28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Prymas miał rację

Ocena: 0.04
1242

Prymas w swych zapiskach po wyborze Jana Pawła II podkreślił, że „przynajmniej nie musi już nic tłumaczyć Stolicy Apostolskiej”. - mówi prof. Jan Żaryn, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, w rozmowie z Piotrem Kościńskim

fot. Andrzej Wiktor

Kard. Stefan Wyszyński toczył prawdziwą wojnę z komunistami, ale wiadomo też, że nie najlepiej układały się jego relacje z Kurią Rzymską. Dlaczego?

Prymas widział polski Kościół jako część Kościoła powszechnego. Papieży, zwłaszcza Piusa XII, uznawał nie tylko za oczywiste autorytety, ale i za osoby, od których w naturalny sposób wypływa dziedzictwo naszego Kościoła. Cywilizacja łacińska i Kościół powszechny stanowiły dla niego naturalną przestrzeń wiary i przestrzeń cywilizacyjną; nawet jeśli Stolica Apostolska nie do końca rozumiała sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej, czy nie pojmowała, na czym polegały np. napięcia pomiędzy episkopatami Niemiec i Polski w kontekście naszych ziem zachodnich i północnych oraz w sprawie decyzji prymasa Augusta Hlonda z sierpnia 1945 r. w kwestii powołania administratorów apostolskich na tych terytoriach. Rzeczywiście nie zdawano sobie sprawy z losów Polaków na Kresach.

Uznając Kościół powszechny za podstawę cywilizacji łacińskiej, Prymas był świadom odrębności polskiego patriotyzmu i polskiego dziedzictwa, tak ważnego dla Kościoła w Polsce. Widział polski fenomen katolicyzmu patriotycznego i nie dostrzegał w tym wszystkim sprzeczności. Napięcia między nim a Kurią Watykańską wynikały przede wszystkim z różnic taktycznych, zwłaszcza w sferze dyplomacji.

 

Jednym z problemów, jakie napotkał w Watykanie, było porozumienie, które podpisał w 1950 r. z ówczesnymi władzami PRL. Kościołowi zagwarantowano w nim m.in. nauczanie religii w szkołach i funkcjonowanie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Dokument ten został przyjęty w Stolicy Apostolskiej z oburzeniem. Czy słusznie?

Stolica Apostolska otrzymywała w latach 1948–1949 od Kościołów z Europy Środkowo-Wschodniej, także i z Polski, wyraźne sygnały o wzmożonej walce całego obozu komunistycznego z katolicyzmem, czy może szerzej – z chrześcijaństwem. Wydawało się więc zupełnie niezrozumiałe, jak episkopat Polski mógł podjąć rozmowy i podpisać porozumienie z kimś, kto dokonywał tego typu represyjnych działań wobec Kościoła.

Był też kontekst bieżący, o którym Prymas nie mógł wiedzieć – w połowie kwietnia 1950 r., a właśnie wówczas zawarto wspomniane porozumienie, dotarły do Watykanu informacje o likwidacji zakonów w Czechosłowacji i wysyłaniu zakonników do obozów pracy. Wydawało się więc, że episkopat Polski wykazał brak solidarności z Czechami i Słowakami, prześladowanymi przez tych samych komunistów.

 

W jaki sposób Watykan odnosił się do komunizmu?

Encyklika „Divini Redemptoris” [znana szerzej pt. „O bezbożnym komunizmie” – red.], wydana w 1937 r. przez papieża Piusa XI, wyraźnie określała stanowisko Kościoła wobec bolszewików, podobnie deklaracja Świętego Oficjum z 1949 r. – a teraz komunistyczne zło przekroczyło granice ZSRS i ogarnęło całą Europę Środkowo-Wschodnią. Podczas II wojny światowej dyplomacja watykańska w rozmowie z Amerykanami i Brytyjczykami podkreślała, że trwa wojna i z pogańskim nazizmem, i z pogańskim bolszewizmem. Jak więc można z komunistami zawierać jakiekolwiek porozumienia?

Tymczasem prymas Wyszyński dobrze wiedział, co robi. Wyjaśniał to w korespondencji, prowadzonej wiosną 1950 r. Wyraźnie stwierdzał, że nie przekroczył swych kompetencji, nie zawierał żadnego konkordatu, a deklarację z 14 kwietnia 1950 r. traktował jako obronę przed kolejną falą nieuchronnych represji, punkt odniesienia do obrony praw katolików.

 

Czy rzeczywiście było tak, że napięcia na linii kardynał – Watykan wywoływane były przez specjalne uprawnienia, jakie prymas Wyszyński otrzymał od papieża Piusa XII?

Po części był to spadek po prymasie Hlondzie. Prymas Wyszyński otrzymywał te uprawnienia od kolejnych papieży, także od Jana XXIII i Pawła VI. Im większy był jego autorytet, zwłaszcza po 1956 r., tym bardziej zdecydowanie były one podtrzymywane, a kolejni papieże pozostawiali Prymasowi ich interpretację.

Po porozumieniu z 1950 r. w Kurii Watykańskiej zastanawiano się, czy Prymas nie popełnił błędu, czy może nie przekroczył swoich kompetencji. A przecież miał je bardzo szerokie. Do ustanowienia granic diecezji w 1972 r. to on mianował administratorów apostolskich na ziemiach północnych i zachodnich – a więc w praktyce był nie tylko arcybiskupem warszawskim i gnieźnieńskim, ale podlegały mu bardzo duże tereny Polski. Kierował Kościołem rzymskim, był opiekunem wszystkich obrządków katolickich w Polsce itd. Dopiero w 1951 r., podczas jego wizyty w Watykanie, Pius XII zawołał: „Polonia fara da se”, czyli Polska w osobie Prymasa i episkopatu Polski da sobie sama radę. I potem żaden z papieży nie kwestionował uprawnień nadanych Prymasowi. A zdarzały się rozmaite kontrowersje. Niektóre zakony, na przykład dominikanie i jezuici, uważały, że kard. Wyszyński przekroczył granice swych uprawnień, nominując ich prowincjałów.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter