Co widzi maszynista
Pora na zwiedzanie skansenu. Jednym z najciekawszych zabytków jest wagon salonowy serii Ashx, zwany salonką Bieruta. Zbudowany tuż przed II wojną światową, za czasów PRL służył najwyższym władzom: oprócz Bolesława Bieruta jeździli nim m.in. Władysław Gomułka i Józef Cyrankiewicz. Każdy przedział miał umywalkę z ciepłą wodą, gniazdko elektryczne, lampki do czytania; wagon miał ogrzewanie węglowe. – Proszę zobaczyć, tu w łazience jest prysznic! We współczesnych wagonach sypialnych to się nie zdarza. A tu kuchnia opalana węglem, wyposażona nawet w piekarnik. Jeden z częstych pasażerów uwielbiał ciasto, które tu wypiekano – zdradzają pracownicy muzeum. Duże wrażenie robi elegancki salon ze stołem konferencyjnym i skórzanymi fotelami. – W tym salonie kręcono sceny do serialu „Bodo” Telewizji Polskiej. Podczas ostatniej Nocy Muzeów wystąpił też jako wagon z Compiegne, w którym podpisywano zawieszenie broni w 1918 r. – mówi Sławomir Majcher.
Kolejna perełka to jedyny zachowany w Europie Środkowej pociąg pancerny – najcięższy pojazd II wojny światowej użyty przez hitlerowskie Niemcy. – Uwaga na głowę, sufit jest niski! Łatwo sobie wyobrazić, jak się tu czuli żołnierze. Armaty strzelały, gaz prochowy gryzł w oczy, w zimie było mroźno, a w lecie okropnie gorąco, bo wnętrze się nagrzewało – snują opowieść przewodnicy.
Na torach stoi największy polski parowóz pośpieszny Pu29, który mierzy aż 24,6 m. Przeznaczony był do obsługi niemieckich pociągów tranzytowych przez teren II RP. Wiąże się z nim historia szpiegowska: akcja „Wózek” prowadzona przez polski wywiad. – Do września 1939 r. nasz wywiad czytał całą tajną korespondencję niemiecką, która kursowała między Berlinem a Królewcem. Jak to możliwe? Wywiad współpracował z kolejarzami. Pociąg się nie zatrzymywał, polscy agenci wsiadali do niego w biegu, łamali pieczęcie, otwierali sejf, kopiowali tajną korespondencję i umieszczali z powrotem na miejscu. Niemcy nie zorientowali się przez ponad dwadzieścia lat – opowiada Michał Fludziński.
– W tamtych czasach pracę na kolei traktowano jako służbę – dodaje Sławomir Majcher. – Bardzo starannie dobierano pracowników, bo ciążyła na nich wielka odpowiedzialność. To musieli być i fachowcy, i patrioci.
Wsiadamy do kabiny maszynisty. Tu zaskoczenie: kierujący lokomotywą siedział po prawej stronie i widział niewiele: trochę do przodu i na prawo. Całą lewą stronę zasłaniał kocioł. Dlatego maszyniście był potrzebny pomocnik, siedzący po lewej stronie. Często w kabinie znajdował się też palacz, który dokładał do pieca.
W skansenie Stacji Muzeum znajduje się jeszcze 25 innych lokomotyw parowych, pięć spalinowych i trzy elektryczne, pięć wagonów pasażerskich i osiem towarowych, a także pług, który mógł usuwać z torów pokrywę śnieżną o grubości trzech metrów. – O każdym z tych obiektów można opowiadać przez godzinę, bo każdy ma swoją historię – śmieją się przewodnicy. Jest też część poświęconą kolei wąskotorowej, niewielka, ponieważ większość ekspozycji znajduje się w Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie. Można tam zobaczyć 170 obiektów w skansenie, a także przejechać się wciąż czynną linią do Puszczy Kampinoskiej. W zeszłym roku Stację Muzeum odwiedziło 61 tys. osób, a filię w Sochaczewie – 29 tys.
Oprócz stałej ekspozycji, w muzeum odbywają się wystawy czasowe. Do końca września można oglądać wystawę „Dworce świata”, na którą składa się kilkadziesiąt pocztówek. Następna ekspozycja pojawi się na jesieni: zatytułowana „Koleje Polskie 1918-1939”, będzie nawiązywała do obchodów stulecia niepodległości.
Zabytkowe pociągi są otwarte dla zwiedzających w wybrane dni: wagon salonowy – 25 sierpnia i 29 września, pociąg pancerny – 1 września i 6 października, wagon bagażowo-pocztowy – 2 września i 7 października.