29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kryzys i nadzieja

Ocena: 4.86667
1612

 

A czy można naszą cywilizację zbudować na czymś innym – niekoniecznie czerpiąc z chrześcijaństwa – na przykład na uniwersalnych wartościach, prawach człowieka?

Gdy ktoś posługuje się pojęciami „wartości uniwersalne”, „prawa człowieka” czy „prawa osoby ludzkiej”, to – jeśli jest uczciwy intelektualnie i poszuka głębiej – znajdzie korzenie chrześcijańskie każdego z nich. Prawa człowieka zasadzają się na godności człowieka. Największym zabezpieczeniem tej godności jest fakt, że jesteśmy dziećmi jednego Boga, który nas stworzył, stąd płynie nasza godność. Jak powtarzamy w Credo każdej niedzieli: On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem. Największa tajemnica dziejów i największy cud – inkarnacja Boga. To jest właśnie godność człowieka, z tego się biorą wszystkie inne prawa człowieka.

A kto wprowadził do kultury europejskiej pojęcie „osoba”? Teologia chrześcijańska, namysł nad tym, czym jest Trójca Święta, czym są Osoby Boskie, jaka jest Ich natura. To się wiązało z wielkimi sporami teologicznymi pierwszych wieków, ale zaowocowało wprowadzeniem do obiegu intelektualnego pojęcia osoby. Jeśli ktoś jest uczciwy intelektualnie, a posługuje się takimi pojęciami, to odkryje, że u korzenia każdego z nich jest chrześcijaństwo.

 

Skoro wielu ludzi nie przyznaje się do chrześcijaństwa, jak się dzisiaj porozumieć, jak odzyskać jedność?

Najpierw trzeba pracować nad odnową Kościoła, nie tylko w sensie hierarchicznym, ale w ogóle jako wspólnoty ludzi na serio wierzących w Chrystusa. Dopiero potem można myśleć o oddziaływaniu na ludzi, którzy już są na peryferiach, pogubili się. Chodzi o to, żeby ludziom, którzy potrzebują pomocy, dać pomoc rzeczywistą, nie jakieś podróbki. Ludzie szybko odkrywają, że coś jest podróbką, jest nieautentyczne, zwłaszcza ludzie młodzi. To jest przesąd, że młodzi są niechętni jakimś wymaganiom, choć zawsze znajdą się tacy, którzy powiedzą: „Nie”. Ale generalnie młodzi, widząc autentyczność, spójność między słowami a czynami, idą za tym. Na tym polegały tajemnica, wielkość i autorytet błogosławionego kard. Wyszyńskiego: widziano spójność między słowami a czynami, to promieniowało z niego. I od tego trzeba zaczynać. Najpierw uzdrowić siebie, nasze sumienie indywidualne, rodzinne i narodowe, a potem iść dalej.

 

Jakie widzi Pan pozytywne znaki dzisiejszych czasów?

Nadzieją jest sam fakt istnienia Kościoła, nawet gdy ma on kłopoty. Tak jak z matką – jeżeli matka jest chora, ma się źle, cała rodzina niepokoi się i cierpi. Ale to, że matka jest, samo w sobie jest znakiem nadziei.

Znakiem nadziei są sakramenty Kościoła i najważniejszy z nich, czyli Eucharystia. Cuda Eucharystyczne miały miejsce w Polsce parę lat temu, a jeden z nich na wschodzie, w Sokółce. Kto dziś o tym mówi i przypomina? Gdy jesteśmy świadkami banalizacji, desakralizacji Najświętszego Sakramentu, to jest największa nadzieja – rzeczywiście, realnie obecny Bóg. Co może być większego?

 

Może te negatywne kwestie związane z Kościołem przebijają się bardziej do mediów?

Istota polega na tym, żeby bardziej słuchać Boga niż ludzi, nawet tych ludzi w mediach. Czyli słuchać nauczania Kościoła. A kto w sposób bardzo dobry czy doskonały wcielał nauczanie Kościoła? Ci, którzy są oficjalnie potwierdzeni – błogosławieni i święci. Weźmy bł. prymasa Wyszyńskiego za wzór. Jak on musiał się zmagać z różnymi trudnymi sprawami, także wewnątrz Kościoła, ale zawsze znajdował ten zasadniczy punkt odniesienia: żywą wiarę, ale też odwołanie się do rozumu. Powiedział w 1961 r. do polskiej młodzieży: Wy musicie mocno wierzyć, ale nie wolno wam wierzyć ślepo. Ponieważ macie rozumną duszę. Macie mieć – mówił wielokrotnie przy różnych okazjach – rozumne serca. W 1981 r. powiedział: Pamiętajcie, najmilsi, serce jest bardzo ważne, ale głowa jest wyżej.

Jesteśmy świadkami próby sprowadzania wiary tylko i wyłącznie do sfery uczuć czy odczuć. To jest ważne, ale nie wyczerpuje wiary. Jeżeli wyłącznie uczucia są podstawą, a uczucia są ulotne, raz są, raz ich nie ma, co wtedy z wiarą? Więc wiara to coś więcej niż uczucia, bardzo pozytywne, wzniosłe, ale ulotne. Trzeba budować na skale, którą jest zarówno wiara, jak i rozum.

W ten sposób można się także obronić przed ekspansją ideologii, które ukrywają się pod teoriami naukowymi, a urągają zdrowemu rozsądkowi.

 

Jeśli nastąpił pewnego rodzaju cywilizacyjny kryzys albo zderzenie cywilizacji, jaki przewiduje Pan dalszy scenariusz?

Trudno przewidywać konkretne scenariusze. Jednak doświadczenia wszystkich dotychczasowych kulturkampfów pokazują, że przetrwali ci, którzy potrafili zachować – jak pisał Zbigniew Herbert – „włókna duszy i chrząstki sumienia”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter