20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rodzina z domu pokoju

Ocena: 0
1635

Chrześcijańskie sieroty i półsieroty z budowanych w Izraelu przez siostry elżbietanki Domów Pokoju przyjechały na wakacje do Polski, by poznać ojczyznę św. Jana Pawła II.

fot. Radek Molenda

Wciąż uśmiechnięci, choć nieco zmęczeni goście zatrzymali się na nocleg w ośrodku Caritas diecezji warszawsko-praskiej w Słupnie k. Radzymina. Grupa dzieci palestyńskich w wieku 10-15 lat wraz z kilkoma opiekunkami i nauczycielkami pod opieką s. Szczepany objeżdża Polskę. Na co dzień mieszkają w Domu Pokoju w Betlejem – drugim sierocińcu na terenie Ziemi Świętej, prowadzonym od 2010 r. przez siostry elżbietanki z prowincji poznańskiej. Pierwszy Dom Pokoju – na Górze Oliwnej w Jerozolimie – siostry zbudowały po wojnie „sześciodniowej” w 1967 r. W Betlejem mieszka na stałe lub na przychodne 25 dzieci. Podobnie w Jerozolimie. Dotychczas w obu tych domach wychowało się ponad 400 dzieci.

– Przyjmujemy dzieci z bardzo ubogich rodzin. Część z nich nie ma rodziców. Staramy się, by znalazły tu choćby namiastkę domu: dach nad głową, bezpieczeństwo, miłość i dobre przygotowanie do dorosłego życia. Dlatego duży nacisk kładziemy na edukację. Staramy się posyłać je do najlepszych, płatnych szkół katolickich. To gwarantuje im lepszą przyszłość. Doroślejszych wychowanków staramy się posyłać na uniwersytety, od kilku lat także do Polski. Deklarują, że po skończeniu studiów wrócą – mówi s. Szczepana.

Jedną z dziewcząt towarzyszących grupie jako wychowawczyni jest 19-letnia Helen, Etiopka z Erytrei. Gdy w 1998 r. miała przyjść na świat, jej rodzice przenieśli się do Izraela w poszukiwaniu pracy; ojciec został szybko deportowany, matka została w Jerozolimie na ulicy – sama, z malutką jeszcze starszą siostrą Helen. Gdy Helen miała pięć lat, obie z siostrą trafiły do Domu Pokoju na Górze Oliwnej.

– Siostrom elżbietankom zawdzięczam niemal wszystko. Wykarmiły nas, zapewniły naukę, dach nad głową – mówi wzruszona. Siostry wyszukały sponsorów, by od października 2016 r. mogła się w Polsce uczyć języka, a od jesieni rozpocząć w Warszawie wymarzone studia: psychologię.

Przyjechała także Rania, dziś 30-latka pracująca w Domu w Betlejem jako nauczycielka. Gdy miała 1,5 roku, jej rodzice, Palestyńczyk i Syryjka, zginęli w wypadku samochodowym w Kuwejcie. Chorą dziewczynkę przyniesiono do sióstr na Górze Oliwnej. Tam się wychowała. Jako 18-latka założyła rodzinę i opuściła Dom Pokoju, ale ma z siostrami stały kontakt. Ma czworo dzieci. – Gdyby nie Dom Pokoju, nie wiem, co by ze mną było. To jest moja druga rodzina – mówi.

Helen i Rania mówią po polsku, bo sześć sióstr w obu Domach to Polki. I znakomite ambasadorki Polski. Rozmawiają z dziećmi w trzech językach: po arabsku – z maluchami, które znają jedynie język ulicy, po angielsku – z dziećmi, które uczą się w szkołach, i po polsku – ponieważ dzieci same chcą uczyć się języka sióstr.

– Niektóre mówią całkiem dobrze. Od śp. prezydentowej Marii Kaczyńskiej otrzymaliśmy kiedyś płyty z programem do nauki języka polskiego. Te płyty są stale w użyciu. Poza tym często odwiedzają nas pielgrzymi z Polski i dzieci chcą pokazać, że potrafią z nimi rozmawiać. Są z tego dumne – mówi s. Szczepana.

Na razie jednak dzieci cieszą się Polską. W Krakowie spotkały się z abp. Markiem Jędraszewskim, zwiedzały miejsca związane ze św. Janem Pawłem II, a w Warszawie były z rewizytą u prezydenta. Andrzej Duda zaprosił je do siebie, gdy 18 stycznia, będąc w Betlejem odwiedził Dom Pokoju.

W Polsce podoba im się najbardziej przyroda, czystość i woda. – W Ziemi Świętej powszechnie brak wody, a tu, w Polsce, mamy jej w bród. Nie dziw, że największą atrakcją wyjazdu stał się jednodniowy spływ kajakowy – śmieje się s. Szczepana. – Macie piękne jeziora, stawy i rzeki – potwierdzają Neri i Lora, dwie nastolatki. – Są też piękniejsze niż w Betlejem kościoły, choć u nas Dzieciątko Jezus leży w żłóbku przez cały rok. I są w Polsce dobrzy, pomocni we wszystkim ludzie. Tylko zimą jest trochę za zimno – dodają z uśmiechem Rania i Helen.

Jakiej pomocy Domy Pokoju potrzebują? – Zawsze finansowej – odpowiada s. Szczepana. – Na brak wolontariuszy nie narzekamy, ale edukacja dzieci, dojazdy do szkół, utrzymanie domów – to kosztuje. Utrzymujemy się z datków prywatnych ludzi. Proponujemy patronat – przez modlitwę i pomoc finansową – nad konkretnymi dziećmi. Dotychczas udało się pomóc w ten sposób szóstce dzieci. Gdyby ktoś zechciał zainteresować się Domami Pokoju, a może i nas wspomóc, zapraszamy do Jerozolimy i Betlejem, a co najmniej na stronę www.elzbietankijerozolima.com – kończy s. Szczepana.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter