Jedzą i jedzą, choć organizm mówi „dość”. Wbrew pozorom jedzenioholizm to problem nie tylko ludzi otyłych.
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy– Miałam syndrom szwedzkiego stołu: gdziekolwiek byłam, chciałam wszystkiego spróbować. Wieczorami wyłączałam telefon i zamykałam się z jedzeniem w domu. Wstawałam wcześnie rano, żeby schować przed siostrą pudełka po fast-foodach – opowiada Karolina. – Doszłam do 100 kg wagi. Poruszałam się z trudem, nie mogłam zawiązać sobie butów, zaczęły się problemy ze zdrowiem.
Nie bez powodu psycholodzy twierdzą, że nawyki żywieniowe są jednymi z najtrudniejszych do zmienienia przyzwyczajeń, jakie przychodzi człowiekowi zmienić.
– Nie pomogła wiedza, jaką miałam, a zdobyłam gruntowne wykształcenie w kierunku żywienia człowieka. Nie pomagały różne diety, ćwiczenia, turnusy odchudzające – wylicza Karolina.
Trudno uwierzyć, że tak mówi o sobie dziewczyna o smukłej sylwetce. Przed trzema laty trafiła do grupy anonimowych jedzenioholików. Takich grup w Polsce jest kilkadziesiąt, w większości dużych i średnich miastach. Listę z łatwością można znaleźć na stronach internetowych.
Witaj w klubie
Kiedy zaproszona weszłam na spotkanie anonimowych jedzenioholików, prysły moje wyobrażenia. Przy okrągłym stole zdecydowanie więcej było osób o normalnej sylwetce. – Jestem Aneta, anonimowy jedzenioholik – przedstawiła się pierwsza z uczestniczek, opowiadając potem, jak minął jej tydzień, jak radziła sobie z abstynencją, czyli niepodjadaniem między posiłkami. W pomieszczeniu panowała kompletna cisza. To jedna z zasad mityngów anonimowych jedzenioholików. Nie ocenia się i nie komentuje wypowiedzi innych osób.
– Na pierwszym mityngu wsłuchiwałam się w problemy, z jakimi ludzie przychodzą i łzy płynęły mi po twarzy. To były też moje problemy – opowiada Maria. – Ważyłam 120 kg. Czułam się kompletnie pokonana przez życie. Jadłam ciągle, idąc ulicą w jednej kieszeni miałam cukierki, w drugiej orzeszki. Pierwszy krok na mityngach brzmi: „Jesteśmy bezsilni wobec jedzenia i przestaliśmy kierować naszym życiem”. Uznałam, że taka właśnie jestem – mówi.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 15 (601), 9 kwietnia 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 19 kwietnia 2017 r.