19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pielgrzymki mają przyszłość

Ocena: 1.9
986

Pielgrzymowanie przetrwa, zarówno w Polsce jak i na świecie – ocenia prof. Antoni Jackowski, wybitny geograf, twórca Zakładu Geografii Religii na UJ.

fot. Pielgrzymka Krakowska Magdalena Pijewska/Niedziela Episkopat.pl

Mówi też o duchowych stolicach Polski, fenomenie turystyki religijnej i wrastającym znaczeniu Łagiewnik – zarówno w świecie jak i w Polsce. Tłumaczy też, w jaki sposób polska młodzież wpłynęła na reaktywację tradycji pątniczych na Zachodzie i ujawnia dlaczego zajął się uprawianiem geografii religii.

 

Tomasz Królak: Rozmawiamy w Krakowie, szczególnym mieście. Czy to także duchowa stolica Polski?

Prof. Antoni Jackowski: Tak, Kraków ale i Częstochowa.
 

A może: kiedyś Częstochowa a teraz Kraków? I jak to wyważyć? W każdym razie za sprawą Jana Pawła II oraz rozkwitu kultu św. siostry Faustyny duchowa ranga Krakowa niepomiernie wzrosła.

Kraków jako duchowa stolica Polski nie pojawił się dopiero wraz z Janem Pawłem II ani siostrą Faustyna ani kultem Bożego Miłosierdzia tylko znacznie wcześniej. Ta rola bardzo uwidoczniła się w okresie zaborów, kiedy do Krakowa organizowano tzw. pielgrzymstwo narodowe. Tylko w części miało ono charakter religijny, głównie zaś – patriotyczny. Wędrowali Ślązacy, Wielkopolanie i inni, z różnych regionów Polski. Nie "obsługiwali" tego wyłącznie księża tylko np. Towarzystwo Szkoły Ludowej. Na przykład kard. Dunajewski przyjmował wszystkie te pielgrzymki narodowe, było nabożeństwo w katedrze. Biskupi spotykali się z wiernymi i wtedy ta duchowa stolica ukształtowała się tak prawdziwie. Przedtem bowiem duchowe znaczenie tego miasta wiązało się z kultem św. Stanisława, ale zasięg tego kultu był według mnie znacznie mniejszy, bardziej regionalny aniżeli św. Wojciecha.

Tak czy inaczej, dzięki zaborcom, Kraków stał się drugą duchową stolicą Polski i zaczęła się wykształcać stolica trzecia – Wilno. Tuż przed I wojną światową były to trzy duchowe stolice, bo pielgrzymki narodowe rozszerzyły swoją trasę, wędrując także do Wilna. Było to związane z ruchem, w którym czynnik patriotyczny był co najmniej równie istotny jak religijny. Nie obniża to rangi ani Częstochowy, ani Krakowa, ani Wilna.
 

Co o polskiej religijności może tak naprawdę powiedzieć dziedzina zwana geografią religii. Co jest głównym zadaniem tej specjalności?

Najprościej: badanie relacji przestrzennych między rozmieszczeniem religii i wszystkich zjawisk religijnych a środowiskiem przyrodniczym oraz dociekanie, jak środowisko geograficzne wpływało na rozwój religii. Ta druga kwestia do dzisiaj jest bardzo istotna, na przykład w religiach dalekowschodnich czy nawet w islamie. U nas czynnik ten odgrywał większą rolę w pierwszym okresie istnienia chrześcijaństwa, kiedy chrześcijaństwo adoptowało w jakimś sensie dawne kulty plemienne. Przykładowo jakaś "góra" była czczona ale już pod innym "patronatem", że tak powiem.

Religijnością sensu "stricto", tak jak dzisiaj to rozumiemy, a więc wskaźnik osób chodzących w niedziele do kościoła i przyjmujących komunię św. zajmują się socjologowie. My, geografowie religii, korzystamy z ich pracy ale nas interesuje głównie ruch pielgrzymkowy czy wielkie wydarzenia religijne. Zjawiska te badamy z punktu widzenia ich kontekstu przestrzennego, to znaczy w jakim zakresie one "okupują" przestrzeń, w której się dzieją i jak w wyniku zachodzących procesów zmienia się ta przestrzeń.

Niemniej do interpretacji tych zjawisk, publikowane przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego wskaźniki praktyk religijnych w poszczególnych diecezjach – są niezbędne. Dzięki nim możemy odkryć dlaczego natężenie pielgrzymkowe w danym regionie jest takie a nie inne. Możemy też sformułować pewne wskazówki praktyczne.

Przykład Krakowa jest bardzo dobry. Po wielu latach naszych starań i publikacji władze miasta zrozumiały, że problem zagospodarowania dla tego typu wędrówek i stworzenia całej infrastruktury jest bardzo istotne. W okresie międzywojennym Francuzi ukuli pojęcie turystyki religijnej, będące w pewnym sensie synonimem pielgrzymowania i obecnie funkcjonuje ono w literaturze fachowej. Już wtedy w Kościele francuskim obserwowano dość duże zobojętnienie społeczeństwa wobec praktyk religijnych. Żeby przyciągnąć ludzi do Kościoła, wymyślono wędrówki religijne, które obok treści duchowej miały także walory poznawcze związane ze zwiedzaniem regionu, kilkudniowym odpoczynkiem nad morzem itp.

W taki sposób działa dziś biuro podróży polskich pallotynów, proponując na przykład wycieczki do różnych krajów Ameryki Łacińskiej, Afryki czy Azji. I tak podróż do Meksyku, oprócz wizyty w sanktuarium maryjnym w Gwadelupe obejmuje tygodniowy pobyt nad morzem. Ale motywacja tych osób jest oczywiście przede wszystkim religijna. Niektórzy księża takiej formuły nie akceptują, bo ich zdaniem jeśli celem jest jakieś sanktuarium, to cała podróż powinna mieć charakter wyłącznie religijny.
 

Jesteśmy, jak się wydaje, narodem bardzo "pielgrzymim"?

Polska jest krajem, który ma jedną z najdłuższych, zachowanych tradycji pielgrzymowania. Nie zdajemy sobie sprawy, jak jest ona głęboka. Pielgrzymki z czasów pogańskich przeszły w epokę chrześcijańską. Warto wspomnieć o wielkim kulcie świętego Wojciecha, który to kult rozpowszechnił się w całej właściwie Europie. Badacze okresu średniowiecza wskazywali, że ruch pielgrzymkowy odgrywał pewną rolę w krajobrazie ówczesnej Europy czy Polski ale to zjawisko nie zostało nigdy przebadane w tym sensie by pokazywało zmiany tego zjawiska w czasie i przestrzeni.

Tymczasem warto się nad tym zastanowić. bowiem tradycja pielgrzymowania była bardzo silna. W początkowym okresie królowie polscy, którzy byli bardzo religijni, pielgrzymowali do różnych miejsc ale związanych z Chrystusem. Rozwijał się kult chrystocentryczny i dlatego na przykład głównym sanktuarium Polski bardzo długo, właściwie aż do czasów obrony Częstochowy, pozostawał Święty Krzyż. Upraszczając bardzo problem można stwierdzić, że to Szwedzi zrobili nam "prezent" szturmując Jasną Górę i wynosząc Częstochowę do tak wielkiej, do dziś odczuwalnej, rangi. Od momentu oblężenia Jasnej Góry zaczął dominować kult maryjny.

W kierunku maryjności "skierowali" nas Szwedzi ale nie tylko. I tu dochodzimy do specyfiki naszego narodu: dla nas zawsze pojęcie matki było w powszechnym odczuciu pojęciem niemal świętym. W każdej rodzinie ostatnie słowo należało bowiem do matki. I teraz nagle "pojawiła się" Matka szczególna – Matka Boga, która, w dodatku, obroniła Polskę przed zalewem szwedzkim. Wtedy właśnie kult maryjny stał się kultem narodowym a w jakim sensie – także państwowym. Później, gdy Jan Kazimierz złożył w 1656 śluby we Lwowie ofiarując Polskę Matce Bożej, ten narodowy i państwowy charakter kultu wyraźnie się utrwalił.

Nie wiadomo jak potoczyłyby się nasze losy, czy poszlibyśmy drogą Europy zachodniej, gdyby nie rozbiory. Bo one scementowały naszą świadomość narodową, przy czym ważną rolę w tym procesie odgrywał Kościół. Ówczesna cenzura była dosyć ostra i trudno było manifestować polskość poza Kościołem. Utrwalał on zaś świadomość Polaków tak silnie, że np. w XIX do Gietrzwałdu wraz z katolikami pielgrzymowali ewangelicy, którzy, jak wiadomo, nie mają zwyczaju pielgrzymowania. Niemniej, pierwiastek polskości był silniejszy od ewangelickiej doktryny wiary. Przełożyło się to także na pielgrzymowanie unitów, bardzo silne w czasie zaborów. Tak więc w tamtym okresie pielgrzymowanie miało charakter narodowy, który, według mnie, był silniejszy aniżeli wymiar czysto religijny.
 

Czy można zatem powiedzieć, w pewnym uproszczeniu, że gdyby nie opresja polityczna nie byłoby fenomenu polskiego pielgrzymowania, przynajmniej w takiej skali?

W jakimś sensie tak. Oczywiście to jest duży skrót, ale na pewno inne byłyby losy tego pielgrzymowania i na pewno nie przetrwałoby ono do naszych czasów w takiej postaci. Bo z pokolenia na pokolenie przekazywano sobie, że pielgrzymując do jakiegokolwiek świętego miejsca, oprócz dowodu wiary demonstrujemy również naszą polskość.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter