29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nasze bale

Ocena: 0
1709

Dźwięki poloneza mieszały się z pełnymi entuzjazmu okrzykami ludzi, którzy dzięki figurom i układom tego pożytecznego tańca – wszak korowód zapewnia pełen przegląd gości – właśnie odnajdywali znajomych, przyjaciół i kumów („A to moja kuma”, czyli kto?).

Bo to nie był bal na sto par, jak w piosence, ale znacznie większy. Wspaniałe podziemia katedry św. Floriana są rzeczywiście wymarzonym miejscem na takie spotkanie.

O pożytkach z udanego balu pisać nie będę, żeby nie popaść w dydaktyczny smrodek, że użyję znakomitego zwrotu samego Melchiora Wańkowicza, w końcu miłośnika dobrej zabawy i dobrego stołu. Ale o naszym balu jak najbardziej, zwłaszcza że w koleżeńskim gronie dziennikarek naszego tygodnika, naszych mężów i naszych współpracowników stwierdziliśmy, że ekipie Radia Warszawa należą się za ten bal słowa najwyższego uznania.

Charytatywny Bal Radia Warszawa był już piąty i zapewne jego sława z roku na rok rośnie, skoro o bilety wcale nie jest łatwo. Przychodzą wszystkie pokolenia, i to może stanowi o jego sile. Tańczyli młodzi i starsi, zachęcać nikogo nie trzeba było, a jeszcze wodzireje dawali z siebie wszystko: eleganccy młodzi ludzie we frakach i cylindrach, niczym z reportażu o wodzirejach w naszym tygodniku.

– W szkole tańca braci Sobiszewskich uczyli mnie, że tancerz zawsze ma być miły i uśmiechnięty, nawet jeśli żal mu serce ściska, bo jego dziewczyna tańczy z kimś innym. A po drugie, tancerz zawsze pamięta, że nie jest na parkiecie sam, że obok tańczą inni, że atmosferę tworzy się wspólnie, że bal jest dziełem zbiorowym – powiedział abp Henryk Hoser SAC, który odwiedził nasz bal we wczesnych godzinach nocnych, jeszcze przed północą.

Ach, szkoła braci Sobiszewskich! Aleksander był dyrektorem baletu w Teatrze Wielkim, Ryszard zapowiadał się na wspaniałego aktora filmowego i w czasie wojny był kapitanem AK, Edward zapewne administrował. Nikt tego na balu nie opowiadał, ale do felietonu warto dorzucić taką ciekawostkę, tym bardziej, że wśród starszych balowiczów uwaga abp. Hosera wywołała wspomnienia o ich pierwszych tanecznych krokach w znanych warszawskich szkołach Polańskiego czy Kłosowskiego. A i młodzi ludzie wciąż się zapisują na kursy tańca towarzyskiego.

Radiowa ekipa z dyrektorem ks. Grzegorzem Walkiewiczem i marketingowcem Kasią Wójcik na czele dała z siebie wszystko: dekoracje urocze, przedmioty na aukcji – dochód na seminarium duchowne w Kijowie – atrakcyjne, stoły zastawione, kabaret w wykonaniu katedralnego proboszcza ks. Bogusława Kowalskiego zapewniony, obsługa w szatni – harcerze z ZHR, a kto się nie uśmiechnie do harcerzy – na medal.

Kiedyś, kiedy jeszcze nie było naszego tygodnika – więc czasu mieliśmy więcej – w znanej czytelnikom z naszych łamów ekipie urządzaliśmy bale dla dziennikarzy: wśród fantów była szabla od abp. Głódzia, pióro od Jana Pawła II i rękopis wiersza ks. Twardowskiego. Miło powspominać, ale jeszcze milej tańczyć na zakończenie karnawału, kiedy zaprasza Radio Warszawa. Do zobaczenia za rok!

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 6 (540), 7 lutego 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter