Nie widzę sił, które chciałyby przebić medialne „bańki”. Pasują one bowiem właściwie wszystkim. - mówi Eryk Mistewiczem, medioznawca, prezes Instytutu Nowych Mediów, w rozmowie z Barbarą Stefańską

Zależnie od tego, co czytamy, oglądamy i czego słuchamy, możemy mieć skrajnie różne informacje i opinie na temat tych samych wydarzeń. Jak odnaleźć się w medialnym zgiełku?
To normalne zjawisko: dobrze czujemy się w otoczeniu treści, które najlepiej odzwierciedlają nasz świat. Jednocześnie niechętnie wchodzimy w świat, w którym odczuwamy dyskomfort. Media walczą o naszą uwagę, a tę najłatwiej jest zdobyć, przekonując, że walczą w sprawach dla nas ważnych. Przebiegając wieczorne serwisy telewizyjne, z łatwością trafimy na program, który przypadnie nam do gustu. A ponieważ to program wieczorny, po całym dniu pracy, w zmęczeniu, docenimy wyostrzony czarno-biały obraz, w którym wróg zawsze jest wrogiem, a przyjaciel nigdy nie popełnia błędów. Docenimy pracę reporterów, którzy biją jak w bęben w tych, których nie lubimy, i zachwycają się geniuszem tych, których działania rozumiemy. Więcej: sprawiają, że mamy powody, aby nienawidzić tych, których jeszcze niedawno jedynie nie lubiliśmy, i namawiać znajomych do aktywnego popierania tych, których rozumiemy. Jeśli ktoś myśli, że to tylko do dnia wyborów, myli się.
To sprawia, że trudno się porozumieć z tymi, którzy korzystają z innych mediów i myślą inaczej. Jak przebić te „medialne bańki”?
Ten model mediów po prostu się sprawdza. Polityka jest tu na dalszym planie. Co zresztą widać, gdy stacja telewizyjna z amerykańskim kapitałem w zacietrzewieniu bije w rząd za zbudowany dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski terminal gazowy w Świnoujściu, odbierający skroplony gaz z USA. Logicznie patrząc, takie uderzenie medialne nie ma najmniejszego sensu. Podobnie jak bicie przez tę samą stację w zakupy uzbrojenia dla polskiej armii – uzbrojenia w większości z USA. Gdzie tu sens, gdzie logika? A jednak, polityka schodzi na dalszy plan, gdy ważne jest utrzymanie udziałów w rynku medialnym, wychowanie sobie odbiorcy i szprycowanie go kolejnymi dawkami medialnej strawy. Atak musi trwać, bo inaczej odbiorca może odejść do innej stacji.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 38 (932), 17 września 2023r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 23 września 2023