19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Szef ELEOS Ukraina: Pomoc polskiego społeczeństwa wzrusza mnie do łez (wywiad)

Ocena: 0.4
622

"Zwracam się do Kościoła katolickiego w Polsce, aby wszyscy dowiedzieli się jak żyje i pracuje Prawosławny Kościół Ukrainy w czasie wojny. Potrzebna jest nam pomoc, również dlatego, że w niewielkim stopniu otrzymujemy pomoc od innych bratnich Kościołów prawosławnych. Przede wszystkim otrzymujemy pomoc od ludzi, zwykłych, szeregowych kapłanów katolickich. Chciałbym, aby o nas wiedziano więcej, że Prawosławny Kościół Ukrainy jest z całym narodem i pomaga wszystkim bez różnicy, czy dany człowiek należy do naszej Cerkwi, czy nie" - mówi w rozmowie z KAI ks. Siergiej Dmitriew. Szef organizacji charytatywnej Eleos Prawosławnego Kościoła Ukrainy zaznacza: "Jestem bardzo wdzięczny nie tylko polskim kapłanom, ale po prostu ludziom w Polsce, którzy okazują nam człowieczeństwo na każdym kroku i to mnie po prostu wzrusza do łez".

Fot. PAP/Zbigniew Meissner

Krzysztof Tomasik (KAI): Jak wygląda sytuacja w Kijowie, na Ukrainie? Jak przeżywacie okrutny czas wojny?

Ks. Sergiej Dmitriew: Nie podam dokładnej statystyki dlatego, że nie jesteśmy w stanie obliczyć ile ludzi ginie u nas każdego dnia, ale cywilów ginie więcej niż wojskowych. Cywile w większości nie są chronieni. W Mariupolu pocisk trafił w schron, w którym znajdowało się ponad tysiąc osób. Były to w większości kobiety i dzieci. Nadal nie wiemy ile jest ofiar, cały czas ludzie są wydobywani spod gruzów. Mariupol jest okrążony w 40 kilometrowej blokadzie, z której wywiezienie ludzi jest praktycznie niemożliwe. Rosyjscy agresorzy praktycznie nie wypuszczają stamtąd ludzi. Dziś w Kreminnej ostrzelano dom seniora, zginęło 56 osób. Podobna sytuacja jest pod Kijowem w rejonach Buczy i Hostomla, w obwodach czernihowskim, sumskim, zaporoskim, chersońskim. Ludzie są odcięci od świata. Wcześniej coś takiego widziałem tylko w trakcie inwazji Rosji na Czeczenię. Powoli Ukraina przekształca się w Syrię. Najeźdźcy strzelają w budynki mieszkalne, a nie obiekty w wojskowe i to jest straszliwe barbarzyństwo, wręcz ludobójstwo. Kiedy zobaczyłem fotografię wózków dziecięcych na placu we Lwowie symbolizujących zamordowane przez rosyjskich agresorów dzieci nie wytrzymałem i się popłakałem.

KAI: Jak Prawosławny Kościół Ukrainy ocenia sytuację. Jakie są szanse na zakończenie tej nieludzkiej rzezi?

Nasz metropolita Epifaniusz co dzień zwraca się do wiernych różnych konfesji o modlitwę i wszelkiego rodzaju pomoc. Nie tylko nasz metropolita, ale robią to Kościoły grekokatolicki i rzymskokatolicki oraz przedstawiciele innych Kościołów i religii. Codziennie, o dziewiątej rano, ogłaszana jest minuta ciszy i modlitwa za wojskowych, cywilów, za całą Ukrainę. Wszystkie Kościoły i związki religijne jednoczą się dziś wokół pomocy dla wszystkich mieszkańców kraju. Kilka dni temu, w Iwano-Frankowsku byłem w Caritas Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego i otrzymałem znaczną pomoc. Na odwrót, jeśli my mamy możliwości pomocy w innym regionie, niezależnie od wyznania, dzielimy się nią, dzielimy się transportem i kontaktami.

Tam gdzie jest obecny kapłan, staramy się pracować za jego pośrednictwem. Obecnie ELEOS Ukraina, którym kieruję, czyli Służba Społeczna Prawosławnego Kościoła Ukrainy, taki prawosławny Caritas, w pięciu regionach zajmuje się ewakuacją ludzi. Dziennie wywozimy około 40 rodzin z najgorętszych punktów walk. Niedawno był to Energodar, gdzie jest elektrownia, Charków, miejscowości obwodu kijowskiego i żytomierskiego. Ewakuacja kierowana jest na zachodnią Ukrainę, a stamtąd wywozimy ludzi do Polski. Aktywnie współpracujemy z różnymi kapłanami rzymskokatolickimi we Wrocławiu, w Lublinie i Warszawie. Ciągle otrzymujemy wiadomości, gdzie kogoś możemy ulokować np. jeden z kapłanów oznajmił nam, że jest gotów na przyjęcie do 70 dzieci-inwalidów na długi okres czasu. Dzięki porozumieniu z polskim rządem na granicy nie mamy żadnych problemów. Po przekroczeniu granicy od razu jesteśmy objęci opieką. Jest to niesamowite. Jestem bardzo wdzięczny nie tylko polskim kapłanom, ale po prostu ludziom w Polsce, którzy okazują nam człowieczeństwo na każdym kroku i to mnie, po prostu wzrusza do łez.

KAI: Z tego, co mówisz wasza współpraca z innymi Kościołami i wspólnotami religijnymi wygląda bardzo dobrze…

Często żartujemy, że mamy różne tradycje, niekiedy różnie rozumiemy Pana Boga, ale diabeł jest dla nas wszystkich absolutnie jeden i ten sam. W przeszłym tygodniu, otwieramy jeszcze trzy ośrodki pomocy uchodźcom: w Czerniowcach, na Wołyniu i w obwodzie iwanofrankowskim. Będą to ośrodki pobytu czasowego, dokąd ludzie będą mogli przyjechać, umyć się, posilić, uporządkować swoje dokumenty, przebywać jakiś czas i odjechać do bezpieczniejszego miejsca. Każdy z tych ośrodków przyjmie do 50 osób. Będzie można też odetchnąwszy, podjąć decyzję, czy pozostać w Ukrainie, czy pojechać za granicę. Przyjmujemy tylko kobiety, dzieci, inwalidów i ludzi w podeszłym wieku ponieważ wszyscy zdrowi i sprawni mężczyźni w naszym kraju zostali powołani do służby w wojsku. Na przykład do Iwano-Frankowska przyjeżdża codziennie od 30 do 40 tys. uchodźców. Ukraina zachodnia jest już przepełniona ludźmi, którzy porzuciwszy domy przyjeżdżają najczęściej z plecaczkami albo torebkami. Ludzie stracili pracę. Szybko kończą się im pieniądze. Losy ludzkie są dramatyczne i tragiczne. Niedawno moja asystentka, grekokatoliczka, przez trzy dni jechała z Kijowa do Kołomyi, mając ze sobą pięcioro dzieci. Najmłodsze dziecko miało 9 miesięcy, najstarsze 7 lat. Przywiozła dzieci do swoich rodziców, którzy żyją w jednopokojowym mieszkaniu. Z Caritas otrzymała żywność, pampersy i inne niezbędne rzeczy dla dzieci. Ona sama pracuje otrzymując niewielką zapłatę. Z kolei prawniczka mojej organizacji, kobieta inwalidka, straciła niedawno męża, który został zastrzelony we własnym domu wraz z 14-letnim siostrzeńcem. Nie zdążyła go nawet pochować. Dom został zniszczony, a ona szuka teraz mieszkania, bo nie ma gdzie żyć. Kilka dni temu zabili moją drugą asystentkę, 27-letnią dziewczynę. Pracujemy ponad ludzkie siły. My i tysiące ludzi wszystko robimy na własne ryzyko, jeździmy w rejony, gdzie ryzykujemy swoim życiem.

KAI: Wśród ofiar są są też księża, osoby duchowne….

Niedawno pod Kijowem został rozstrzelany nasz kapłan. Ponadto straciliśmy trzech kapelanów wojskowych. Arcybiskup Sergiusz (Gorobcow) z Mariupola cudem wyjechał wraz z 12 osobami. Bomba trafiła w budynek eparchii (diecezji). On sam ogłuchł, nie może rozmawiać, nie słyszy, jedynie może kontaktować się pisemnie. Pisze posty na facebooku. W Mariupolu pozostało jeszcze 16 naszych kapłanów wraz z rodzinami, którzy nie wyjeżdżają. Zostają do końca razem z mieszkańcami. Nie wiem, czy przeżyją ponieważ w Mariupolu jest po prostu piekło. Rosyjski najeźdźca zwyczajnie wyniszcza i pacyfikuje miasto.

KAI: Jak wygląda wasza współpraca z Polakami?

Chciałbym przede wszystkim podkreślić rolę jednego kapłana, który ze mną współpracuje od lat. To ks. Mietek Puzewicz i jego Stowarzyszenie Solidarności Globalnej w Lublinie. On wcześniej przewidział wojnę na Ukrainie. Jeszcze przed jej wybuchem i zaostrzeniem się sytuacji przygotował 200 miejsc dla uciekinierów. Stale przyjmuje uchodźców i przekazuje pomoc na Ukrainę. Co tydzień otrzymujemy od niego transporty z pomocą humanitarną. Również cały czas nas wspiera kapłan grekokatolicki ks. mitrat Stefan Batruch, prezes Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza i proboszcz parafii greckokatolickiej w Lublinie. Chcę też zwrócić uwagę, że Lublin znajduje się również blisko granicy z Białorusią, gdzie ludzie też znajdują się w dużym niebezpieczeństwie. Bez ogródek możemy powiedzieć, że wszyscy Polacy, którzy mieszkają i pomagają na granicy z Ukrainą żyją i pracują na wojennym froncie. Każdego dnia przyjmują dziesiątki tysięcy ludzi, organizują im wyżywienie, ubrania, pierwszą pomoc oraz transport. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Wcześniej przez pocztę wirtualną do naszych partnerów w Polsce piszemy nazwiska ewakuowanych ludzi, wśród których są m. in. rodziny naszych wojskowych, osoby w podeszłym wieku, matki z dziećmi. Na granicy są oni przyjmowani otrzymując pierwszą pomoc i później przewożeni do już przygotowanych dla nich miejsc schronienia. Organizacja pomocy jest naprawdę na wysokim poziomie. Różne misje pokojowe mogą pozazdrościć Polakom jak się samo zorganizowali. Moja córka, która jest muzykiem i studentką konserwatorium muzycznego wyjechała do Warszawy i koncertuje na rzecz Ukrainy. Teraz przebywa w Niemczech z podobną misją. Przed wyjazdem polscy przyjaciele podarowali jej walizkę, różne rzeczy w tym wiolonczelę i smyczek. Przez telefon oznajmiła mi: “Tatusiu, mam wszystko. Jestem w pełni wyposażona". Wiem bardzo dobrze, że Polacy oddają nie to, na czym im zbywa, ale naprawdę wielu oddaje swoje ostatnie rzeczy.

KAI: Mimo nieporównywalnej sytuacji wasza pomoc na Ukrainie przebiega też bardzo sprawnie…

Teraz, gdy rozmawiam z tobą leci nad nami wrogi samolot, siedzę przeto w pomieszczeniu przysposobionym, aby służyć za schron i nie mogę wyjść na ulicę (śmiech). Gdy chcę do kogoś zadzwonić, często nie mam połączenia. Czego potrzebujemy przede wszystkim? Oczywiście zakończenia wojny, normalności i spokoju. A nawet w sytuacji wojny zdarzają się nam piękne i podniosłe chwile. Np. trzy dni temu ochrzciliśmy kobietę-żołnierkę.

W pierwszych dniach wojny przeżywaliśmy szok. Teraz przegrupowaliśmy się i bardzo aktywnie pomagamy. Nasze życie wygląda jak w mrowisku, wydaje się, że panuje chaos, ale w rzeczywistości bardzo sprawnie działamy, rozdzielamy pomoc i każdy jest czymś zajęty. Np. wieźliśmy samochody dla wojskowych i jeden z nich się zepsuł. Pracownicy stacji obsługi technicznej nie wzięli od nas ani grosza, ani za naprawę, ani za części zamienne. Kiedy pojechałem na Zakarpacie, miejscowi ludzie od razu dzielili się z nami czym mogli. W pomoc są zaangażowani wszyscy, także świątynie i klasztory Patriarchatu Moskiewskiego. Np. Ławra Świętogórska, jedno z głównych sanktuariów patriarchatu, która została zaatakowana rakietami, czy Katedralny Sobór Moskiewskiego Patriarchatu w Charkowie, który także został poważnie zniszczony. W obu miejscach schronili się ludzie. Wszędzie Ukraińcy pomagają sobie wzajemnie.

Tak w ogóle dla nas niezwykle ważna jest solidarność naszych sąsiadów i wszystkich narodów europejskich. Wszystkie jej przejawy są ważne, nawet każde dobre słowo jest bardzo ważne.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter