20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Góralska nuta

Ocena: 5
2629

– Tatę nazywano góralskim Mozartem, malował w kościołach na Podhalu. Pradziadka uwielbiali słuchać Kasprowicz i Szymanowski. Stryj dziś jest ostatnim rzeźbiarzem góralskim w szkle – mówią Krzysztof, Anna i Jan Trebunie-Tutki, których zespół góralską muzyką i tradycją podbija świat.

fot. arch. Trebunie Tutki

– Wyrośliśmy w domu, gdzie muzyka i malarstwo się przenikały, towarzyszyły nam od rana do wieczora i często do późna w nocy – mówi Krzysztof, lider zespołu Trebunie Tutki. – Muzykowanie w rodzinie taty jest po kądzieli i ciupadze, czyli po jego rodzicach – rozpoczyna opowieść o rodzinnej sadze. Pradziadek Stanisław Budz Mróz opiewany był przez Jana Kasprowicza w poemacie „Kobziarz Mróz”, zachwycił grą także Karola Szymanowskiego. – Naszego tatę Władysława jako Platona przedstawił ks. prof. Józef Tischner w bestsellerowej „Historii filozofii po góralsku” – mówi Krzysztof Trebunia-Tutka.

 


SKRZYPECKI NA GWÓŹDZIU

Udokumentowana tradycja muzykowania w rodzinie sięga 100 lat. Pradziadek Stanisław Budz Mróz bacował na Hali Mała Łąka, grał na wielu instrumentach pasterskich, a na dudach tak, że muzykolodzy nazwali go „ostatnim dudziarzem góralskim”. – Rzeczywiście pradziadek był ostatnim, który grywał góralom do zabawy, do tańca, na weselach, chrzcinach, potańcówkach. Zapraszany był przez przyjeżdżających w Tatry „panów” na występy do Warszawy, Lwowa, Berlina, Hagi, Hamburga, w końcu na wystawę światową do Paryża w 1925 r. – przyznaje Krzysztof Trebunia-Tutka.

– Nasz tato Władysław, jak pradziadek, też grywał na kozie. Ja nauczyłem się od taty, a teraz ode mnie najmłodszy mój syn Jasiek – snuje rodzinną opowieść Krzysztof Trebunia-Tutka. Rodzina ze strony dziadka też wniosła muzyczny talent. Dziadek Jan z braćmi w okresie międzywojennym stworzyli pierwszą kapelę rodzinną Trebuniów. Po wojnie grali już synowie Jana w Poroninie. – Najmłodszy z nich, nasz tato, był cudownym dzieckiem, nazywanym góralskim Mozartem. Jako 13-latek przejął prym, czyli pierwsze skrzypce w czteroosobowej kapeli wśród starszych braci. Był również niezwykle uzdolniony plastycznie.

Z rozwijaniem muzycznego talentu dawniej w góralskim domu nie było łatwo. – Muzykowanie wśród górali jest dość powszechne. Instrumenty muzyczne wisiały na gwoździu na ścianie. Grać się chciało, ale nie było na to czasu. Góral sięgał po skrzypce przed snem, żeby zagrać chociaż jedną nutkę – opowiada Krzysztof Trebunia-Tutka. Starsze pokolenie górali uważało, że granie jest rozrywką i „tryźnieniem”, czyli marnowaniem czasu. By więc nie odciągało od pracy w gazdówce, grać można było tylko przy niedzieli. W adwent, który był szczególnym czasem wyciszenia i przygotowania do świąt Bożego Narodzenia, też był zakaz muzykowania. – Skrzypce nie miały futerałów, więc by nie kusiły w adwencie, zdejmowano z instrumentu struny. Śpiewać można było dopiero po Wigilii, a muzykować w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia – opowiada Krzysztof Trebunia-Tutka.

Starsi nie pozwalali młodzieży uczyć się grać. Inaczej było z Władysławem Trebunią-Tutką. – Wszyscy w rodzinie dostrzegali talent taty. Zwłaszcza dziadek Jan dbał, żeby tato miał na czym rysować, malować i żeby miał instrument do grania – opowiada Krzysztof Trebunia-Tutka. Władysław ukończył ASP w Krakowie. Wiele opowiedzą o jego talencie podhalańskie świątynie. Wykonał polichromię w kościele parafialnym w Poroninie, projektował witraże „Święci Polscy” w kościele parafialnym w Skrzypnem oraz „Dwunastu Apostołów” w kościele Ojców Salwatorianów w Zakopanem, w Bukowinie Tatrzańskiej piękny witraż inspirowany tryptykiem Jana Pawła pt. „Źródło”. Obrazy znajdują się kościołach w Skrzypnem, Wielkim Cichem, Gliczarowie, Murzasichlu, kaplicy w Białym Dunajcu i Stasikówce.

 


DRUGA SKÓRA GÓRALA

– W naszym domu w Białym Dunajcu przewijało się zawsze mnóstwo ludzi, zamawiających obrazy czy muzykujących. Tata uczył grać, u nas odbywały się próby – wspomina Anna Trebunia-Wyrostek.

Kapela Rodzinna Trebuniów-Tutków z następnym pokoleniem, dziećmi Władysława – Krzysztofem, Anną i synem brata Henryka, który rzeźbi w szkle – występowała podczas uroczystości kościelnych, na spotkaniach młodzieży przyjeżdżającej z całej Polski na Podhale, na weselach, chrzcinach, pogrzebach, grała w szałasach. Uczestniczyła w Mszach św. za Ojczyznę na Bystrem, w Juszczynie i w Warszawie.

W 1994 r. Krzysztof z ojcem i siostrą utworzyli zespół Trebunie Tutki. Szybko zdobyli popularność w kraju i za granicą. W ciągu roku grali około 100 koncertów. – Tata zawsze pilnował tradycji, żebyśmy wszystkie elementy wykonywali zgodnie z duchem naszego regionu – mówi Krzysztof Trebunia-Tutka. Nie zaniedbywali takich szczegółów jak występowanie w pełnym odzieniu góralskim. – Dla nas to nie tylko strój odświętny, ale „druga skóra”. Pamiętam jeden z występów. Duża sala, reflektory świeciły wprost na nas. Było bardzo gorąco. Ania zdjęła góralski serdak z baraniej skóry. Tata zaraz podszedł i serdak jej nałożył. Musiała wytrzymać do końca występu. Bo jak kolęda i pastorałka, to w zimowym klimacie – opowiada Krzysztof Trebunia-Tutka.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter