Tutaj zawsze było „okno życia”.
fot. PAP/Jakub KamińskiW Warszawie niewiele osób i instytucji zachowało swój adres od przedwojnia, ale ten przywołany w tytule wciąż jest taki sam: mieszkają tu siostry franciszkanki rodziny Maryi. Mieści się tu warszawskie Okno Życia, w którym na niemowlę – najczęściej anonimowe, choć w zaufaniu powierzone przez kogoś opiece nie tylko Bożej, ale i ludzkiej – siostry czekają w nieustannej gotowości. To bardzo nieprzypadkowe miejsce, choć zapewne wiedzą o tym tylko nieliczni. A powinni wiedzieć wszyscy. Tutaj bowiem zawsze było „okno życia”.
Miejsce zapracowało na tę piękną nazwę w latach II wojny światowej. Wtedy matka Matylda Getter, przełożona prowincji warszawskiej Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, stanęła w pierwszej linii walki o żydowskie dzieci skazane przez Niemców na śmierć. „Była w ogródku na Hożej, zbliżyłam się do niej, powiedziałam, że nie mam się gdzie podziać, jestem Żydowką, a więc wyjętą spod prawa. Na co matka mi odpowiedziała: »Dziecko moje, ktokolwiek przychodzi na nasze podwórko i prosi o pomoc, w imię Chrystusa nie wolno nam odmówić«” – wspominała uratowana Lila Goldschmidt. Siostry pod wodzą matki Getter w swoich skromnych domach – m.in. na Hożej, w Kostowcu, w Płudach, w Aninie i we Lwowie – ocaliły ponad 500 żydowskich dzieci i blisko 250 dorosłych.
Nie mam żadnych wątpliwości, że Matka Matylda czuwa nad Oknem Życia, w którym siostry wciąż, w imię Chrystusa, ratują człowieka. Teraz ona i liczne siostry franciszkanki będą upamiętnione na trójjęzycznej tablicy, opatrzonej fotografiami dzieci. Tablicę – umieszczoną tuż obok Okna Życia – odsłonięto w niedzielę 24 marca. W Narodowym Dniu Pamięci o Polakach Ratujących Żydów – i w Narodowym Dniu Życia. Te dni mają tę samą datę.
Rok temu – kiedy z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy został Dzień Pamięci ogłoszony – pojawiły się natychmiast komentarze, że data została chyba wybrana bez uwzględnienia innych okoliczności. Wręcz przeciwnie! Jest to także data śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów, i ich siedmiorga dzieci – próbowali ocalić żydowskie rodziny, które zginęły wraz z nimi, wszyscy zamordowani przez Niemców. Ulmowie zginęli, bo życie człowieka – każdego człowieka – było dla nich najpierwsze. Ich siódme dziecko właśnie miało przyjść na świat.
W niedzielny poranek 24 marca o „nieprzypadkowym sąsiedztwie” Okna Życia i tablicy upamiętniającej Matkę Matyldę mówił ksiądz podczas Mszy Świętej w kaplicy sióstr. A po południu tego dnia, podczas odsłonięcia tablicy, mówił o tym prezes IPN dr Jarosław Szarek. Nie sądzę, by się umówili.
Hoża 53: za starym ceglanym murem kryje się zielone podwórko, dom sióstr i wejście do kaplicy, w której właśnie teraz – kiedy piszę ten felieton i przez cały tydzień, kiedy czytelnik już go czyta – trwa Warszawskie Jerycho, czyli tygodniowa, nieustająca adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji życia poczętego. Każdy, kto wchodzi na tę modlitwę, mija tablicę z Matką Matyldą Getter. A ona wciąż przypomina, co się tak naprawdę liczy.