Ślub to ich święto, które po wyjściu z kościoła trwa, dlatego radość z niego chcą przeżywać na trzeźwo. Czym przekonali gości do wesela bezalkoholowego?
fot. arch. prywatne Katarzyny Gronek„Skoro wesele jest dla gości, to dlaczego młodzi narzucają im swoje poglądy i preferencje?” – to częste pytanie kierowane do narzeczonych, którzy rozdając zaproszenia, informują o bezalkoholowej formule zabawy. – Tłumaczyliśmy, że jako członkowie oazy i Krucjaty Wyzwolenia Człowieka prowadzimy trzeźwy styl życia, a o jakość zabawy goście mogą być spokojni – mówi Andrzej Bęza, świeżo upieczony mąż.
Kilka ciotek zapowiedziało, że i tak przywiozą swój alkohol; kilku wujków popijało w pokoju hotelowym. Impreza przeciągnęła się do piątej nad ranem. Większość gości uświadomiła sobie, że można się doskonale bawić bez promili. – Ciocia nie mogła uwierzyć, że młodzież, która nie schodziła z parkietu, jest trzeźwa – wspomina Wiktoria Bęza.
RAZ W ŻYCIU
Pieniądze niewydane na alkohol młodzi przeznaczyli na atrakcje. – Było wiele tańców i zabaw integracyjnych, ścianka zdjęciowa, budka z lodami, sushi, fontanna z czekolady – wylicza Andrzej.
Przygotowali dla siebie nawzajem niespodzianki: występ ulubionego artysty Andrzeja od Wiktorii oraz piosenka, którą Andrzej zaśpiewał dla Wiktorii przy akompaniamencie gitary. – Goście też się włączyli: rodzina przygotowała wiersz i filmik na nasz temat, przyjaciele ze wspólnoty sami napisali i wykonali piosenkę – mówi Wiktoria. – Było to możliwe do przeprowadzenia dlatego, że wszyscy byli trzeźwi. – To było najlepsze wesele, na jakim byliśmy! – zapewnia Andrzej.
Mąż Katarzyny Gronek nie jest abstynentem jak ona, ale do wesela bezalkoholowego nie musiała go namawiać. – Zwykle w połowie zabaw z alkoholem robi się nieprzyjemnie, bo ktoś go nadużyje – mówi mężatka o swoim weselu sprzed dwóch lat. – W naszej decyzji braliśmy też pod uwagę osoby z problemem alkoholowym. I chcieliśmy pokazać nową kulturę zabawy.
W rodzinie panny młodej nie było to pierwsze wesele bezalkoholowe – takie mieli jej rodzice i rodzeństwo. Jednak w części rodziny pana młodego wzbudzało ono obawy. Narzeczonych odwodził od tego pomysłu znajomy, który potem nie schodził z parkietu. – Zabawę musieliśmy przedłużyć do szóstej rano – wspomina Katarzyna. – Większość gości uszanowała naszą decyzję, ale jeśli dla kogoś na imprezie kluczowy jest alkohol, to jego braku nie zrekompensują żadne atrakcje.
A tych było bez liku, bo oprócz wynajętego wodzireja na weselu bawiło się kilku wodzirejów z rodziny. – Były występy artystyczne, biesiada ze śpiewaniem, quizy, konkursy z nagrodami, w tym taneczne. Nikogo nie trzeba było do nich namawiać – przyznaje Katarzyna. – Z mężem zależało nam, by wspólny rozdział naszego życia rozpocząć na trzeźwo. Wesele jest tylko raz w życiu, dlatego cieszymy się, że każdy był świadomy każdej minuty zabawy i że każdą z nich miał szansę zapamiętać.
PROMOCJA ZA TRZEŹWOŚĆ
To wysoko podniesiona poprzeczka nie tylko dla państwa młodych i kucharek, które nie ośmielą się pod koniec imprezy podać gorszych potraw, ale i dla prowadzącego imprezę. – Do każdej zabawy trzeba się solidnie przygotować. Tam, gdzie gości prowadzi alkohol, wystarczy pięć–sześć atrakcji, na wesele bezalkoholowe koniecznych jest ich kilkanaście – mówi wodzirej Rafał Folwarski.
Poprowadził już ponad 130 wesel bez promili i wie, czym je wypełnić. – Potrzeba nowości, dlatego ostatnio na moich zabawach polonez ustępuje miejsca figurowemu walcowi cesarskiemu, podczas którego rodziny i znajomi się integrują. Temu samemu służą belgijka, radosny krąg czy walc świetlisty. Doskonale jednoczą też zabawy kinetyczne z rekwizytami, jak najnowszy hit: kubb przypominający squasha, drużynowe budowanie np. napisu „miłość” czy quizy narracyjne. Przy tych ostatnich jest sporo emocji, bo do przyjaciół i rodziny padają pytania o zawody młodych, ich zainteresowania, styl życia, hobby.
– Trzeźwość gości pozwala bawić się wszystkim i do końca – zauważa Rafał Folwarski. – Wspaniałe jest, jeśli o godz. 23 nikomu w tańcu lewa noga nie myli się z prawą. W czasie wesel z alkoholem nieraz proszę parę młodą, by nie upiła się do północy, a swoich gości zachęcała do zabaw. A na bezalkoholowym weselu polsko-koreańskim mimo bariery językowej wszyscy bawili się doskonale przy grze w cieciorkę czy wyścigu ślimaka i żółwia.
Bywa, że najlepsi wodzireje nie mają profesjonalnych stron internetowych, a i tak grafiki mają zapełnione. – Jedno dobre wesele oznacza trzy kolejne, bo gramy z polecenia – przyznaje Rafał Folwarski. – Za wesele bezalkoholowe jestem skłonny wziąć kilkaset złotych mniej, bo wśród trzeźwych gości jest większa szansa na rekomendację.
MOGĘ, NIE MUSZĘ
W czasach, w których o wodzireju mało kto słyszał, sakrament małżeństwa świętowali Józef i Małgorzata Gackowie. – Nie chcieliśmy, by ktokolwiek pomyślał, że brak alkoholu na naszym weselu wynika ze skąpstwa, dlatego postawiliśmy na dobre jedzenie – wspomina Józef. – W 1981 r. wszystko było na kartki, mimo to udało nam się zdobyć i mięsiwo, i cytrusy. Półtorej setki gości w remizie bawiła orkiestra, a gdy miała przerwę, zabawę animował oazowy znajomy z gitarą.
Kiedy któraś z ciotek pochwaliła się, że kilka osób przemyciło alkohol, Józef odpowiedział po góralsku: „W takim razie przykro nam, że przyszli nie dla nas, ale dla alkoholu”. Przekonanie do wesela bezalkoholowego na Podhalu graniczyło wtedy z cudem. – Od dziecka widziałem alkohol towarzyszący każdemu spotkaniu – wspomina Józef. – Na studiach przyłączyłem się do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Początkowo trudno było każdemu odpowiadać na pytanie: „Ze mną się nie napijesz?”, aż Duch Święty podpowiedział mi ripostę, która ucinała dyskusję: „A kim ty jesteś, żebym dla ciebie łamał postanowienie, które podjąłem na prośbę papieża?”.
Mimo oporów rodziny Józefa wobec wesela „wbrew tradycji” z narzeczoną, także należącą do Krucjaty, trwali w postanowieniu. Tłumaczenie gościom swoich motywów traktowali jako część ewangelizacji. Trwają w trzeźwości do dziś: chrzciny, komunie czy osiemnastki ich pięciorga dzieci oraz wesela trojga z nich odbywały się bez alkoholu. Jeden z synów, wówczas nastolatek, wyznał, jak trudno jest wśród rówieśników przyznać się do abstynencji. – Tym bardziej trzeba szerzyć ideę trzeźwości – podkreśla Józef Gacek. Czyni to także w ramach Stowarzyszenia Wesele Wesel, któremu prezesuje. – Ciężarnej, która nie wiedziała, jak odmówić lampki wina, żona doradziła: „Mów tak jak ja: «Dziękuję, nie piję», ale stanowczo”. Kompanowi na którymś z wesel, który stwierdził, że „jest wesele, to musi wypić”, odpowiedziałem: „Widzisz, ty musisz wypić, a ja mogę być trzeźwy”, z akcentem na „musisz” i „mogę”.
Często się zdarza, że po weselu bezalkoholowym ciocie dziękują nowożeńcom, że po raz pierwszy wychodzą z imprezy z trzeźwym mężem. – Na weselu bezalkoholowym nie przejdą wulgarne czy sprośne piosenki, które na tradycyjnej zabawie są wręcz oczekiwane – przyznaje wodzirej Rafał Folwarski. – Impreza bez promili to naturalna kontynuacja uroczystości kościelnej, podczas której młodzi – wyspowiadani, w odświętnych strojach – ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
A tych – jak dowodzą statystyki – łatwiej dochować w trzeźwości. Podczas gdy po weselu z alkoholem rozpadowi ulega co trzecia para, po uroczystości bez procentów – tylko jedna na trzy tysiące.