19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Macierzyństwo jest twórcze

Ocena: 0
3949

– Bohaterki mojej książki nie mają poczucia straty, widzą, że idą w innym kierunku, także dobrym, mając coś własnego i bezcennego – rodzinę – mówi w rozmowie z Eweliną Steczkowską mama i dziennikarka Alina Petrowa-Wasilewicz

Z Aliną Petrową-Wasilewicz rozmawia Ewelina Steczkowska

 

Kilka tygodni temu ukazała się Pani książka „Kapłanki czy kury?”. Skąd pomysł na taką publikację?

Bardzo dużo jest wypowiedzi, że macierzyństwo jest rodzajem degradacji, i to wypowiedzi, niestety, przeważnie kobiet. Lubię to porównywać do zakupu biletu w jedną stronę na najgorszą prowincję. Są bowiem osoby, które twierdzą, że macierzyństwo to koniec świata, wyjazd na prowincję bez przyszłości i szans na zmianę. Wypowiedzi są poniżające, deprecjonujące, wskazujące, że w głowach matek są „tylko kaszki i kupki”. Horyzont kobiety ma się rzekomo do tego sprowadzać, a macierzyństwo – degradować. Jest to absolutnie sprzeczne z tradycją, z którą do tej pory mieliśmy do czynienia i w której żyliśmy, czyli ogromnego szacunku do macierzyństwa. Każda cywilizacja jest przekonana, że jest na tyle wartościowa, iż powinna trwać. A trwa wyłącznie dzięki temu, że rodzą się dzieci. Nagle okazuje się, że to nie jest istotne, że świetną sprawą jest bycie singlem. Pewna znana dziennikarka, kilka lat temu, gdy dowiedziała się, że w Polsce jest 5 mln singli, stwierdziła, że Polki wreszcie „zeszły z drzew”. Oczywiście, nie wszystkie singielki są same dlatego, że tego chcą, tylko dlatego, że nie znalazły osoby, z którą mogłyby założyć rodzinę.

Już 10 lat temu myślałam, żeby napisać książkę, która będzie sprzeciwem, wobec takiego chorego spojrzenia na macierzyństwo. Niestety, jedno z wydawnictw odmówiło mi. Pomysł odrodził się wskutek „skandalu”, który wybuchł po wywiadzie z Małgorzatą Terlikowską dla „Wysokich Obcasów”. Temat macierzyństwa, rodzin wielodzietnych odrodził się wówczas z ogromną mocą. Było dla mnie szokujące, że Terlikowscy są pokazani jako plemię egzotyczne, bo mają pięcioro dzieci. Tego typu doświadczenie dla naszych rodziców czy dziadków to była rzecz oczywista. Rodziny wielodzietne były czymś normalnym. To nie jest patologia, tylko norma. Ucieszyłam się więc, gdy wydawnictwo Esprit zdecydowało się opublikować moją książkę.

 

Małgorzata Terlikowska, Urszula Bernaś, Teresa Kapela, Olga Rudzińska, Joanna Puzyna-Krupska, Iga Stolar-Łypczak, Paulina Guzik to bohaterki Pani książki. Co wynika z ich opowieści?

Wyszła bardzo gorzka panorama: że macierzyństwo jest kontrkulturowe. A przecież to najbardziej elementarne przedłużenie gatunku ludzkiego. Nie ma nic bardziej naturalnego, że rodzą się kolejne pokolenia. Według współczesnego świata, kobiety mają jedynie pragnąć kariery, awansów zawodowych, wspinania się po drabinie sukcesów. Paradoks polega na tym, że wszystko to, z czym walczyły feministki – że świat jest zły, bo zdominowany przez mężczyzn – de facto trwa nadal, świat przez nich wciąż jest rządzony. Nadal rządzą mężczyźni, ich kryteria i hierarchia wartości są narzucane, a kobieta ma się do nich dostosować – do siły, władzy, pieniędzy. Wolno jej już w tym męskim świecie współzawodniczyć w walce o sukces.

 

Jest Pani matką trojki dzieci, cenioną dziennikarką. Na podstawie własnego doświadczenia też może Pani ocenić: czy można łączyć karierę z życiem matki i żony?

Można, choć to niełatwe. Nie jest tajemnicą, że kobiety pracujące i wychowujące dzieci szybciej pracują, są lepiej zorganizowane, zdeterminowane do działania, bo mają podstawowy bodziec: pracują dla kogoś, bo trzeba nakarmić własne dzieci. Niestety, pracodawcy nie lubią matek, uważają, że nawet jeśli matka wzorcowo wykonuje swoją pracę, jest trudniejszym pracownikiem. Temu należy mocno się sprzeciwiać.

Większość z bohaterek mojej książki łączy pracę zawodową z macierzyństwem. I to z powodzeniem.

 

Ale w Pani publikacji pojawia się również Paulina Guzik, która zrezygnowała ze świetnie rozwijającej się kariery dziennikarki telewizyjnej na rzecz macierzyństwa…

To prawda, Paulina, którą poznałam jeszcze pracując w TV Puls, miała szansę na bardzo duży rozwój. Staż odbywała w CNN, więc miała doskonałe przygotowanie. Ale przecież nie porzuciła całkowicie dziennikarstwa, a jedynie zmieniła kierunek. Teraz, dzięki wyborowi Pauliny, zyskał Kraków i studenci, z którymi prowadzi zajęcia i których kształci w najlepszych formatach. Nie ma tu straty, jest jedynie inny sposób realizacji. Moje bohaterki nie mają poczucia straty, widzą, że idą w innym kierunku, także dobrym, mając coś własnego i bezcennego – rodzinę.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter