Są razem od niemal pół wieku. Czas nie osłabił ich miłości. Z każdym rokiem są coraz bardziej szczęśliwym małżeństwem.
fot. Irena ŚwierdzewskaZ porcelanowych filiżanek unosi się zapach kawy. Pani Danuta wygładza dłonią obrus. Świąteczny żółto-biały zmieniła na inny, który wybrał mąż Mieczysław. – Dwadzieścia lat temu pewnie zostałoby przy moim wyborze, z biegiem czasu w małżeństwie wiele rzeczy zaczyna się postrzegać inaczej – mówi, uśmiechając się do męża.
Gdziekolwiek wychodzą, to zawsze razem, często trzymając się pod rękę, jakby byli dopiero co zaręczeni albo świeżo po ślubie.
ŚLUB NAJWAŻNIEJSZY
Obydwoje pochodzą z Podlasia. Wychowali się w katolickich rodzinach. – Miałam osiemnaście lat, kiedy poznałam Miecia przez ciotecznego brata – wspomina pani Danuta. Była uczennicą klasy maturalnej technikum gastronomicznego w Siedlcach, on – o cztery lata starszy – pracował w Warszawie jako operator dźwigu żurawia na budowie bloków mieszkalnych. Wszystko z myślą o stałym miejscu dla przyszłej rodziny. W PRL-u taka praca dawała szansę na przydział mieszkania w stolicy, ale wcześniej trzeba było zdobyć uprawnienia na kursach we Wrocławiu.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 07 (850), 13 lutego 2022 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 16 luty 2022