19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kryzys migracyjny

Ocena: 0
1407

Sprawozdania znad granicy z Białorusią są ostatnio mniej dramatyczne, co nie znaczy, że kłopoty się skończyły. Chętnych do przeniesienia się do UE jest wielu, a Rosja i Białoruś mają powody, żeby nadal sprawiać problemy Polsce i NATO.

fot. Twitter/Straż Graniczna

Przemyt ludzi, którzy chcą szybko i poważnie podnieść swoją stopę życiową, to dziś źródło ogromnego dochodu dla podziemia gospodarczego. Szacuje się, że w trakcie kryzysu migracyjnego w latach 2014–2015 w przemyt migrantów było zamieszanych 30–50 tys. ludzi. Dlatego nieporozumieniem jest myślenie w kategoriach, że wszyscy potencjalni imigranci to osoby będące w stanie zagrożenia życia czy też cierpiące niesłychaną nędzę.

Większość migrantów płaci tysiące euro za usługi przemytników. Na przykład sama przeprawa drogą morską z Turcji na grecką wyspę Kos, trwająca mniej niż pół godziny, kosztowała około 1000 euro. Dotyczy to nie tylko tych, którzy pukają do drzwi UE, ale i tych, którzy usiłują sforsować południową granicę USA. W tym ostatnim przypadku wielu migrantów podróżuje w zorganizowanych „karawanach”, liczących nawet kilka tysięcy ludzi.

Jeśli chodzi o Europę, wiadomo, że z przemytu migrantów wielkie zyski czerpie mafia. W podsłuchanej w 2015 r. przez włoskich prokuratorów rozmowie jeden z szefów tej zbrodniczej organizacji przyznał, że przemyt ludzi to interes na większą skalę niż przemyt narkotyków. Włoska mafia czerpie z tego procederu ogromne zyski także dzięki skorumpowanym politykom, którzy na przykład budowę i prowadzenie ośrodków dla migrantów zlecają przedsiębiorstwom kontrolowanym przez tę zbrodniczą organizację.

 


DROGA DO PIEKŁA

Ci, którzy nawołują do przyjmowania imigrantów, mylą objawy choroby z jej przyczynami. Co więcej, w przypadku migracji skupianie uwagi na objawach i spełnianie apeli ludzi współczujących nielegalnym przybyszom wręcz zapewnia wzmożenie „choroby”. Nazajutrz po przyjęciu jednego szczęśliwca w jego miejsce na granicy pojawi się dziesięciu nowych, gdyż „podaż” chętnych do zamieszkania w bogatych krajach jest niemal nieograniczona. Dotyczy to bardziej Europy niż USA, ponieważ w sąsiedztwie UE mieszkają setki milionów osób żyjących w ubóstwie.

Nawet gdyby nie wchodziła tu w grę chęć korzystania ze szczodrych programów pomocy społecznej, tylko gdyby imigranci przejawiali chęć pracowania ciężko na swe utrzymanie – tak jak to na ogół ma miejsce w USA – to i tak UE nie byłaby w stanie przyjąć większej liczby przybyszów. W pamiętnym 2015 r. Willkommenskultur – z której kanclerz Merkel początkowo była tak bardzo dumna – szybko się skończyła, ponieważ liczba przybyszów daleko przekroczyła zdolność Niemiec do ich przyjęcia. W żadnym kraju, nawet tak dużym jak Niemcy, nie ma pod dostatkiem mieszkań i miejsc pracy koniecznych dla miliona – bo tylu imigrantów wówczas tam przybyło – nowych mieszkańców.

W istocie rzeczy osoby gorąco nawołujące do przyjęcia imigrantów przygotowują grunt pod cierpienia jeszcze większej ich liczby. Podkreślmy: z jednej strony potencjalna liczba przybyszów jest ogromna, a z drugiej – możliwości zapewnienia im godnego życia są ograniczone, nawet w przypadku, gdyby wszyscy chcieli zapracować na swoje utrzymanie. W którymś momencie UE musiałaby – tak jak w 2016 r. – postawić tamę przybyszom, a wówczas na granicach UE byłoby ich znacznie więcej niż dziś. Miliony osób porzuciłoby swe miejsce zamieszkania po to, żeby znaleźć się w jakimś obozie dla migrantów bez żadnej nadziei spełnienia marzeń o lepszej przyszłości. Jedynymi wygranymi byliby właśnie przemytnicy, którzy ponownie zanotowaliby ogromne zyski. Apele o przyjmowanie imigrantów to jest typowy przypadek dobrych chęci, którymi wybrukowana jest droga do piekła.

 


LECZYĆ PRZYCZYNY

Przyczyny są dużo głębsze. Błędna polityka gospodarcza, korupcja, autorytarne formy rządów i nade wszystko wojny powodują chęć emigracji. Doskonałym przykładem takiego stanu rzeczy była Polska. W okresie okupacji sowiecko-komunistycznej wielu rodaków „wybierało wolność”, jak się to wówczas określało, przy pierwszej nadarzającej się okazji. Według szacunkowych danych tylko w latach 1980–1982 z Polski wyjechało około miliona osób.

„Partactwo w zakresie polityki gospodarczej na niespotykaną skalę”, jak Robert Mundell (Nobel z ekonomii w 1999 r.) określił terapię wstrząsową Leszka Balcerowicza, spowodowało zapaść polskiej gospodarki i gwałtowny wzrost bezrobocia. Sytuacji nie poprawiło ponowne przejęcie sterów rodzimej ekonomii przez Balcerowicza, który tym razem jako wicepremier w rządzie AWS-UW „schładzał” rzekomo przegrzaną gospodarkę. Potem jako prezes NBP utrzymywał realną stopę procentową na niesłychanie wysokim poziomie i wskutek tej polityki stopa bezrobocia dosięgła niemal 20 proc. W takiej sytuacji w chwili przystąpienia naszego kraju do UE w mgnieniu oka setki tysięcy Polaków wyjechało za granicę.

Nasz kraj nie jest jedynym obszarem, w którym polityka gospodarcza wymusiła masowy exodus mieszkańców. Bliski Wschód czy Afryka, gdzie panuje wszechogarniające przekupstwo, to potencjalnie niemal nieograniczone źródło imigrantów.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter