19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kto wesprze nauczycieli?

Ocena: 0
1883

Wypalonych? A może po prostu nie mają predyspozycji, idą na łatwiznę, zanim znajdą lepszą pracę?

Wypalenie jest faktem. Według badań naukowych prof. Stanisławy Tucholskiej z KUL, dotyka ono 27 proc. pedagogów. Są oni niebezpieczni dla siebie – bo co dzień chodzą do znienawidzonej pracy, czym pogarszają swój stan psychiczny, oraz dla dzieci, wobec których potrafią być aroganccy, zbyt krytyczni, niecierpliwi. Dzieci są więc ofiarami co czwartego nauczyciela.

Żadna władza nie wyciąga z tego wniosku, a badania zostały przeprowadzone rzetelnie, metodami na światowym poziomie. Wypaleni zawodowo nauczyciele pozbawieni są wsparcia, są zastraszani, a w wyniku reform osiemnastogodzinny etat muszą łatać w dwóch lub więcej szkołach. Jak mają mieć czas dla podopiecznych, wejść w relację z rodzicami? To prowadzi do sytuacji destrukcyjnej.

 

Ja jednak podrążę temat nauczycielskich kwalifikacji. Nauczycielem może zostać ktoś bez predyspozycji w tym kierunku?

Przed reformą Handkego z 1999 r. na studia pedagogiczne obowiązywał egzamin i badania logopedyczne oraz rozmowa z kandydatem, podczas której można się było zorientować w jego zainteresowaniach i motywacji zawodowej. I tak przyjmujemy kandydatów na nauczycieli przedszkolnych czy wczesnoszkolnych, u których w procesie studiów wychodzą na jaw zaburzenia psychiczne.

 

Do zawodu pilota nikt nie dopuści osoby zaburzonej, a tu?

Jeśli student ma zaliczone wszystkie przedmioty, nie może być wyrzucony z powodu choroby psychicznej. Kieruje się go wówczas do akademickiej poradni psychologicznej i próbuje te zaburzenia wyrównać. Nie zawsze z pozytywnym rezultatem.

Prof. Zaborowski sugerował dawno temu, by każdy kandydat na studia nauczycielskie przeszedł trening interpersonalny związanych z komunikacją, samoświadomością, samooceną. Jednak z powodu wysokich kosztów żaden rząd nie zdecydował się na takie rozwiązanie.

Mało tego, uczelnie wyższe zostały zwolnione z obowiązku przygotowywania nauczycielskiego w zakresie studiów specjalistycznych. Przed transformacją ustrojową każdy kierunek miał specjalizację nauczycielską. Dziś student musi za nią zapłacić albo przejść dodatkowe godziny kształcenia, czyli poświęcić albo pieniądze, albo czas, a na horyzoncie jawi mu się marna płaca. Wysoki próg selekcji i wysokie płace wystarczą, by do zawodu trafiali najlepsi.

 

Nauczyciele mają być „permanentnie oceniani” – narzeka Sławomir Broniarz na system awansu zawodowego. Ale ocena jest chyba potrzebna?

Na Zachodzie nauczyciele podnoszą swoje kwalifikacje, ale zgodnie ze swoimi potrzebami. U nas potrzeby wyznacza państwo i oferuje szkolenia w zakresie tematycznym, którym samo jest w danej chwili zainteresowane. Zwłaszcza młodzi nauczyciele mówią o lęku w relacjach z rodzicami uczniów, czasem dużo od nich starszymi. Oni chcieliby warsztatów z komunikacji, asertywności, mediacji, a nie o praworządności, bo to akurat na topie. Kończy się tym, że nauczyciele idą na jakiekolwiek szkolenia, byle dorobić punkty do awansu.

 

Czy nauczycielom stawiane są wymagania natury moralnej – na etapie kształcenia i pracy z uczniami?

W 1981 r., na zjeździe „Solidarności” w Hali Oliwii nauczyciele sami upominali się o samorządność swojego środowiska. Ono samo miałoby określać, kto może wejść do zawodu, jakie ma zdobyć kwalifikacje i jaką ma prezentować postawę moralną. Ono też wyznaczałoby standardy płacowe. Po blisko 40 latach mamy niskie płace, nie ma samorządności tego środowiska ani kodeksu etycznego. Nauczycieli obowiązuje kodeks powszechny, czyli prawo. Na studiach pedagogicznych jest tylko kilka godzin z etyki zawodu, czyli z czegoś... czego nie ma.

 

Ale dlaczego nie ma? Profesja nauczyciela, podobnie jak lekarza, dziennikarza, adwokata, ma charakter moralny. Tamte środowiska swoje kodeksy mają.

Kodeks profesji zawodowej ma sens o tyle, o ile ma ona autonomiczny związek. Nie chodzi tu o związki zawodowe, bo one od końca lat 90. są największym przeciwnikiem samorządności nauczycielskiej, która odebrałaby im polityczne wpływy na środowisko edukacyjne. W przeciwieństwie do nauczycieli funkcjonariuszom związkowym żyje się bardzo dobrze. Dostają podwójne pensje: za funkcję nauczyciela i za funkcję związkowca, choć jako nauczyciele nie pracują. Działalność związkowa jest dla nich trampoliną polityczną, a nauczycieli potrzebują tylko do uprawomocnienia swoich płac.

Po 1989 r. ponad 80 proc. nauczycieli opowiadało się za kodeksem, opracowaliśmy więc w środowisku nauczycielskim projekt ustawy o samorządzie zawodowym nauczycieli z zapisem o przestrzeganiu etyki. AWS szła z nim do wyborów, ale po wygranej projekt wyrzuciła do kosza. Trudno się dziwić – to była partia związkowa. Nadal więc środowisko nauczycielskie jest manipulowane przez związki zawodowe, które chronią wyłącznie interesów zawodowych nauczycieli i nie mają nic wspólnego ze sferą etyczną zawodu.

 

Samorządność profesji musi jednak równoważyć kontrola społeczna. Kontrolę społeczną zakłada idea rad szkolnych. Czy to to samo, co rady rodziców?

Mylenie tych dwóch organów to najczęstszy błąd. Rada rodziców, jak samorząd uczniowski, nie ma mocy egzekucyjnej, może tylko uczestniczyć w komisji, wnioskować. Rada szkolna, w której 1/3 stanowią uczniowie, 1/3 rodzice i 1/3 nauczyciele – nie może w niej zasiadać dyrektor – czyni szkołę odpowiedzialną za jakość kształcenia przed obywatelami, a nie przed państwem.

Tymczasem na 25 tys. szkół w Polsce rady szkolne są zaledwie w 1,7 proc. z nich. Rodzice nie mają odwagi i wiedzy, że mogą taką radę powołać i kształtować statut szkoły, oceniać ją, dyrektora, wnioskować do organu prowadzącego o kontrolę, powołać eksperta do przeanalizowania patologicznej sytuacji, badać zasadność wydatków z funduszu rady rodziców, ale też proponować różne innowacje.

Jeśli szkoła ma nie być państwowa, tylko publiczna, to powinna stać radami szkolnymi. Opłacana jest z podatków rodziców i uczy ich dzieci. Ośmielę się stwierdzić, że gdyby rady szkolne istniały powszechniej, nie doszłoby do strajków nauczycieli.

 

Jak to? Przecież głównym postulatem nauczycieli był ten finansowy, a rady szkolne nie mają na to wpływu.

Nie do końca – rada szkolna może prowadzić działalność gospodarczą i pozyskiwać środki na nagrody dla najlepszych pedagogów. Poza tym nauczyciele upominali się także o poszanowanie ich profesji. A kto doceni ich lepiej niż ich uczniowie i rodzice, z którymi w radzie współzasiadają?

 


Bogusław Śliwerski (1954) – profesor Uniwersytetu Łódzkiego i Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk.

 

 

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter