20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Starcie dwóch światów

Ocena: 0
1530

Dlaczego Rosja wykazuje tak agresywne tendencje, a Rosjanie gotowi są do walki i popierają wojnę wszczętą przez prezydenta Władimira Putina, Zachód zaś wolałby za wszelką cenę zachować pokój?

fot. PAP/EPA/MIKHAIL METZEL/SPUTNIK/KREMLIN / POOL

Najprostsza odpowiedź brzmi: bo państwa autorytarne chętnie uciekają się do wojen, podczas gdy demokracje wolą pokój. Ale tak naprawdę sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Rosja Putina od lat buduje swą neoimperialną ideologię, opartą na koncepcji „rosyjskiego świata”. A blisko pół wieku temu słynny sowiecki dysydent Aleksander Sołżenicyn zarzucił Zachodowi „upadek męstwa”, co w praktyce przekładało się wtedy (i dziś) na dą żenie do dobrobytu i niechęć do jakiejkolwiek walki.

 


ZARZUTY SOŁŻENICYNA

Podczas swego wystąpienia na Uniwersytecie Harvarda w 1978 r. (przypomnianego niedawno w miesięczniku „Wszystko co Najważniejsze”) Sołżenicyn, pisarz i noblista, bardzo ostro skrytykował Zachód. Tłumaczył się zresztą, że gdyby tę przemowę wygłosił w ZSRR, to skupiłby się na krytyce „swego kraju”, a skoro mieszka na Zachodzie (w 1974 r. pozbawiono go obywatelstwa i wydalono z ZSRR), to zajmuje się właśnie Zachodem.

Autor „Archipelagu GUŁag” podkreślił, że „trwa zaślepienie wyższością, podtrzymującą wyobrażenie, że wszystkie obszary na naszej planecie powinny rozwijać się i osiągać poziom obecnych systemów zachodnich, teoretycznie najlepszych, praktycznie najatrakcyjniejszych”. Jednak jego zdaniem obserwujemy dramatyczny problem: „Upadek męstwa może być na dzisiejszym Zachodzie rzeczą najbardziej uderzającą postronnego obserwatora. Świat zachodni utracił męstwo społeczne i jako całość, i w każdym konkretnym kraju, każdym rządzie, każdej partii”. Jego zdaniem to efekt przekonania, że „rząd powinien służyć człowiekowi, a człowiek żyje na ziemi po to, by cieszyć się wolnością i dążyć do szczęścia”. Postęp techniczny i społeczny spowodował w XX w., że ludzie „otrzymali upragnioną wolność i taką ilość dóbr materialnych, które w teorii powinny im zapewnić szczęście”.

Sołżenicyn dowodził, że „żadne, największe nawet zbrojenia nie pomogą Zachodowi, dopóki nie przezwycięży swojej niemocy. (…) Aby się bronić, potrzebna jest gotowość na śmierć, a mało jest tej gotowości w społeczeństwie wychowanym w kulcie dobrobytu. Pozostają tylko ustępstwa, odwlekanie i zdrady”.

Ten zarzut uzupełnił kilkoma innymi. Jego zdaniem „w ciągu sześciu dziesięcioleci narody Europy Wschodniej przeszły szkołę duchową daleko wyprzedzającą doświadczenia Zachodu”, a „trudne i śmiertelnie przygniatające życie wypracowało charaktery silniejsze, ciekawsze i głębsze niż zrobiło to szczęśliwe, uregulowane życie Zachodu”. Politycy Zachodu porzucili drogowskazy moralne, a „poprzez mieszanie dobra i zła, racji i braku racji, najlepiej przygotowuje się grunt pod triumf zła na świecie”. Powód tego sowiecki dysydent upatruje w „uwolnieniu się od dziedzictwa moralnego i chrześcijańskiego”.

 


KTO CHCE WALCZYĆ

Trudno powiedzieć, czy mowa Aleksandra Sołżenicyna, wygłoszona prawie pół wieku temu, była w pełni słuszna – a tym bardziej czy jest aktualna dzisiaj. Trzeba pamiętać, że wówczas było to zaledwie nieco ponad trzydzieści lat po zakończeniu krwawej II wojny światowej, a wkrótce po zakończeniu wojny wietnamskiej (Sołżenicyn mówił zresztą o „kapitulacji wietnamskiej”, o której zadecydował „krótkowzroczny polityk” – chodziło o prezydenta Richarda Nixona). Z pewnością jednak Europejczycy i Amerykanie byli przekonani, że przynajmniej na Starym Kontynencie wojny na dużą skalę skończyły się 8 maja 1945 r.

W 2017 r. przeprowadzone zostało badanie, czy i w jakim stopniu Europejczycy są gotowi do walki w obronie swych krajów. Wyniki były bulwersujące. W największym stopniu gotowi do chwycenia za broń byli: 74 proc. – Finowie, 73 proc. – Turcy, 62 proc. – Ukraińcy, 59 proc. – Rosjanie. Polacy znaleźli się w połowie stawki – 47 proc. (według badań z marca 2022 r. ten odsetek wzrósł do 66 proc.). Najgorzej wypadły: Holandia – 15 proc., Niemcy (!) – 18 proc., Belgia – 19 proc., Włochy – 20 proc. Tak duże i silne kraje, jak Francja (29 proc.) czy Wielka Brytania (27 proc.) też nie miały się czym chwalić.

Niespecjalnie lepiej jest w Stanach Zjednoczonych. Według badań z marca br. zaledwie 55 proc. Amerykanów w razie wojny gotowych byłoby walczyć o wolność swego kraju, a 38 proc. chciałoby uciec za granicę. Bardziej odważni są republikanie – 68 proc., nieco mniej demokraci – 40 proc. Pocieszać może, że Amerykanie są gotowi wspierać innych członków NATO. Aż 79 proc. uważa, że jeśli Rosja zaatakuje kraj należący do Sojuszu, trzeba go bronić – ale gdy chodzi o konkretne kraje, to jest już różnie; aż 58 proc. chciałoby bronić Wielkiej Brytanii, ale zaledwie 35 proc. Łotwy. W przypadku Polski jest to 47 proc.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter