Równe traktowanie niejednakowych jest tak samo niesprawiedliwe, jak nierówne traktowanie jednakowych.

Pewna mama oczekująca drugiego dziecka uspokajała starsze słowami: „Będę was kochać jednakowo”. Intencja dobra, choć nie wiem, czy taki przekaz cieszy w ustach osoby, którą kochamy i którą trudno nam „dzielić się” z innymi. Tu rodzina znów okazuje się poligonem, gdzie można ćwiczyć umiejętności trudne, lecz niezbędne w życiu. Bo w klasie nie zawsze będę w centrum, nie każdy zaprosi mnie na imprezę, kumpel może iść do kina z kimś innym, a mąż czy żona czasem zechce sam spotkać się z paczką starych znajomych.
Mówienie o kochaniu wszystkich dzieci jednakowo budzi też poczucie pewnego niedosytu, bo każdy chce być kochany wyjątkowo i inaczej niż pozostali. Oczywiście, przyjmując klasyczną definicję miłości, że kochać to pragnąć czyjegoś dobra, na pewno możemy uznać, że tak właśnie jest w odniesieniu do naszych dzieci.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 11 (1007), 16 marca 2025 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 22 marca 2025