Radykalne zerwanie z pogańskim stylem życia wymagało mocnego symbolicznego wyrazu wyrzeczenia się diabła i jego dzieł.
LuperkaliaKażdy z was, młodzi przyjaciele,
znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”.
Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić.
(…) Wreszcie – jakiś porządek prawd i wartości,
które trzeba „utrzymać” i „obronić”.Jan Paweł II
Słowo respuére pojawiające się w mszale łacińskim, zwykle tłumaczone jako „odrzucić” lub „oddalić z pogardą”, pochodzi od spuere – pluć. Ma pewną tradycję w liturgii, jedną z czynności wykonywanych przez katechumenów przed zanurzeniem w chrzcielnicy było bowiem plucie na zachód. Radykalne zerwanie z pogańskim stylem życia wymagało mocnego symbolicznego wyrazu wyrzeczenia się diabła i jego dzieł. Strona zachodzącego słońca oznaczała królestwo ciemności i śmierci. W tym kierunku katechumeni wyciągali ręce, dmuchali i pluli na Złego, wyrzekając się go na zawsze. Potem zwracali się ku wschodowi, ku światłu i życiu, ku Chrystusowi, i przyrzekali Mu wieczną wierność.
Zwyczaj ten przypominał, że przyjęcie chrztu oznaczało zerwanie z pogańskimi zwyczajami. Przykładem takich zwyczajów w Rzymie są mocno zakorzenione święta luperkaliów. Nazwa pochodzi od lupus – wilk, zwierzę reprezentujące boga Faunusa. Co roku w połowie lutego wybierano „przyjaciół wilka”. Zbierali się na wzgórzu Palatyn, na którym według tradycji powstał Rzym. To właśnie tam Faunus Lupercus, przybrawszy postać wilczycy Luperki, wykarmił bliźnięta Romulusa i Remusa.
Na Palatynie kapłan topił kozę. Następnie dotykał czoła luperci nożem zabarwionym krwią ofiary. Był to moment, w którym luperci wybuchali rytualnym śmiechem, a następnie procesja nagich luperci pasami zrobionymi ze skóry świeżo zabitego kozła biczowała ręce i plecy napotkanych po drodze kobiet, które chciały wziąć udział w ceremonii: był to rytuał na płodność. Poważny początek uroczystości przemieniał się w karnawałową trasę. Luperci, zachęcani przez publiczność, zamieniali spacer w huczną karawanę, a krzyki, śpiewy i tańce stawały się coraz bardziej obsceniczne.
Poniekąd historia się powtarza i nie ma „nic nowego pod słońcem”. Pomimo zakazu z 391 r., dotyczącego wszystkich niechrześcijańskich kultów i świąt, ludność Rzymu – uznana za chrześcijańską – nadal regularnie obchodziła luperkalia. Papież Gelazjusz I (494–496), który twierdził, że w festiwalu uczestniczy tylko „podły motłoch”, próbował go całkowicie zlikwidować. Senat zaprotestował, argumentując, że luperkalia są niezbędne dla bezpieczeństwa i dobrobytu Rzymu. Papież tak odpowiedział przewodniczącemu Senatu: „Jeśli twierdzicie, że ten obrzęd ma korzyści zdrowotne, to odprawiajcie go na sposób naszych przodków; biegnijcie nago, wy, którzy potraficie tak świetnie zainscenizować tę farsę”.