Kto rządzi światem?

A teraz skupiony na ideologii Zachód przegra ze skupioną na rozwoju technologicznym Azją?

Jeśli ideologia gender zawładnie Zachodem w sposób totalitarny, a wiele na to wskazuje, za 20 lat świat ten czeka cywilizacyjna, technologiczna i ekonomiczna śmierć. Każda monopolistyczna ideologia i jej reżim ogranicza zdolności i kreatywność obywateli. Wówczas rynkiem światowym zawładną inne kultury. Chiny (ale także inne kraje Dalekiego Wschodu) już prześcigają Zachód w wielu dziedzinach innowacji.

Ale Chiny to przecież także ideologia, całkowicie podporządkowująca sobie społeczeństwo…

Chiny są ciekawym wyjątkiem. Tu reżim komunistyczny uwolnił wybrane dziedziny gospodarki (i kreatywności Chińczyków), wiedział zresztą, na które warto postawić, i pod względem innowacyjności kraj ten jest już bardziej efektywny niż Zachód. To z Chin idzie technologia 5G, sztuczna inteligencja, internet rzeczy. Ale tam jest inna kultura: jednostka od zawsze jest tam mniej ważna niż władza i państwo. Nie ma co tam liczyć na bunt (demokratyczny).

Także na Zachodzie gender nie zderzy się ze zorganizowanym buntem – jeśli już, to z chaosem takim, jaki obserwujemy teraz w USA czy Wielkiej Brytanii, chaosem już wchłanianym przez ideologię gender (pedagogika wstydu – biali przepraszają czarnych). A jeśli społeczeństwo nie umie się zorganizować, bo system to uniemożliwia, to ten system prędzej czy później musi się zdegenerować, jak to się stało w przypadku komunizmu.

Jesteśmy więc między młotem Zachodu a kowadłem chińskiego komunizmu?

Jeśli komunizm w wersji chińskiej opanuje świat, wcale nie będzie lepiej, niż pod butem gender. Jeśli Chiny potrafią kontrolować każdego obywatela, a mają ich niemało, nawet jeśli nosi maseczkę, to jest to czysty Orwell, tylko z bardziej rozwiniętą technologią.

Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że Zachód wolny jest od takiej inwigilacji. Google, Microsoft, Facebook także kontrolują ludzi, chcą wiedzieć, co lubimy, co myślimy – to miniChiny. Bo już się okazało, że kontrola w interesie ekonomicznym staje się i polityczną: pod postacią cenzury. Nie tną jednak równo: i z lewa, i z prawa. Zawsze z prawa, jak w Chinach.

Czy dlatego te amerykańskie giganty technologicznie tak dobrze dogadują się z władzami Chin, gdzie przenoszą część swojej produkcji?

Elon Musk jest namawiany, by przenieść swoje fabryki z powrotem do USA, bo buduje technologię kontroli nad człowiekiem, by uczynić go cyborgiem, lepiej myślącym, działającym w interesie i pod dyktando panującego. Już dziś mamy wszczepiane pod skórę chipy kontrolujące parametry życiowe i przesyłające wyniki pomiarów do centrów ich monitorowania. A teraz wyobraźmy sobie chipy wszczepiane w głowę – tak widzi przyszłość Elon Musk. Genialny, tylko komu służy: USA, Chinom, elicie panującej?

Nabrzmiewające latami ideologie wybuchają wojnami. Czy w gruncie rzeczy zbieżność interesów Zachodu oraz Azji i Rosji pozwoli jej uniknąć?

Ideolodzy utopijni (komunistyczni czy genderowi) zakładają, że świat da się zmienić według zamierzeń ludzkich. Brną w to elity przeświadczone, że są predestynowane do „ulepszania” rzeczywistości. „Uszczęśliwiając” społeczeństwo, muszą je niszczyć.

George Soros i jemu podobni myślą, że odkryli lek dla świata. To przekonanie o możliwości wpływania na rzeczywistość ugruntowały w nim udane gigantyczne spekulacje finansowe. Błędnie jednak założył, że co się udało na płaszczyźnie finansowej, uda się na żywym organizmie społecznym.

Człowiek jest częścią rzeczywistości, którą wciąż przekracza. Już sama pojawiająca się w mojej głowie myśl czy zrobienie śniadania jest poszerzaniem tej rzeczywistości. Platon zapytał jednak: czy można objąć tym, co obejmowane? Czyli, czy część rzeczywistości, jaką jest człowiek, może objąć całą rzeczywistość, którą ten człowiek stale przekracza, ale której część wciąż stanowi? Cała myśl utopijna, pragnąca uczynić raj na ziemi, wynika właśnie z myślenia, że część może zarządzać całością. Nie może, bo rzeczywistość jest nieprzewidywalna. Dlatego ideologia gender ma katolicyzm za głównego przeciwnika, bo cel życia katolika nie jest z tego świata.

Czyli nie grozi nam wojna militarna między Zachodem i Wschodem?

Wojna militarna wybucha wtedy, gdy się opłaca i jest bezpieczna dla agresora. Przykładem jest potężna Rosja atakująca słabą Czeczenię, Gruzję, Ukrainę. Chiny tak urosły, także militarnie, że wojna z równie uzbrojonymi USA mogłaby być niewyobrażalnie krwawa dla obu krajów. Chiny na to nie pójdą, bo osłabione wojną, dałyby się wysforować w wyścigu cywilizacyjnym innym państwom. Chiny czekają, aż USA same się osłabią.

Niemniej jednak wojna trwa – to wojna cywilizacyjna o rządzenie światem. Jej warunkiem jest nieosłabianie swojej pozycji. Tu każdy dokładnie kalkuluje. Kiedy Donald Trump ogłosił sankcje dla chińskiego koncernu Huawei, amerykański biznes technologiczny uświadomił mu, że większość tego, co mamy w telefonach komórkowych, jest produkcji chińskiej i jeśli USA „zbanują” Huawei, zwyczajnie nie będą mogły z tych komórek korzystać.

Wojna militarna się nie opłaca, a ekonomiczna pokazuje wzajemne uzależnienia. Pójdą oni raczej w uniezależnianie się od siebie, w deglobalizację. USA już teraz, mimo dużych kosztów, ściągają swoje fabryki z Chin. I to jest chyba najbardziej optymistyczna część naszej rozmowy.

Na szczęście też coś do powiedzenia ma jeszcze Pan Bóg. Tyle że kiedyś wyposażył nas w wolną wolę i konsekwentnie się tego trzyma…