25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Orionista z KL Dachau

Ocena: 4.8
3697

 

Podobnie do zabronionych aktów należały modlitwy, choć w sztubach (izbach) kapłańskich mogły odbywać się jawnie. Ale też – jak wspominają więźniowie – częściej miały miejsce indywidualne akty strzeliste, modlitwy myślne. Zdarzały się jednak także wspólne pacierze, bardziej szeptane, niż mówione. Modlitwa zbliżała i wzbudzała zaufanie w anonimowym tłumie pasiaków. Duchowni wszędzie, gdzie byli większą grupą – tak było w KL Stutthof, KL Sachsenhausen i KL Dachau – organizowali wspólne modlitwy.

Głód był jedną z największych udręk. Niemcy zadbali, by po kilku miesiącach pobytu w obozie waga więźnia nie przekraczała 40 kilogramów. Z głodu więźniowie jedli wszystko, co nadawało się do jedzenia. Ksiądz Kubicki wspomina: „Pamiętam, jak pewnego dnia ks. Drzewiecki przyniósł mi jakieś rośliny, których nie znałem. Podając mi je, mówił: »Jedz, Józiu. We Włoszech te rośliny się jada i dobrze robią«”.

Ks. Drzewiecki po dwóch latach pobytu w Dachau z głodu i wyczerpania zachorował na puchlinę wodną. Był tak opuchnięty, że nie mógł już chodzić. Chorego skierowano „na rewir” – do obozowego szpitala.

 


BARAK INWALIDÓW

Od 1941 r. Niemcy co jakiś czas przeprowadzali selekcję więźniów. Chorych, starszych i niezdolnych do pracy wpisywali na tzw. „listę inwalidów” i kierowali do „baraku inwalidów”. Mówiono im, że wyjadą wkrótce do różnych przytułków dla starców lub zostaną przydzieleni do lekkich prac w wioskach i miasteczkach, gdzie spokojnie doczekają końca wojny. Na „listę inwalidów” komisja lekarska wpisała chorego ks. Drzewieckiego. Kto raz został zapisany do „baraku inwalidów”, nie mógł już z niego wyjść, nawet jeżeli wyzdrowiał.

Niemcy wywozili z „baraku inwalidów” według alfabetu. Więźniów gromadzono w obozowej łaźni i tam wstrzykiwano im jakąś surowicę, po której stawali się oni apatyczni. Spokojnie wsiadali do samochodów pokrytych plandekami („samochody widma”). Miejscem, w którym uśmiercano w komorach gazowych więźniów z „transportów-inwalidów”, był zamek Hartheim w Alkoven koło Linzu (Górna Austria), gdzie realizowano program o kryptonimie „T4” – eutanazji osób chorych psychicznie i fizycznie, której podstawą była eugenika. Od wiosny 1942 r. do 29 grudnia 1944 r. w zamku Hartheim poniosło śmierć co najmniej 30 tys. ludzi, w tym około 1604 polskich więźniów, w tym 311 polskich duchownych tylko z Dachau. Wśród nich był ks. Franciszek Drzewiecki. Został wywieziony w „transporcie inwalidów” 10 sierpnia 1942 r. W tym samym transporcie wywieziono 40 polskich księży. Wśród nich ks. prof. Edwarda Detkensa, rektora kościoła św. Anny w Warszawie, dziś błogosławionego patrona kościoła akademickiego przy UKSW.

 


OSTATNIA DROGA

„Był wczesny ranek – wspomina ks. Kubicki. – Ks. Drzewiecki, choć wiedział, że ryzykuje, zdobył się resztkami sił na przejście przez drogę, aby mnie pożegnać. Zapukał do okna. Zerwałem się z posłania, podbiegłem do okna i usłyszałem: »Józiu. Żegnaj! Odjeżdżamy. Józiu, nie miej żalu. My dziś, jutro ty (…). My odchodzimy… lecz jako Polacy ofiarujemy nasze życie dla Boga, za Kościół i Ojczynnę«. Były to jego ostanie słowa”.

Oni widzieli, że to ich ostatnia droga. Po przymusowej kąpieli wspólnie odmówili modlitwę: „Pojdę z Tobą, Chryste, drogą krzyżową, bo krzyż najlepiej mnie do Ciebie zbliża. Daj mi, o Chryste, przez Twoją świętą mękę gazowej męki zwyciężyć udrękę”. Data wywiezienia do Hartheim nie pokrywała się z datą zgonu, podawaną oficjalnie w dokumentach. Nie wszystkie „transporty inwalidów” były bowiem kierowane do Hartheim. Wielu więźniów zginęło w drodze, w „autobusach śmierci”, urządzonych jak komory gazowe. Wtłaczano do nich kilkudziesięciu ludzi, a proces uśmiercania trwał 5-7 minut. Prawdopodobnie samochody z ciałami zagazowanych jechały do Monachium, bo małe krematorium w KL Dachau nie nadążało ze spalaniem zwłok. Akta personalne więźniów wracały jednak do Dachau.

Z dokumentacji niemieckiej dowiadujemy się, że ks. Franciszek Drzewiecki został skremowany przy St. Martin Strasse 41, przy cmentarzu miejskim w Monachium, i pochowany w imiennej urnie na cmentarzu Friedhof am Perlacher Forst przy Stadelheimer Strasse 24 w Monachium. Miejsce nazywane jest Gajem Pamięci Obozu Koncentracyjnego. W tej części nekropolii, w urnach, pod 44 numerowanymi płytami spoczywają prochy 4092 zamordowanych w KL Dachau, wśród nich polscy księża. Dokumenty znajdują się w bazie Międzynarodowej Służby Poszukiwań (ITS), w Bad Arolsen, a kopie są dostępne w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. W Gaju Pamięci Obozu Koncentracyjnego spoczywa 280 polskich duchownych, więźniów Dachau. Oficjalny ich pogrzeb, decyzją burmistrza Monachium, odbył się dopiero w 1950 r.

Ks. Franciszek Drzewiecki FDP jest jednym ze 108 męczenników II wojny światowej beatyfikowanych 13 czerwca 1999 r. przez św. Jana Pawła II w Warszawie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter