18 marca
wtorek
Cyryla, Edwarda, Boguchwaly
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Groźni ludzie z Kaukazu

Ocena: 0
153

W Polsce coraz śmielej panoszą się mafie organizowane przez migrantów z Kaukazu. Jest więc mafia gruzińska, jest i czeczeńska. Ta druga ma długą historię.

fot. Freepik | zdjęcie wygenerowane przez AI

Walka o niepodległość Czeczenii cieszyła się dużą sympatią w Polsce i w innych krajach europejskich. Tymczasem Czeczeni byli wśród najsprawniejszych organizatorów grup przestępczych w Europie. A ich mafie są bardzo groźne.

 


NIEBEZPIECZNI STUDENCI

W Moskwie według oficjalnych danych żyje zaledwie kilkanaście tysięcy Czeczenów. Nie jest to liczba prawdziwa, wiadomo – wśród 13 mln mieszkańców łatwo pozostać niezauważonym. Rzecz w tym, że Czeczeni dają się zauważyć. Bo właśnie w rosyjskiej stolicy narodziły się i rosły w siłę ich mafie. I według nieoficjalnych szacunków diaspora czeczeńska Moskwy liczy aż 200 tys. osób.

Jak opisują rosyjskie portale (m.in. strona Kompromat.ru), na początku lat 80. XX w. władzom czeczeńskim zezwolono na wysłanie do Moskwy kandydatów na studia. Do rosyjskiej stolicy zaczął napływać nieprzerwany strumień ludzi. Co ciekawe, przede wszystkim młodzi mężczyźni. Im to, bez egzaminów, przydzielano miejsca w najlepszych uczelniach.

Nowi studenci byli kwaterowani w akademikach. Gdy tylko tam trafiali, wyganiali innych. Wkrótce do MSW, KGB, a nawet Komitetu Centralnego KPZR zaczęły napływać skargi rodziców. Milicja otrzymała zadanie poradzenia sobie z niesfornymi studentami. Przeprowadzała naloty na akademiki, do akcji ruszył oddział szybkiego reagowania. Ale z jakiegoś powodu nie było skarg od samych ofiar. Skoro tak, nie było też żadnych spraw karnych. Właśnie spośród tych czeczeńskich studentów wyłoniło się wielu przywódców grup czeczeńskich.

Pod koniec lat 80. Czeczeni zaczęli tworzyć zorganizowane grupy przestępcze. Najbardziej znana była grupa nazywana Łazańską. Kontrolowała niemal cały rynek samochodowy, wszystkie sklepy Bieriozki (sowiecki odpowiednik Pewexów), przedsiębiorstwa handlowe, większość hoteli, stacji benzynowych, rodzące się kasyna. Potem ruszyła do walki z przestępcami „słowiańskimi”. W konfrontacjach z nimi jej członkowie wyróżniali się okrucieństwem. W 1988 r. 30 bandytów wtargnęło do restauracji Labirynt na Kalinińskim Prospekcie i zasztyletowało kilkunastu „słowiańskich” bossów przestępczych.

 


WALKI MAFIJNYCH BOSSÓW

Czeczeni zaczęli masowo opuszczać swój kraj – niewielką republikę w składzie Federacji Rosyjskiej, położoną na Kaukazie Północnym – w latach 90. w efekcie pierwszej i drugiej wojny czeczeńskiej. Pierwsza wojna czeczeńska, będąca próbą utworzenia niepodległego państwa, rozpoczęła się w grudniu 1994 r. atakiem sił rosyjskich. Już wtedy z kraju zaczęli uciekać uchodźcy. Czeczenom udało się obronić swoje tereny, co zaowocowało podpisaniem w 1996 r. rozejmu i wycofaniem wojsk rosyjskich. Jednak we wrześniu 1999 r. rozpoczęła się kolejna wojna, tym razem z powodów roszczeń separatystów do całego Kaukazu Północnego. Walki trwały do 2002 r., ale mniejsze starcia miały miejsce nawet do 2009 r.

Wyjeżdżali więc do Europy, wielu z nich przez Polskę trafiło do Niemiec i dalej. I niestety, szło w ślady moskiewskich rodaków, tworząc tam grupy przestępcze. Słychać o nich i teraz. Do strzelaniny doszło w połowie stycznia w tureckiej restauracji w Hamburgu. 15-letni (!) Holender oddał kilka strzałów w kierunku Czeczena, po czym uciekł do pobliskiej restauracji, gdzie został postrzelony i pobity przez trzech mężczyzn. Nastolatka zatrzymała niemiecka policja.

Jak pokazują statystyki niemieckiego Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF), w ostatnich latach wzrosła liczba wniosków o azyl składanych w Niemczech przez Czeczenów. Szacuje się, że diaspora czeczeńska w tym kraju liczy około 50 tys. osób. Oczywiście, nie wszyscy Czeczeni, którzy przybywają do Niemiec, są przestępcami.

W Niemczech czeczeńskie grupy przestępcze działają głównie na północy i wschodzie kraju, bo tam właśnie znajdują się większe skupiska Czeczenów. Mafie są dobrze zorganizowane, co utrudnia ich ściganie. Kolejnym poważnym problemem jest niechęć Czeczenów do współpracy z niemieckimi organami bezpieczeństwa. Zdaniem służb przyczyną jest silna więź rodzinna wśród ludzi tej narodowości. Mimo to policja stara się ścigać sprawców wszelkimi sposobami.

Kilka lat temu Czeczeni stali się też znani we Francji. Doszło bowiem do starć między gangami czeczeńskimi i algierskimi baronami narkotykowymi, którzy usiłowali kontrolować francuski rynek narkotyków. W znanym głównie z musztardy mieście Dijon doszło do walk Czeczenów, przybyłych tam z całej Francji, z Algierczykami. Jak opisywały media, uzbrojeni bandyci wymachujący kałasznikowami grasowali po ulicach, strzelając i raniąc kilka osób. Szacuje się, że we Francji żyje 30 tys. uchodźców z Czeczenii.

 


DZIWNI OCHRONIARZE

Liczni Czeczeni zaczęli trafiać do Polski po 1999 r. Do 2006 r. stanowili 90 proc. wszystkich ubiegających się o status uchodźcy. Od wybuchu pierwszej wojny czeczeńskiej do 2015 r. o ochronę międzynarodową w Polsce ubiegało się 80 tys. Czeczenów z Rosji. Ale szacuje się, że ochronę międzynarodową lub zgodę na tzw. pobyt tolerowany otrzymała zdecydowana mniejszość. Niełatwo oszacować liczbę Czeczenów w naszym kraju, przede wszystkim dlatego, że statystyki zezwoleń na pobyt prowadzone są według obywatelstwa (w tym przypadku – rosyjskiego), a nie narodowości. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że jest ich kilka tysięcy.

I niestety – nie cieszą się dobrą sławą. Jak podawały media, niedawno Czeczeni niespodziewanie pojawili się w Warszawie na ul. Modlińskiej 6D, dokąd przenieśli się kupcy ze spalonego centrum handlowego przy ul. Marywilskiej. „Warszawa wraca do lat 90., kiedy to mafia pruszkowska terroryzowała restauratorów, hotelarzy i bazary” – pisały media.

Kupcy dostali na Modlińskiej niezłe warunki. Ale potem nowy zarządca oznajmił, że podnosi czynsze, co było niezgodne z umową. I zamknął centrum, o czym opowiadał dziennikarzom przedstawiciel kupców Phan Chau Thanh.

Po rozmowie z policją kupcy wrócili i weszli do środka, przeganiając ochroniarzy. Wieczorem pojawili się nowi ochroniarze – Czeczeni. Ich liczba wzrastała z dnia na dzień. Jedna z najemczyń opowiadała, że „Czeczeni siedzą dniami i nocami”, trzeba więc było pilnować boksów. Kupcy bali się, że skoro spaliła się Marywilska, może też spalić się Modlińska.

A potem na drzwiach pojawiła się informacja, że centrum jest nieczynne. Ochroniarze nie dawali wejść do środka. Czeczeni mieli przy sobie: łańcuchy, gaz, pałki, krótkofalówki. Siedzieli nawet w samochodach na parkingu. Podobno doszło do starcia między kupcami i ochroniarzami, ale relacje są sprzeczne. Zarządca hali twierdzi, że stroną agresywną byli sprzedawcy; oni dowodzą, że działo się zupełnie inaczej. Wiadomo, że policja wszczęła śledztwo. Zarzuty mają podobno objąć zarówno organizatorów grupy ochroniarzy, jak i uczestników starcia.

Wcześniej pojawiały się informacje, że Czeczeni stworzyli gang, którego członkowie za pieniądze przewozili do Niemiec migrantów z Bliskiego Wschodu. Ale dzięki kontrolom na autostradach sprawę wykryła Straż Graniczna.

 


SKĄD TE MAFIE?

Jak to się stało, że mafie czeczeńskie tak się rozwinęły? Portal Echo Kawkaza pisał, że do powstania grup przestępczych przyczyniły się cechy wyniesione z dzieciństwa w tradycyjnej czeczeńskiej społeczności wiejskiej – odwaga w walce o przywództwo, determinacja i umiejętność walki do końca, połączone z tradycją szacunku dla starszych i podporządkowania się im. Te same cechy czyniły z nich doskonałych żołnierzy i sierżantów w armii radzieckiej. Ale zdaniem Echa Kawkaza to, co pomogło Czeczenom w tworzeniu lokalnych mafii, zarazem ich ogranicza – bo nie są w stanie zbudować większej, hierarchicznej struktury.

W Europie nie jesteśmy w stanie zaoferować Czeczenom czegoś, co przyciągałoby młodych skuteczniej niż gangi. Żyją więc obok nas i robią to, co niestety, umieją najlepiej: walczą. Nie jako żołnierze, ale jako mafiosi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, analityk spraw międzynarodowych, doktor nauk społecznych, adiunkt na uczelni Vistula w  Warszawie


redakcja@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 marca

Wtorek, II tydzień Wielkiego Postu
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mt 23, 1-12
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Józefa 10-18 marca
Modlitwy do św. Alojzego Orione

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter