprawią, że kukurydza i pszenica przyniosą obfitszy plon. Skończyło się to katastrofą żywnościową, zmarnowano miliony hektarów upraw. To jest właśnie monstrum.

Takim monstrum może stać się sztuczna inteligencja, nad którą nieustannie trwają prace. Owszem, można połączyć różne elementy tak, że będą się wydawały realne. Psychologia nazywa to terminem „wiedzieć fałszywie”. Jednak póki w sztucznej inteligencji nie ma emocji, nie ma ona szans powodzenia.

 

Jak na tle konfliktu kultury z naturą zdefiniować ideologię?

Ideologia to zespół nieudowadnialnych przekonań, sprowadzanych do wiary, poglądu, że coś jest lub ma być takie, a nie inne, bo takie jest lub ma być i już. Ideologie nie dyskutują ze sobą, ale się zwalczają, wypierają się wzajemnie i fizycznie niszczą swoich przedstawicieli.

Ideologia może być zgodna z prawami natury, kiedy im nie przeszkadza. Przykładowo grzebanie zwłok nie jest znane w świecie zwierząt, jest więc kulturowe. Ale ta kultura obudowuje prawo naturalne, nie przeciwdziała mu. Jest to więc ideologia względna.

 

Istnieje ideologia bezwzględna?

Tak, ona idzie nie równolegle, ale w poprzek prawa naturalnego, wpierając, że jest ono niesłuszne. Dyskutuje z czymś, z czym nie da się dyskutować. Przypomina to dywagacje, czy moje biurko jest brązowe, czy raczej prostokątne.

Przykładem próby oderwania oprawy praw naturalnych przez prawa kultury jest ideologia gender. Jedynym, co utrzymuje tę cywilizację przy życiu, są wartości chrześcijańskie – to, że żyjemy, nie zabijamy się, nie okradamy i nie okłamujemy, zawdzięczamy Dekalogowi, który przyszedł do nas via chrześcijaństwo uzupełniony nauką Jezusa z Nazaretu. U szczytu Dekalogu jest więc ochrona życia, co przynależy do praw naturalnych.

Ideologia gender dała sygnał do powstania kolejnego monstrum – całkowitego oderwania od praw naturalnych. Ludzie wmawiają sobie, że są wyrazicielami jednej z kilkudziesięciu czy nawet kilkuset orientacji seksualnych, tymczasem mylą orientację z upodobaniami seksualnymi, w skrajnej formie nazywanymi perwersją. Od jakiegoś czasu nie ma pedofili, zgodnie z orzeczeniem Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego są minor-attracted people. To określenie ich orientacji. Dopiero jeśli chęci jej uzewnętrznienia towarzyszy przymus, staje się zaburzeniem.

Oderwano mówienie o sobie, czyli swój własny obraz, od prawdy, czyli od natury. Stworzono bańkę, w której żyje określona grupa ludzi, rojąc, że to, co przeżywają i wyznają, dzieje się naprawdę. To taki automatriks. To, że jakiś mężczyzna każe zwracać się do siebie per „pani”, nie zmieni faktu, że nie wyląduje on na porodówce.

 

Czym może się skończyć łamanie praw natury?

Są trzy wyjścia. Pierwsze: środowiska dopuszczające się łamania praw naturalnych przyznają się do błędu – ono jednak nie wchodzi w rachubę. Drugie rozwiązanie: znajdą one kozła ofiarnego, którego obarczą winą za błędy i wypaczenia, jak Łysenkę oskarżono, że kukurydza źle rosła, bo on zinterpretował ekonomię marksistowską w sposób rewizjonistyczny. To rozwiązanie bardzo prawdopodobne. Na razie jednak zmierzamy do wyjścia trzeciego – do powszechnej opcji zerowej, czyli zresetowania praw natury i ustalenia nowego porządku.

Uznanie homoseksualizmu za orientację równoprawną heteroseksualizmowi, a nie za jej wynaturzenie, dewiację, stoi w sprzeczności z podstawowym prawem naturalnym, czyli dawaniem i ochroną życia. Człowieka nie urodzi osoba, której się wydaje, że jest kobietą, ale osoba, która faktycznie, biologicznie nią jest.

Ideologia gender, stawiająca znak równości między płcią wymyśloną a zaprzeczeniem płci biologicznej na rzecz „kulturowej”, znajduje się w tym samym zbiorze co kara śmierci czy eutanazja. U jej korzeni leży niedawanie życia. Jeżeli niedawanie życia jest wynikiem wstrzemięźliwości, to zrozumiałe, ale jeśli jest propagowane jako sposób na życie (!), powszechny ruch, norma – możemy mówić o zagrożeniu życia. Bo ono po prostu nie będzie się rodzić. To się skończy wykreowaniem monstrum.

 

Prof. Józef Orzeł w rozmowie ze mną stwierdził, że pierwszą ofiarą ideologii LGBT będą właśnie osoby LGBT, kiedy sterujące nimi środowiska osiągną swój cel – jak kiedyś ofiarami komunizmu byli sami komuniści, a ofiarami partii robotniczej – robotnicy. Podziela Pan ten pogląd?

Osoby LGBT to tylko siła uderzeniowa, odpowiednik komunistycznej masy robotniczej. Ale jest coś od nich groźniejszego – to milcząca większość. Jeśli do Warszawy zjechaliby demonstranci spod tęczowej flagi, a milionowa większość by ich wygwizdała, to by się odwrócili na pięcie i rozeszli.

Rewolucja odwołuje się do dwóch praw: prawa uzbrojonego pazura i obojętności większości, która w końcu podporządkowuje się nowej władzy. Ruch LGBT wykorzystuje doktrynę wojenną: silny atak, wrzask, że oto jesteśmy gwałceni, i wykorzystywanie milczącego przyzwolenia większości, której te sprawy „nie obchodzą”.

Myśląc w kategoriach doczesnych, po stronie ideologii gender jest ogromny potencjał: pieniądze i bezkarność. Co dzieje się z Bartem Staszewskim, który puścił w świat fake newsa o polskich „strefach wolnych od LGBT”? Czy europoseł Robert Biedroń mówiący o tych strefach na forum międzynarodowym ponosi konsekwencje szerzenia kłamstwa?

Mamy po swojej stronie prezydenta, premiera, rząd, a mimo to nie dajemy rady z tym walczyć. Pomyślmy, co by się działo, gdyby rząd był wyrazicielem ideologii gender. Nadzieja w tym, że prawa naturalne same się obronią.

 

Jak im pomóc?

Postępować jak Guliani w Nowym Jorku: by zlikwidować morderstwa, zaczął od wyłapywania gapowiczów, grafficiarzy i kieszonkowców. Należy walczyć ze spektrum nienormalności, na każdym kroku i konsekwentnie. Demonstracji LGBT powinno się zakazać. Zaraz podniesie się larum Unii Europejskiej, ale my ze swoją opinią na lewicowym Zachodzie i tak już sobie nie zaszkodzimy, bo gorszej mieć nie można. Jeśli się wycofamy, to przegramy. Jesteśmy jak człowiek, który zdjął ubranie: albo włoży je do pralki, upierze i wdzieje czyste, albo będzie stał nago. Jesteśmy z tym w połowie drogi. Ani to początek, ani koniec. Nie mamy już wyboru, musimy iść dalej. Wrzód zawsze czyści się do końca.

Po pierwsze więc: zakazanie wszelkich form zagrażających życiu – także marszy promujących zachowania stojące w sprzeczności z życiem: dotyczących aborcji, homoseksualizmu, eutanazji. Włączenie ideologii LGBT i jej propagowania do zbioru ideologii zakazanych, jak faszyzm i komunizm.

 

Brzmi radykalnie…

Bo i zagrożenie jest radykalne. To nie są „łobuziaczki”. Tu chodzi o ocalenie szacunku dla praw naturalnych, z życiem na czele. Jak trzeba było, to Jezus ukręcił bicz i powywracał stoły handlarzy w świątyni. Miłosierdzia nie należy mylić z frajerstwem.

 

A co po drugie?

A po drugie – mieć dużo dzieci. To dowód na normalność.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter