23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak piją kobiety?

Ocena: 5
1774

 

Choroba emocji, bo są one wypaczone przez niewłaściwie uformowane instynkty, nierealistyczne oczekiwania i równie wykoślawione widzenie rzeczywistości. Taki przykład z młodego związku: dziewczyna widzi, że partner, szykując się do pracy, pakuje szczoteczkę do zębów. Jest roztrzęsiona, bo on się pewnie wyprowadza, choć obiektywnie nic na to nie wskazywało. On szczoteczkę bierze, bo po pracy ma wizytę u dentysty. U niej skończy się na dygocie i łzach, jeśli zdąży sobie o tym przypomnieć, zanim sięgnie po alkohol albo nawet i bez picia rozpęta piekło. Osoba uzależniona odbiera świat jako wrogi, wobec czego wrogo, choć dokładniej mówiąc: lękowo, często przykrywając lęk agresją, na niego reaguje. W końcu świat rzeczywiście odpowie tym samym, a wtedy trzeba to zapić.

Uzależnienie to także choroba ducha, czyli sfery wartości. Osoba uzależniona ma najczęściej tę sferę zaburzoną, poza tym odczuwa ciągły konflikt wewnętrzny, bo często robi rzeczy sprzeczne ze swoim systemem wartości. Albo tkwi w nieznośnych lub szkodliwych sytuacjach, których nie umie rozwiązać z powodu przekonań czy nieumiejętności życiowych. Przykład, niestety, dość częsty: kobieta źle traktowana przez męża, który ją wykorzystuje, ośmiesza, wyzywa przy dzieciach i znajomych, szuka ucieczki w czerwonym winie, bo separacja czy rozwód są w jej systemie przekonań czymś niedopuszczalnym. Woli zniszczyć siebie, niż wystąpić przeciw temu systemowi.

Alkoholizm to wreszcie choroba społeczna, choroba relacji. Uzależnieni – także na długo przed spróbowaniem alkoholu – czują się oddzieleni, niedopasowani, za szybą. Piją, by to zagłuszyć lub wejść z kimś w bliskość, ale najczęściej nie potrafią tego zrobić, albo robią tylko na chwilę. Im więcej piją, w tym większy konflikt wchodzą z otoczeniem i tym bardziej się izolują.

 

Co może zmotywować do uznania problemu i leczenia?

Samo picie. Ono w końcu doprowadzi do ściany i uznania beznadziejności własnego stanu. Niektórych doprowadzi. Bo niestety, są ludzie, którzy mimo ewidentnych sygnałów odmówią przyznania, że nie panują ani nad życiem, ani nad alkoholem. Alkoholizm jest chorobą, w której nie można pomóc bez aktywnego udziału chorego.

 

Odstawienie alkoholu to tylko wstęp do leczenia. Na czym ono polega?

Fakt, choć wielu uzależnionych i ich bliskich sądzi, że to alkohol jest problemem alkoholika, więc wystarczy go odstawić i powinno być dobrze. Ale nie jest. Alkohol był swego rodzaju lekarstwem, teraz osoba uzależniona musi mierzyć się z rzeczywistością, którą postrzega jako wrogą i straszną, z wulkanicznym krajobrazem po piciu, bez „lekarstwa” i bez umiejętności życiowych oraz emocjonalnych kompetencji, których alkohol był protezą. Wychodzenie z uzależnienia to wyboista, wymagająca zaangażowania droga. Niektórzy się przed nią wzbraniają, bo przecież jest tyle do nadrobienia: w pracy, w relacjach z bliskimi. W środowisku AA mówi się, że wszystko, co postawisz przed trzeźwieniem, stracisz. Bez uporządkowania życia rzadko udaje się utrzymać abstynencję, pracę, relacje, rodzinę.

Aby wyjść z chaosu i pijanego widzenia rzeczywistości, które alkoholikom zdarzają się także w stanie trzeźwości, a raczej czystości od substancji, należy przyjrzeć się swojej przeszłości, popełnionym błędom i temu, co do tych błędów doprowadziło. Uznać, kogo się skrzywdziło, i te krzywdy naprawić. Bardzo skuteczne w utrzymaniu trzeźwości jest aktywne pomaganie innym w wychodzeniu z uzależnienia. Alkoholicy to potrafią, bo dysponują przebogatym doświadczeniem z picia i wychodzenia z picia.

Ważnym krokiem jest uznanie istnienia jakiejś Siły Wyższej, co dla wielu osób jest odkryciem i nie lada trudnością. Jedną z sił kierujących uzależnionym jest samowola: robię po swojemu, bo chcę, bo wiem lepiej albo dlatego, że od dziecka musiałam sobie radzić sam, nikt mnie nie wspierał i nie wierzę, by ktoś chciał mi pomóc. Jeśli napędem życia jest samowola, żaden Bóg nie jest potrzebny, nawet nie wiem, co miałby dla mnie zrobić. A nawet jeśli ktoś Go uznaje, praktykuje wiarę, ale robi po swojemu, „kieruje” swoim życiem, okazuje się, że się wykierował na detoks, na terapię, na mityngi AA.

Wierzę, że Bóg mówi i działa przez innych ludzi. Jeśli będę w stanie podążać za ich wskazówkami, nawet gdy nie bardzo mi się podobają – a na początku raczej się nie podobają, bo są w kierunku trzeźwości, a myślenie osoby uzależnionej jest w kierunku choroby – mam szansę wyjść z kłopotów. Takich ludzi można spotkać na terapii czy mityngach AA, na których pracuje się metodą 12 kroków. Wiele razy słyszałam opowieść: „Całe to gadanie to były bzdury, aż zobaczyłem kolegę, z którym kiedyś piłem, a który był skończonym łajdakiem, teraz jest porządnym, serdecznym człowiekiem, a ludzie mówią o nim same dobre rzeczy. Chciałem mieć to, co on”. Taki przykład mnie pociąga.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter