Anna Maria Anders pełnomocnik rządu
|
W drodze z Galilei do Jerozolimy uczestnicy wyjazdu zatrzymali się na cmentarzu woskowym w Ramli pod Tel Awiwem, gdzie znajdują się groby 272 żołnierzy polskich. Tam miało miejsce wzruszające spotkanie weteranów z ich żydowskim kolegą Stanisławem Aronsonem, powszechnie zwanym „Ryśkiem z Kedywu”, byłym uczestnikiem powstania warszawskiego i żołnierzem Armii Andersa, mieszkającym obecnie w Izraelu. Towarzyszył on polskim pielgrzymom także podczas składania wieńców w izraelskiej bazie wojsk pancernych w Latrun przed tablicami upamiętniającymi żydowskich partyzantów i żołnierzy poległych w II wojnie światowej i różnych współczesnych konfliktach.
W Jerozolimie, prócz modlitwy w Bazylice Grobu Bożego, na Kalwarii, w Wieczerniku i w kościele Zaparcia się Piotra, był czas na nawiedzenie starego Domu Polskiego, związanego z pobytem w tym mieście żołnierzy Andersa, oraz „polskich” stacji Drogi Krzyżowej. Stacje te zawierają rzeźby i malowidła wykonane przez wspomnianego już por. Tadeusza Zielińskiego. Ostatnio, wskutek zaniedbań polskich instytucji w Izraelu, wiele z tego polskiego dziedzictwa zostało uszczuplone. Uczestniczący w pielgrzymce wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak obiecał podjąć starania o przywrócenie im pierwotnego stanu.
Po środowej Mszy w Bazylice Narodów, gdzie polscy żołnierze ufundowali mozaikę przedstawiającą pojmanie Chrystusa, odbyła się ceremonia złożenia wieńca na grobie Menachema Begina. Ten były premier Izraela (1977-1983) dotarł do Ziemi Świętej z Armią Andersa jako kapral Mieczysław Biegun i tutaj pozostał. Podobnie zrobiło prawie 3 tys. spośród ok. 4 tys. żołnierzy polskich żydowskiego pochodzenia w tej armii. „Dezercja” dokonywała się za przyzwoleniem polskiego generała. Środowisko kombatantów okazało się jednak podzielone w ocenie tego, że żydowscy koledzy pozostawili ich przed rozpoczęciem walk. Tym, który najbardziej czekał, żeby złożyć kwiaty i symboliczny kamyk na grobie swojego przyjaciela Begina był 96-letni mjr Otton Hulacki, który razem z nim przeżył zesłanie w ZSRR oraz drogę do Ziemi Świętej. – Tą samą drogą ty szedłeś do wolnego Izraela, a myśmy szli do wolnej Polski – mówił mjr Hulacki. Wspominał głód, który przez wiele miesięcy cierpieli razem nad Morzem Aralskim. – On wtedy uratował mi życie. Kiedy byłem już bliski śmierci z głodu, to z kolegą znalazł gdzieś psa, którego zabili, żebym mógł się pożywić. Dzięki temu przeżyłem. Chociaż on był syjonistą i różniliśmy się w poglądach, to potrafiliśmy żyć w zgodzie – wspominał mjr Hulacki.
Najdelikatniejszym wyzwaniem w całej pielgrzymce okazała się wizyta w Yad Vashem i na Wzgórzu Herzla w Jerozolimie. Specjalnie przydzielona polskojęzyczna przewodniczka starała się pokazywać Szoah zgodnie z prawdą, podkreślając, że, w odróżnieniu od Francji czy Holandii, nie było instytucji polskiego państwa współpracujących z hitlerowskimi Niemcami. Jednak treści umieszczone w ramach stałej ekspozycji w muzeum Holokaustu mówiły już coś innego. Jeden z polskich weteranów, płk. Tadeusz Michalski, zwrócił uwagę na oszczerczy podpis pod jednym ze zdjęć, jakoby wejścia do łódzkiego getta 24 godziny na dobę pilnowali niemieccy żołnierze i polska policja. Tymczasem w Łodzi, która została włączona do III Rzeszy, nie mogło być polskiej policji!