29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pięknie być ojcem

Ocena: 0
5141

Brakuje mężczyzn, którzy uczą walki duchowej, duchowości męskiej - mówi dk. Marcin Gajda w rozmowie z Ireną Świerdzewską.

Fot. Archiwum prywatne

Dlaczego mamy dzisiaj tak wielu słabych ojców?

To pokazuje, że ci mężczyźni sami mieli słabych ojców, co jest skutkiem deficytów ciągnących się przez pokolenia. Pokutuje też okres powojenny, kiedy dzieci wychowywały matki, bo ojcowie zginęli na wojnie. Z drugiej strony model cywilizacyjny, w którym się znaleźliśmy, nie wspiera pozycji ojca w rodzinie już przez to, że ojciec musi dużo pracować, aby rodzinę utrzymać. Po wtóre, rozpadły się modele rodziny i naprawdę trudno młodym mężczyznom znaleźć dobre wzorce. Gdyby był to jeden model obowiązujący w całym społeczeństwie, byłoby łatwiej, ale istnieje tak wiele modeli, że zapanował chaos. Młodzi ludzie są zdezorientowani, nie wiedzą jakie role przyjąć, nie mieli od kogo się ich nauczyć. Każdy prezentuje coś innego.

To jakie będą kolejne pokolenia ojców?

Cóż... Przyszłość rysuje się mało optymistycznie.

Czym skutkuje nieobecność ojca w domu?

Wszystko zależy od postawy mamy. Dzieci będą bardziej obciążone skutkami, jeśli mama jest mniej zaradna życiowo. W pierwszym okresie życia – noworodkowym, niemowlęcym – mama dziecku wystarcza, ono nawet „nie odróżnia” siebie od matki. W późniejszym wieku brak ojca ma dużo większe znaczenie. Chłopiec może być niepewny swojej tożsamości, jeśli wokół nie ma mężczyzn, którzy mu potwierdzą jego męskość, może nie umieć podejmować męskich ról, bo nie ma wzorca. Jeśli dodatkowo mama okazuje się nadopiekuńcza i w zły sposób próbuje ten deficyt wyrównać, to zamiast wzmacniać męskość, będzie ją osłabiać. Często matka sprawia, że chłopiec jest jeszcze bardziej „zniewieściały”, niż wynikałoby to z samej tylko nieobecności ojca. Matka potrafi też uczynić z syna swojego partnera życiowego. Tak wychowany, może mieć poważne kłopoty w wieku dorosłym, jeśli chodzi o relacje męsko-damskie, podjęcie odpowiedzialności, ofiarność, w ogóle o siłę życiową. I będzie miał problemy z wchodzeniem później w związki w sposób dojrzały – to zresztą są skutki wspólne dla obu płci dzieci.

Jak brak ojca może przejawić się w życiu dziewczyny?

Dla młodej dziewczyny bardzo istotna jest afirmacja ze strony ojca, który powie jej – w przenośni, a czasem także dosłownie – „Jesteś piękna”. Jeśli dziewczyna tego komunikatu nie otrzyma, często potem szuka byle gdzie i u byle kogo potwierdzenia swojej kobiecości. Często takie dziewczęta czy młode kobiety nie mają również poczucia własnej wartości. Wchodzą w przypadkowe, często ryzykowne, związki z mężczyznami i próbują znaleźć w nich „ojca”, który by im potwierdził ich wartość. Jest im bardzo trudno znaleźć równowagę w relacji męsko-damskiej. Wyrastają na kobiety kontrolujące chłopaka, męża – albo chorobliwie zazdrosne. Paradoksalnie, chcąc utrzymać związki, niszczą je, bo są zbyt „wygłodzone”, żeby znaleźć równowagę. Często też nie czują się piękne jako kobiety.

Czy można być ojcem nieobecnym mimo fizycznej obecności?

Oczywiście, że można. Czasami to wina ojca nieobecnego emocjonalnie, niezdolnego do obecności albo pochłoniętego przez inne sprawy, nieinteresującego się dziećmi. Innym razem wina leży po stronie kobiet, prezentujących model: „Mężczyzna ma się trzymać z dala od dzieci i zarabiać pieniądze, my zajmiemy się dzieckiem, same sobie poradzimy”. Wypychają mężczyznę z wychowania dziecka, uznając, że to nie jego sprawy, że on sobie nie da rady, że jest niepotrzebny.

Niektórzy psychiatrzy twierdzą, że brak ojca może skutkować rozwinięciem się skłonności homoseksualnych.

Mężczyźni homoseksualni często mieli nadopiekuńcze matki i nieobecnych ojców, ale nie wiem, czy moglibyśmy znaleźć badania potwierdzające tę tezę. Zjawisko homoseksualizmu wydaje się dużo bardziej złożone.

Czy matka może zrekompensować nieobecność ojca?

Nie zastąpimy się w swoich rolach. Nie bez powodu Arka Noego śpiewała: „Mama to nie jest to samo, co tato”. Oczywiście, mama mądrze wychowująca dziecko na pewno może jakoś to dziecko wzmacniać. Na przykład przekazywać syna pod opiekę środowisk męskich, sportowego czy harcerskiego. W przypadku dziewczynek wzmacnianie ich kobiecości jest trudniejsze.

Kiedy rodzina jest duża, mama często musi zostawić pracę zawodową na rzecz pracy w domu, a ojciec zarabiać na utrzymanie po kilkanaście godzin dziennie. Jak więc ma się realizować w rodzinie?

Żyjąc w bogatszej ekonomicznie części świata, paradoksalnie jesteśmy zakładnikami obecnej cywilizacji. Zdarza się, że w prostych, ubogich społeczeństwach świata relacje w rodzinie są głębsze.

W tych trudnych warunkach potrzeba próbować znaleźć chwilę bezpośredniej obecności przy dziecku. Nie chodzi o długość wspólnego czasu, ale o jakość. Dziesięć minut może stać się intensywniejszym spotkaniem niż dwie godziny spędzone razem. Na pewno wrażliwość, czułe słowo, zapytanie: „Co u ciebie?” i podzielenie się tym, „co u mnie”, trwające choćby parę minut, może dać dziecku poczucie obecności ojca i wartościowego spotkania. Warto znajdować czas, zwłaszcza na spotkanie indywidualne – „jeden na jeden”.

Nie zawsze trzeba dziecko gdzieś zabierać. Znam osoby, które postanowiły z każdym dzieckiem porozmawiać w jego pokoju dziesięć minut dziennie. Wydaje się, że niewiele, a przynieść może dużo dobra. Można na przykład, jadąc na stację benzynową, zaproponować: „Pojedź ze mną” albo razem wybrać się na zakupy. Próbować być z dzieckiem w tych czynnościach, które i tak trzeba zrobić, a przy okazji jest możliwość pogadania.

Jak mama może wzmacniać pozycję nieobecnego taty?

Jeśli jest między nimi więź, to są i środki komunikacyjne, choćby typu Skype. Ojcowie, którzy wyjechali, mogą się codziennie spotkać przez chwilę z rodziną i dać jej swoją obecność. Dzieciom trzeba wytłumaczyć, dlaczego ojca nie ma. To sytuacja, której tata nie chce – ale musi utrzymać rodzinę. Obecność ojca można przywoływać w rozmowie bezpośrednio, można powiedzieć: „Ciekawe, co tam u taty. Patrzcie, jak ciężko pracuje, żebyśmy mieli wszystko, czego potrzebujemy”. Trzeba budować szacunek wobec ojca. I przy okazji: nigdy nie powinno się odbierać szacunku żadnemu z rodziców, także gdyby któreś z nich było niepoukładane.

Jak można uzupełniać deficyty ojcostwa?

Młody mężczyzna może się postarać i poszukać dobrych książek czy kontaktu z tymi, którym w roli ojca dobrze wyszło. Na pewno można tworzyć środowisko sprzyjające ojcostwu, są przecież takie inicjatywy jak Tato.net czy Ojcowie.pl, gdzie mężczyźni próbują się organizować, dzielić swoimi doświadczeniami. Dużo mamy do zrobienia na polu pastoralnym. Kościół katolicki zdominowany jest przez kobiety. Brakuje ojców duchowych, mężczyzn, którzy uczą walki duchowej, duchowości męskiej. To wciąż bardzo zaniedbana przestrzeń.

Jakie rady dałby Pan mężczyznom, którzy walczą, by być lepszymi ojcami?

Świadomość swojej roli ma duże znaczenie, czyli zaczęlibyśmy od tego, żeby ojciec zdawał sobie sprawę, jaką rolę odgrywa. Aby dbał o swój rozwój wewnętrzny i duchowy, widział potrzeby dzieci i próbował na nie adekwatnie reagować. Przede wszystkim zwróciłbym uwagę na jakość czasu spędzonego z dziećmi. Jak już powiedziałem, to nie musi być bardzo dużo czasu, ale czas bardzo dobrze przemyślany, w którym następuje spotkanie głębokie emocjonalnie.

Jak ojciec ma przygotowywać dzieci do samodzielności?

Jeśli chodzi o córkę, to obok obecności ojca przy niej ważna jest, powtórzę, jej afirmacja, podkreślanie jej piękna, wartości które ma, ojcowskie przytulenie. Ważny jest przykład, w jaki sposób tata odnosi się do mamy, czy ofiaruje jej siebie, czy podejmuje wyzwania dla niej.

Jeśli chodzi o syna, to obok ofiarności ważne jest wspieranie. Chłopca trzeba wspierać w rozwoju, pokazując, jaką rolę ma odegrać. „Masz wszystko, co potrzebne, i dasz sobie radę” – taki przekaz mu dawać. Potrzeba też synowi pozwolić wygrać ze sobą: „W tym jesteś lepszy ode mnie, zrobiłeś to o wiele lepiej niż ja”. Podkreślić jego siłę i młodość. Nie być kimś, kto rywalizuje z synem, ale wesprzeć go, by mógł wygrać z ojcem w jakieś dziedzinie. Nie jest to wcale takie trudne, bo synowie są dziś z reguły lepsi w takich obszarach, jak np. technika komputerowa.

Pomaga Pan ojcom jako terapeuta, sam jest Pan ojcem czwórki dzieci. Czy trudno być dzisiaj ojcem?

Życie w ogóle jest trudne, ale i piękne. Pięknie jest być ojcem!


 

Marcin Gajda – diakon stały, terapeuta, lekarz. Wraz z żoną Moniką prowadzi liczne rekolekcje i warsztaty na styku psychologii i duchowości. Autor książek: „Rodzice w akcji”, „Rozwój. Jak współpracować z łaską”, „Świątynia. Wprowadzenie do kontemplacji”. Inicjator powstania Fundacji Theosis. Ojciec czworga dzieci.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter