W którym kierunku może pójść eskalacja żądań promotorów warszawskiego programu LGBT+?
fot. Pixabay, CC0Jak obyczaj stary każe, w ostatnią sobotę karnawału udaliśmy się nad bal – Bal u Dziennikarzy na Foksal w Warszawie, z prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztofem Skowrońskim na czele poloneza – gdzie nie tylko tańczono, ale i namiętnie dyskutowano o bieżących sprawach, a jest o czym. Tak się miło złożyło, że siedzieliśmy przy jednym stole z Zofią Klepacką, olimpijską medalistką w windsurfingu, mistrzynią świata i wielbicielką „wiatru, morza i słońca”, o czym pięknie ta urocza i utytułowana młoda kobieta potrafi opowiadać. Z przyjemnością przypomniałam jej, że na naszych łamach była kilka lat temu, zaraz po medalu olimpijskim, bohaterką dużego reportażu. Na balu była rozchwytywana – smartfony wciąż trzaskały selfie z nią – jednak nie z powodu sportowych sukcesów. Wiele osób bowiem chciało jej podziękować za sprzeciw wobec warszawskiego projektu LGBT+ i zarazem wyrazić solidarność z nią wobec fali wstrząsających ataków, jaka na nią spłynęła po jej wpisie na Facebooku – zresztą bardzo szybko usuniętym przez administrację FB. A napisała przecież to, o czym tak wielu rodziców mówi: że nie zgadza się na promocję LGBT w szkołach i że wzywa innych rodziców do sprzeciwu wobec programu ogłoszonego przez prezydenta stolicy. Brawo, Zosiu!
Niewiarygodne wprost chamstwo („Odebrać Klepackiej medale!”) zastosowane w ataku na sportsmenkę każe się zastanowić, w którym kierunku może pójść eskalacja żądań promotorów warszawskiego programu LGBT+. Jeśli zaraz po jego ogłoszeniu miałam zamiar się zastanawiać, jak będzie wyglądała rozmowa „latarnika” i zakonnika na spotkaniu rady pedagogicznej, i pisać, że trzeba było kiedyś zakładać szkoły katolickie, bo tam nie będzie tego problemu, to dziś już nie jestem tego ostatniego taka pewna. Czy rzeczywiście szkoły katolickie są wolne od troski o różnego rodzaju „promocje” i propozycje wychowania „bardziej seksualnego”?
Bo już chyba nie można zakładać, że nie będą podejmowane próby frontalnego ataku sił LGBT na wszystkie szkoły i placówki oświatowo-wychowawcze. Jakie mamy umocowania prawne? Jak jesteśmy – jako rodzice, babcie i dziadkowie oraz opiekunowie i nauczyciele – przygotowani? Jaka jest nasza znajomość prawa i – uwaga! – gotowość do podejmowania sprzeciwu wobec narastającej fali deprawacji i demoralizacji?
A wreszcie – co możemy i co powinniśmy robić dla tych rodziców, których dzieci chodzą do publicznych placówek szkolno-wychowawczych? Jedna Klepacka nie wystarczy, w ślad za nią muszą iść setki i tysiące rodziców. Na szczęście ruszają się już stowarzyszenia i ruchy społeczne, jak choćby pełne inicjatyw Stowarzyszenie Twoja Sprawa czy Fundacja Mamy i Taty. Potrzebują naszego mądrego wsparcia, rozumu i siły, bo emocje niczego nie załatwią. No i mimo wyrażonych tu obaw jeszcze jedno: naprawdę warto zakładać szkoły katolickie! Na balu nie brakowało znanych dziennikarzy – matek i ojców kilkorga dzieci – więc temat był poniekąd oczywisty. Niech żyje bal!