20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Lex kompromis

Ocena: 0
1016

Walka toczy się o dostęp do szkół organizacji skrajnych – i lewicowych, i prawicowych. - mówi Marek Grabowski, prezes Fundacji Mamy i Taty, w rozmowie z Moniką Odrobińską

fot. arch. Marka Grabowskiego

Wokół tematu „Lex Czarnek” po tzw. lewej stronie przetacza się burza, a po prawej zapadła cisza. Może słusznie?

Rzeczywiście jest cisza, czego nie rozumiem. Źródeł tzw. Lex Czarnek szukać należy w postulatach Ruchu 4 Marca, który owego dnia 2019 r. nasza fundacja utworzyła w odpowiedzi na podpisaną kilkanaście dni wcześniej przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego Kartę LGBT. Pod naciskiem Kampanii Przeciw Homofobii i wiceprezydenta miasta Pawła Rabieja miała ona m.in. tylnymi drzwiami wprowadzić do szkół i przedszkoli seksedukację według standardów WHO. Nasz ruch miał te inicjatywy zablokować i zwrócić większą uwagę rodziców na to, jakie treści prezentowane są w szkołach ich dzieciom. Z badań, które zrobiła dla nas Dominika Maison, wynika, że większość rodziców chce seksedukacji, ale 94 proc. z nich chce też wglądu w przekazywane treści. Dlatego zaproponowaliśmy nowe brzmienie art. 86 prawa oświatowego, zgodnie z którym mieliby taką możliwość.

 

Do wzięcia przez dziecko udziału w zajęciach prowadzonych przez osoby z zewnątrz potrzebna ma być zgoda rodziców. W efekcie część uczniów będzie w nich uczestniczyć, a część nie?

Tak, i nie łudźmy się – dzieci będą się tą wiedzą dzielić. To rozwiązanie to kompromis między obecną sytuacją, która jest nie do przyjęcia, a wetem jednego rodzica, które zablokowałoby zajęcia reszcie uczniów. Kompromisowe rozwiązanie zakłada możliwość wyboru dla poszczególnych rodziców. Z projektem „Lex Czarnek” MEiN wyszło naprzeciw części naszych postulatów, a patrząc na wszystkie problemy szkoły, nie wierzę, że powstanie kiedykolwiek system idealny. Do tego trzeba by rewolucji, która obaliłaby bismarckowski system nauczania, na co nie są gotowi ani nauczyciele, ani rodzice.

Zgłosił się do nas ostatnio ojciec ucznia jednej ze szkół na Targówku, w której dziesięciolatkom puszczono film „Kod da Vinci”. Dzieci miały ustnie uprzedzić w domu o projekcji – które pamiętały, to uprzedziły, reszta rodziców nie miała o niej pojęcia. W innej placówce podczas zajęć z ratownictwa medycznego zaprezentowano dzieciom drastyczne zdjęcia z wypadków – rodzice także nie zostali uprzedzeni. W jednej ze szkół moich dzieci na wszystkie zajęcia dodatkowe musiałem podpisywać zgodę; prowadząc nasze kursy dla narzeczonych, przedstawiamy naszych prowadzących z imienia i nazwiska, doświadczenia i kwalifikacji – i takich standardów oczekuję od organizacji wchodzących do szkół. Szkoła nie powinna negować wartości wyniesionych z domu.

 

Pytam, czy wokół „Lex Czarnek” po prawej stronie słusznie zapadła cisza, bo nie jest ono wolne od wad. Oddanie całkowitej kontroli nad szkołą władzy centralnej jest krótkodystansowe, bo kiedyś ta władza się zmieni – co wtedy?

Projekt nie zakłada scentralizowania i upartyjnienia szkół, one pozostaną w gestii samorządów. Nadzór kuratorów będzie miał miejsce w specyficznych sytuacjach, np. będą oni opiniować wybór na funkcję dyrektora w sytuacji, gdy kandydatem nie jest nauczyciel.

Zresztą, walka nie toczy się wcale o powoływanie dyrektorów, bo to zostało doprecyzowane, i nie o nadzór kuratoryjny. Przy okazji nie wierzmy opozycji, która obiecuje zlikwidowanie tej funkcji po dojściu do władzy. Walka toczy się o dostęp do szkół organizacji skrajnych – i lewicowych, i prawicowych.

 

Krytycy „Lex Czarnek” podkreślają, że choć ustawa ma dać rodzicom kontrolę nad treściami przekazywanymi dzieciom w szkole, to w rzeczywistości ich kompetencje ograniczy do opiniowania. Może jednak mają rację?

A czy rodzice kiedykolwiek mieli na szkołę wpływ większy niż opiniowanie? Póki nie będzie bonu edukacyjnego, ich rola się nie zwiększy, szkoły bowiem wcale nie chcą mieć rodziców na głowie. Dopuszczenie ich do opiniowania to i tak dużo; to jednocześnie minimum i maksimum tego, co mogą zrobić. Jeśli chcieliby więcej, wywołaliby rewoltę środowiska nauczycielskiego i dyrektorskiego.

 

Protestujący przeciw projektowi wieszczą, że pozbawi on uczniów możliwości korzystania ze wsparcia i doświadczenia organizacji pozarządowych i zideologizuje szkołę, podstawę programową i cały proces kształcenia. Da się tę krytykę odeprzeć?

Ale przecież organizacje z zewnątrz będą mogły wchodzić do szkół! Chyba że problemem jest dla nich ujawnienie treści, którymi chcą podzielić się z dziećmi. Rzeczywiście, przez sito dyrektora i rodziców mogą nie przejść odtąd inicjatywy niebezpieczne dla uczniów, jak np. pogadanki siedemnastoletnich seksedukatorek z Pontonu po dwudniowych kursach, które w tym celu wyproszą z sali nauczyciela. Za bojkotującą „Lex Czarnek” Wolną Szkołą, która realizuje postulaty Rafała Trzaskowskiego z Karty LGBT, stoją: Kampania Przeciw Homofobii, KOD, Amnesty International, Fundacja Nowoczesnej Edukacji SPUNK, Fundacja Wolne Sądy – to ich swobodne poczynania miałyby być kontrolowane przez rodziców, dlatego tak głośno krzyczą.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter