29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Miasto wypędzonych

Ocena: 0
2060
W dzieciństwie miałam sporo „przyłatanych” cioć, w większości z pięknym zaśpiewem w wymowie. Ciocia Czesia miała jeden typ zaśpiewu, a ciocia Lila inny. Jeden był wileński, a drugi czortkowski.
Koniecznie chciałam też tak mówić. U nas w Słupsku nie było to zresztą trudne, bo wszędzie naokoło byli ludzie „stamtąd”. Prawie nikt nie był „stąd”, czyli ze Słupska, chyba tylko my, urodzeni kilka lat po wojnie z rodziców przybyszów. Pisałam niedawno, że właśnie w Słupsku – bo tylu tam było warszawiaków z księdzem Janem Zieją na czele – powstał pierwszy pomnik powstańców warszawskich.

Młodzi ludzie nie chcą dzisiaj wierzyć, że w peerelowskich dokumentach takich jak dowód osobisty czy świadectwo szkolne wpisywano jako miejsce urodzenia – oprócz nazwy miasta czy wioski – określenie dodatkowe: Związek Radziecki albo ZSRR. Wpisywano oczywiście tym dzieciom i dorosłym, którzy urodzili się na terenach będących do 17 września 1939 roku terytorium Rzeczypospolitej Polskiej – na przykład we Lwowie, Równem, Drohobyczu, Wilnie, Grodnie, Lidzie, Święcianach, Sarnach i tak dalej, i tak dalej – a po 1945 roku zostali stamtąd wypędzeni i zamieszkali… No właśnie, gdzie?

Można powiedzieć, że Ojczyzny nie utracili – mieszkali przecież wśród swoich i mówili swoim – ojczystym – językiem. Ale nie mieszkali u siebie. U siebie byli wcześniej, choć nie wolno było głośno o tym mówić, a co dopiero pisać. „U siebie” byli tam, gdzie przez lata mieszkali ich przodkowie, gdzie były groby ojców, gdzie były ich korzenie. W kraju rodzinnym. W swoim – jakbyśmy powiedzieli po niemiecku – heimacie.

Bo die Heimat, to właśnie kraj rodzinny. Ale dlaczego przywołuję tę nazwę po niemiecku? Przecież nie dlatego, że nie ma polskiej.

Niemcy też byli wypędzeni, choć dzisiaj niechętnie mówią o przyczynach. Przywódca ich państwa, Angela Merkel, w przeddzień 75. rocznicy wybuchu wojny przyjechała do Berlina na „der Tag der Heimat” (dzień kraju rodzinnego) i choć przypomniała „historyczną odpowiedzialność Niemiec za rozpętanie wojny z milionami ofiar, w tym sześcioma milionami Żydów”, to jednak zaznaczyła, że „wypędzenie zawsze jest bezprawiem i nie można go niczym usprawiedliwić”. I porównała uchodźców z Iraku do wypędzonych Niemców. O tym, że zarówno Niemców, jak i Polaków – przecież całkowicie inne podmioty w świetle prawa międzynarodowego – „wypędziły” alianckie porozumienia, nie mówiła. Przywódcy naszego państwa, w którym również w większości rodzin znajduje się ktoś wypędzony, zazwyczaj nic na ten temat nie mówią.

Angela Merkel przyjęła pierwszy Złoty Medal Honorowy Związku Wypędzonych. A Bundestag w rocznicowym tygodniu ustanowił Dzień Wypędzonych. Znalazł niezwykłą datę – 20 czerwca – kiedy na świecie obchodzony jest Dzień Uchodźcy. Wydawałoby się, że uchodźcy uchodzą, bo na ich kraj ktoś napadł. Uchodzą, jak moje ciotki po 1 i po 17 września.

W szale świętowania europejskiego wyboru Donalda Tuska niemal nikt o ustanowionym Dniu Wypędzonych nie pisał. Bo i po co, tyle przecież jest innych europejskich problemów.

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 36 (468), 7 września 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter