20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nauczyciel - zawód niedoceniony

Ocena: 0
932

Należy zrobić wszystko, by nie wracać do nauczania zdalnego lub wracać incydentalnie. - mówi przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Ryszard Proksa w rozmowie z Radosławem Molendą

fot. Monika Odrobińska

W jakiej kondycji polska szkoła obchodzić będzie 14 października Dzień Edukacji Narodowej?

Pandemia odcisnęła piętno na rodzicach, nauczycielach, a przede wszystkim na uczniach. Szczególnie trudne było to dla uczniów klas początkowych. Trzeba jasno powiedzieć, że nauka zdalna znacznie obniżyła i jakość kształcenia, i poziom wymagań wobec uczniów, należy więc obecnie robić wszystko, by do tego sposobu nauczania nie wrócić lub wracać incydentalnie. Dlatego popieramy decyzje rodziców, by szczepić swoje pociechy.

Warto docenić nauczycieli, którzy w trybie pilnym musieli wyposażyć się – przy niewielkiej pomocy państwa – w sprzęt informatyczny do nauczania na odległość i nauczyć się nim posługiwać. I to się im udało, zwłaszcza w porównaniu z innymi krajami.

Na atmosferę obchodów Dnia Nauczyciela rzutować będą jednak przedstawione 21 września przez MEiN propozycje, by nauczyciele zarabiali więcej, ale pracując więcej.

Jesteśmy zszokowani propozycjami Ministerstwa Edukacji i Nauki. Podczas pandemii i społeczeństwo, i rządzący mieli okazję zobaczyć, jak ważną rolę odgrywa nauczyciel. A kiedy oswoiliśmy się z pandemią, rząd wrócił do pomysłów zwiększania nauczycielom czasu pracy. Byliśmy, jako związki zawodowe, na to przygotowani, jednak nie spodziewaliśmy się, że będzie się chciało nauczycieli oszukać.

 

To znaczy?

7 kwietnia 2019 r. doszliśmy do porozumienia z rządem w sprawie zmiany systemu wynagradzania nauczycieli, tj. powiązania wysokości ich wynagrodzenia ze średnią krajową. Czekamy już dwa i pół roku na realizację tamtych ustaleń, a teraz mamy propozycje, które żadnymi podwyżkami nie są.

Pierwsza sprawa: nie mówi się, że zwiększenie pensum w oświacie szybko spowoduje konieczność zwolnienia 30–40 tys. nauczycieli, a kolejne dziesiątki tysięcy nie będą miały pełnych etatów. Dla kogo więc byłyby te podwyżki? Zresztą, jak mówić o podwyżkach, skoro w budżecie – pomijając 2,6 proc. na waloryzację płac i odprawy dla nauczycieli – nie ma żadnych dodatkowych pieniędzy na oświatę?

Po drugie: dodatkowe osiem godzin „dostępności nauczyciela” w szkole. Przez wiele lat walczyliśmy z dwiema „godzinami karcianymi”. Wydawało się, że nie ma do tego powrotu, a tu nagle propozycja nie dwóch, ale ośmiu „godzin karcianych” tygodniowo, z których dodatkowo nauczyciel będzie musiał wytłumaczyć się na piśmie. To ma być walka MEiN z biurokracją w edukacji.

Po trzecie: postanowiono znieść jeden stopień awansu zawodowego [nauczyciel stażysta i kontraktowy zamienione będą na czteroletni „okres wprowadzenia do zawodu nauczyciela”, zakończony zewnętrznym egzaminem praktycznym i teoretycznym – przyp. RM]. W to miejsce wprowadzono dla nauczyciela dyplomowanego dwie specjalizacje, dodając do tego dodatkowe wymogi. Za tym idzie więcej papierologii, nowe zewnętrzne instytucje szkolące i kwalifikujące itd.

 

Jak nauczycielska „Solidarność” zamierza – oprócz dezaprobaty – zareagować na zmiany zapowiadane przez MEiN?

Przygotowywaną bardzo negatywną opinię dotyczącą tych propozycji zamierzamy upublicznić w ciągu kilku dni. Zastanawiamy się także nad formami akcji protestacyjnych. W środowisku oświatowym trwają rozmowy, by zorientować się, jaka będzie determinacja nauczycieli, na co nas stać. Inne związki zawodowe mówią podobnie, więc nie wykluczam żadnej formy protestu, włącznie ze strajkiem nauczycieli. O ile strajk nauczycieli z kwietnia 2019 r. miał charakter jawnie polityczny, w obecnym przypadku są do niego podstawy merytoryczne.

 

Mówił pan o groźbie redukcji etatów nauczycielskich, a tymczasem wciąż brakuje w szkołach niemal 10 tys. nauczycieli. W samej stolicy to ok. 3 tys. wakatów. Dlaczego?

Prosty przykład: od 1 stycznia 2022 r. minimum płacowe w kraju wynosić będzie 3010 zł. Nauczyciel stażysta rozpoczynający pracę, który dostaje dziś 2949 zł, od nowego roku dostanie nie podwyżkę, ale dodatek wyrównawczy według wspomnianej zasady „więcej pieniędzy za więcej pracy”. W rezultacie magister czasem po dwóch kierunkach studiów w szkole zarabia o kilkaset złotych mniej niż – nie obrażając nikogo – woźna w szkole.

 

Czyli chodzi o pieniądze?

Chodzi o atrakcyjność tego zawodu. Lekarze strajkują, ponieważ mają na początku swojej drogi zawodowej tylko ok. 5600 zł wynagrodzenia. Za pięć–dziesięć lat ci lekarze będą zarabiać trzy razy więcej, podczas gdy nauczyciele może wywalczą średnie krajowe wynagrodzenie.

Aby pokazać, jak dobrze mają nasi nauczyciele, resort prezentuje tabele raportu OECD z pensum godzin lekcyjnych. Nie wspomina jednak, w jakich warunkach polski nauczyciel pracuje i że gdy chodzi o płace, jest – przed węgierskimi nauczycielami – na przedostatnim miejscu w Europie. Retoryka rządu nie zmienia się od lat, tymczasem językowcy, matematycy czy informatycy mają umiejętności, które o wiele lepiej wycenia się poza szkołą, a polonistom dokłada się coraz więcej pracy poza godzinami lekcji. Czy należy się dziwić, że odchodzą?

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter