Boże Narodzenie uważam za najbardziej dziecięce święto – żaden tam Dzień Dziecka.
Po pierwsze, względem oczywistym jest to, że chodzi w nim o przyjście na świat Dzieciątka Jezus. Boga, który, przyjmując nasz ludzki los, zechciał być dzieckiem. Może nawet On nie mógł się oprzeć temu, by mieć mamę?
Po wtóre, w Boże Narodzenie wszyscy mamy okazję, by na nowo, na tych kilka dni, choć trochę stać się jak dzieci: mocniej czuć, głębiej przeżywać, więcej ufać, bardziej zatęsknić za Tajemnicą i za miłością tak bliskiego Boga z nami.
Po trzecie, świętowanie Bożego Narodzenia staje się znacznie łatwiejsze i pełniejsze, gdy obchodzimy je w towarzystwie dzieci. Nawet poczciwy Charles Dickens w najbardziej znanej opowieści wigilijnej świata uwzględnił ten fakt, nadając postaci Małego Tima tak istotną rolę w przemianie serca starego Scrooge’a.
Obchodząc swoje kolejne Wigilie i Boże Narodzenia z naszymi dziećmi, a czasem wracając do własnego dzieciństwa, zapisałam wiele świątecznych historyjek rodzinnych. Przekazuję je niniejszym Czytelnikom, zebrane w jednym cyklu, wraz ze słowami Małego Tima: „Niech nam Bóg błogosławi – wszystkim i każdemu z osobna”.
***
Felietony publikowane w cyklu "Obrazki na Boże Narodzenie" znajdziesz pod hashtagiem "Obrazki na Boże Narodzenie" i na stronie głównej w sekcji "Rodzina i życie".