7 października
poniedziałek
Marii, Marka, Mirelli
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Piosenka dla moich dzieci

Ocena: 5
7940

Chcę być szczęśliwą mamą, by dzieci czuły się szczęśliwe, ale aby dać dzieciom miłość, trzeba mieć ją w sobie – mówi wokalistka Golec uOrkiestra.

– Dzień Matki to ważna data dla naszych dzieci – opowiada Edyta Golec, zawodowo altowiolistka i wokalistka, prywatnie żona Łukasza, jednego z braci bliźniaków, mama Bartka, Antosi i Piotrka. – Dzieci bardziej przykładają się w tym dniu do swoich obowiązków. Obok tego przygotowują laurki, piszą bardzo miłe życzenia-rymowanki, przynoszą kwiaty. Najsympatyczniejsze są życzenia z wycinankami, z powklejanymi zdjęciami z czasów, kiedy byli mali. Trzynastoletnia córka jest mistrzynią w pieczeniu muffinek i czekoladowych babeczek. Wszystko odbywa się w „zmowie” i w „wielkiej tajemnicy”, z włączeniem taty i dziadków. Dzieci starają się nie iść na łatwiznę, co mnie bardzo cieszy. Bardzo miło otrzymać prezenty zrobione własnoręcznie. Mam swoje magiczne pudełko, w którym przechowuję upominki od dzieci, ich laurki.


Na trzech etatach

Nie ukrywa, że bycie mamą zawsze jest wyzwaniem i wymaga poświęcenia. – Nie chcę mówić, że jest trudne, bo przede wszystkim jest piękne. Piękno tkwi w tym właśnie, że nie jest lekkie i łatwe, oraz w satysfakcji, której nie da się porównać z niczym innym. Jestem niesamowicie dumna, że jest mi dane być mamą takich cudownych dzieci – podkreśla Edyta Golec.

– Aby dzieci mogły być szczęśliwe, to ja sama powinnam być osobą szczęśliwą. Mama sfrustrowana, niezadowolona niekorzystnie oddziałuje na dzieci i otoczenie, bo dzieci są jak gąbki – chłoną atmosferę panującą w domu. Dlatego dbam, żeby być wyspaną, wypoczętą, zregenerowaną i zadowoloną z życia. Tylko wtedy można zarażać optymizmem innych – dodaje.

Nie zaprzecza, że kobieta powinna dbać o swój wygląd i sferę duchową. – Muszę mieć czas na makijaż, nie tylko dlatego, że pracuję na scenie, także dla własnego samopoczucia. Nie wyobrażam sobie, by zaniedbać się fizycznie czy – przede wszystkim – duchowo. Kiedy jedziemy w trasę, słucham audiobooków z dobrą lekturą, która „napompowuje” mnie Bożą miłością. Wieczorem, kiedy po dniu pracy nie ma już siły na modlitwę, też włączam sobie audiobooka ze Słowem Bożym, z religijnym przesłaniem i czuję, że Jezus jest ze mną – dodaje.

Do macierzyństwa musiała dojrzeć. Wspólnie z mężem Łukaszem chcieli dobrze przygotować się do tej roli. Najpierw wybudowali dom. Cztery lata po ślubie przyszło na świat pierwsze dziecko.

– W wychowaniu powielamy wzorce ze swoich domów rodzinnych, także domu mojej mamy i babci, ale też podglądamy znajomych. Szacunek dla drugiego człowieka, przywiązanie do modlitwy – to wartości, którymi do dziś żyją ludzie w górach. Dziecku trzeba poświęcić czas, uwagę, by nauczyć je kochać i samemu być dobrym i szczęśliwym człowiekiem, utwierdzonym w wierze w Boga. Trudno przekazać coś, czego nie ma się w sobie – uzasadnia. – Sama wzrastałam w szczęśliwej rodzinie, gdzie otrzymałam dużo miłości, a ona jest w życiu najważniejsza.

Jako mama dzień zaczyna o szóstej rano, przygotowuje śniadanie, odwozi dzieci do szkoły. To też jest czas na rozmowy. – Każdemu staram się okazać czułość, przytulić, choć najstarszy, piętnastoletni syn już mnie przerasta o głowę – śmieje się Edyta Golec.

– W ciągu tygodnia po południu rozpoczyna się „Armagedon”, czyli rozwożenie dzieci – komentuje żartobliwie. Młodsze dzieci trzy razy w tygodniu przetransportowuje 20 km do szkoły muzycznej w Bielsku-Białej. Moment spajający rodzinę to codzienne wspólne wieczorne posiłki. – Każdy wtedy opowiada, jak minął dzień, jakie miał problemy, co go boli, czego się obawia. To czas rozmów z dziećmi, bez telefonów, telewizora i komputera. Stół łączy, i takie chwile warto pielęgnować – podkreśla Edyta Golec.


Życie muzyków

Po kolacji dzieci trzeba nakłonić, żeby kładły się spać, bo odziedziczyły po rodzicach naturę nocnych marków. Wieczorem rodzice starają się towarzyszyć dzieciom w ich zadaniach. Córka gra na saksofonie, syn na puzonie, najmłodszy syn na góralskim basku i sakshornie. – Mąż kontroluje grę na instrumentach dętych, ja na fortepianie. Pilnujemy, by wyćwiczone były trudniejsze momenty utworów. To żmudna praca, czasem okupiona buntem, ale kiedy przychodzą efekty, zostaje już tylko radość. Dzieci są również podopiecznymi Fundacji Braci Golec. Nie mamy ciśnienia, by je windować, życie samo zweryfikuje, czy będą muzykami. Nie będzie łatwo, a kiedy jest presja nazwiska, trzeba udowodnić, że potrafi się więcej – ocenia Edyta Golec.

Życie muzyków sprzyja spędzaniu czasu w domu, ale nie ułatwia spędzania go z rodziną. Kiedy rano dzieci są w szkole, mama zajmuje się pracą zawodową w przydomowym studiu Golec Fabryki. Po części jest to praca biurowa: odpowiedzi na liczne maile, autoryzacja materiałów prasowych, ustawianie sesji zdjęciowych – a po części artystyczna: komponowanie utworów, ćwiczenie na instrumencie, próby z zespołem. Golec uOrkiestra jest właśnie na etapie przygotowań do wydania kolejnego singla i płyty. Singiel zatytułowany „Górą ty” ujrzy światło dzienne 28 maja. Singiel jest zapowiedzią koncertu „Symfonika & Etnika”, jaki zespół przygotowuje wspólnie z Narodową Orkiestrą Polskiego Radia w Katowicach już 23 sierpnia. To szczególny projekt w ich karierze, gdyż swoim rozmachem i realizacją generuje wielki nakład pracy kilku podmiotów. – To ekspansywny zawód, nienormowany czasowo. Bez pomocy rodziców, teściowej, siostry byłoby trudno – mówi Edyta Golec.

Chociaż w ciągu tygodnia jest zwykle w domu, w weekendy często Golec uOrkiestra gra koncerty. – Staramy się, by dzieci tego zbyt mocno nie odczuwały, wtedy zajmują się nimi dziadkowie – podkreśla.

– Dzieci są dla nas najważniejsze – dodaje Edyta Golec. Rok wcześniej planują dwutygodniowy urlop w letnie wakacje, który spędzają tylko z dziećmi; podobnie podczas ferii zimowych. W święta rezygnują z koncertów, to czas zarezerwowany dla rodziny. Rodzinę scala też muzyka i celebrowanie wspólnych świąt. – Ostatnio mama Łukasza obchodziła osiemdziesiąte urodziny. Dzieci z mężem i jego bliźniakiem Pawłem opracowały na instrumenty sety ludowe poleczkowo-orkiestrowo-dęte, czyli miksowane piosenki. Wszyscy świetnie się bawili, wypadło wspaniale – opowiada z dumą szczęśliwa mama.


Dla boga i ludzi

Jej teściowa mawia: „Dzieci trzeba wychować, a nie uchować”. Nie wystarczy dziecko nakarmić, ubrać i zaspokoić jego przyziemne potrzeby. To nie wszystko. – Uczymy dzieci szacunku dla drugiego człowieka, zwłaszcza dla starszych – podkreśla Edyta Golec. – Nie jest to niczym nadzwyczajnym, takie reguły i kanony panują w każdej prawie góralskiej rodzinie. Społeczność jest na tyle mała, że wszyscy dobrze się znamy. Nikt nie jest anonimowy, co w pewnym stopniu chroni dzieci. Jeśli dzieje się coś złego, to informacje docierają natychmiast.

– Staram się tak wychowywać dzieci, zwłaszcza synów, by w przyszłości moje synowe mogły to docenić – opowiada. Dzieci wiedzą, że nikt za nie pokoju nie posprząta. Włączane są do pomocy przy robieniu kolacji, rozwieszaniu prania, wyjmowaniu naczyń ze zmywarki. – Muszą wiedzieć, że dom jest nie tylko po to, by odpoczywać czy się bawić. Jeśli żyjemy we wspólnej przestrzeni, to musimy o nią dbać. Nie może być tak, że jedna osoba sprząta, a pozostali w tym czasie odpoczywają. Dzieci muszą być zaradne także w domowych obowiązkach – dodaje. – Na pewno ich charakter kształtuje też szkoła muzyczna. Uczy determinacji, sumienności, systematyczności i rezygnacji z czegoś na koszt wyższego dobra.

Edyta Golec nie ukrywa, że wiara jest podstawą w jej życiu. – Kiedy dzieci były małe, najpierw uczyłam je modlitwy „Aniele Boży, Stróżu mój”. Potem dodawaliśmy inne modlitwy. Jeśli zdarzy nam się, że rano nie zdążymy się pomodlić, robimy to w samochodzie, w drodze do szkoły. Często mówię dzieciom: „Jeśli czegoś się boicie, zaufajcie Jezusowi, pomódlcie się do Pana Jezusa, do Matki Bożej, swojego Anioła Stróża”. Codziennie modlimy się do Ducha Świętego o światło w nauce w szkole, rozmawiamy o świętych, o mocy łaski Bożej. Codziennie dziękujemy Bogu za wszystko, co otrzymujemy. Teraz impuls, by się modlić, płynie od nas, ale chciałabym, by w przyszłości była to ich wewnętrzna potrzeba, by miały w sobie wiarę i nadzieję.

Ostatnio przystąpiła do realizacji pomysłu piosenki-listu do swoich dzieci. – Chcę w niej przekazać, że cokolwiek by się działo, serce mamy zawsze będzie z nimi, zawsze będą mogły liczyć na wsparcie – wyjawia swoje plany. – Chcę też im przekazać, by były uczciwe, szanowały innych, szły przez życie z wiarą i optymizmem, umiały doceniać to, co mają. I codziennie modlę się, by Bóg był obecny w całym ich życiu.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka tygodnika „Idziemy”, absolwentka ziołolecznictwa na SGGW i dziennikarstwa na UW, korespondentka Vatican News


irena.swierdzewska@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 8 października

Wtorek, XXVII Tydzień zwykły
Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego
i zachowują je wiernie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 10, 38-42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Teresy od Jezusa 6-14 X

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter