Gwiazdor, Aniołek czy Dzieciątko? Kto przynosi prezenty 24 grudnia? Stare polskie powiedzenie mówi, że jaka Wigilia, taki cały rok, a chodzi w nim o to, aby przeżyć ten dzień godnie i zgodnie. I starać się być hojnym.
Czy to właśnie dlatego 24 grudnia obdarowujemy się prezentami? Prezenty daje się bezinteresownie, z życzliwości, z miłością i uśmiechem. Jednak tradycja otwierania podarków w Wigilię pojawiła się w Polsce dopiero w XIX w.
HISTORIA PREZENTU
Podarunki towarzyszą człowiekowi od samego początku. To jeden z podstawowych elementów składowych kultury, niezależnie od szerokości geograficznej. Jeśli jednak chodzi o tradycje świąteczne, to podarunek jest u nas jednym z najmłodszych zwyczajów. Początkowo wprowadzony tylko na polskich dworach i w domach mieszczańskich, w chatach chłopskich nie istniał. Nasi przodkowie bardzo szybko jednak przejęli wzorce religijne i głęboką symbolikę płynącą z podarunków. Pierwsze prezenty wręczane były głównie dzieciom, a sama uroczystość wyglądała zupełnie inaczej.
Na Warmii i Mazurach po zakończeniu wieczerzy wigilijnej dzieci ustawiały pod choinką duży talerz i odnajdowały tam – ale dopiero w dzień Bożego Narodzenia – domowe słodycze, a także owoce i orzechy. I dopiero wtedy cieszyły się z otrzymanych prezentów. Podobnie było w innych regionach. Popularne były również zabawki wykonane z drewna, ubrania zrobione na drutach lub ręcznie uszyte lalki.
Dopiero w drugiej połowie XX w. prezenty stały się bardziej powszechne w rodzinach uboższych. Im ktoś był ważniejszy, tym więcej prezentów dostawał. W pewnym sensie tradycja ta pozostaje żywa: najwięcej podarunków dostają dzieci – bo są najważniejsze dla bliskich.
ŚWIĘTY MIKOŁAJ
Chrześcijańska tradycja wiąże prezenty ze Świętym Mikołajem. Mikołaj z Miry urodził się w 270 r. w Patarze, na terenie obecnej Turcji. Od najmłodszych lat był pobożny, troskliwy i wrażliwy na los innych. Chętnie pomagał ubogim, co było tym łatwiejsze, że jego rodzice byli zamożnymi ludźmi. Po ich śmierci odziedziczył spory majątek, którym dzielił się z biednymi. Kiedy został biskupem, był już znany ze swej działalności charytatywnej. Wspierał potrzebujących, niezależnie od tego, kim byli. Lubił dawać drobne upominki dzieciom, żeby zobaczyć uśmiech na ich twarzach. Nie miał oczywiście czerwonego stroju krasnala i nie latał saniami zaprzęgniętymi w renifery. W ikonografii przedstawiany jest w infule na głowie, z pastorałem i trzema złotymi kulami w ręku.
W Polsce Święty Mikołaj przynosi prezenty 6 grudnia, bo to dzień, w którym wspominamy jego śmierć. Przychodzi również z worem prezentów w Wigilię Bożego Narodzenia, ale… głównie do warszawiaków i mieszkańców Mazowsza.
ŚLĄSKIE DZIECIĄTKO
Górny Śląsk to jedyny region w Polsce, gdzie w Wigilię prezenty przynosi Dzieciątko. Po zmroku, gdy domownicy modlą się, dzielą opłatkiem, a potem jedzą wieczerzę, w pokoju obok zjawia się po cichutku Dzieciątko – nowo narodzony Jezusek, jak wierzą dzieci. I to On przynosi prezenty, które można odpakować dopiero po zakończeniu wieczerzy. A skąd Dzieciątko przynosi prezenty? Oczywiście z nieba.
– Jest w tym coś zastanawiającego, że cały chrześcijański świat wie, iż podczas świąt Bożego Narodzenia czci się urodzonego w Betlejem Boga-Człowieka, Jezusa Chrystusa, ale jednak tylko na Śląsku prezenty przynosi Dzieciątko. To pokazuje, że Śląsk jest naprawdę regionem o wyjątkowo pięknej i chrześcijańskiej tradycji – wylicza Marek Szołtysek, śląski dziennikarz i historyk, autor książek związanych z kulturą, tradycją i kuchnią śląską.
Historyk w swojej książce „Śląskie Boże Narodzenie” opisał też jedno z objawień św. Jadwigi Śląskiej, do którego miało dojść, gdy w czasie przygotowań do świąt Bożego Narodzenia modliła się przed glinianą figurką Dzieciątka Jezus. Według tradycji Dzieciątko miało wtedy zapłakać i przemówić. Okazuje się, że figurka wciąż jest przechowywana w Trzebnicy i opiekują się nią siostry boromeuszki. Marek Szołtysek uważa, że to właśnie figurka z XIII w., z czasów św. Jadwigi Śląskiej. Zwraca uwagę, że w XVII w. siostry cysterki zamówiły dla tego Dzieciątka małą kołyskę ze złota i srebra u sławnego wrocławskiego złotnika.
– Same kunsztownie wyhaftowały dla Niego posłanie. W tej drogocennej kołysce, pod haftowaną pościelą, leży dzisiaj maleńka figurka z... gliny. Gdyby miała to być zaledwie kopia, siostry zamówiłyby pewnie jakieś drogie dzieło sztuki – zauważa historyk.