19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dwie rocznice

Ocena: 0
2998

Jego wizja człowieka, rodziny, narodu jest więc konsekwentnie personalistyczna. Katolickiej nauce społecznej obcy jest zarówno kolektywizm, jak indywidualizm – całość jest bogata tym wszystkim, co na nią się składa, a poszczególne jej człony zyskują na znaczeniu dzięki temu, że tę całość tworzą. To dlatego papież ten kierował swoje przesłanie zarówno do poszczególnych ludzi, jak do całych ludzkich społeczności.

 

Moc prawdy

Niektórzy widzą w naszym papieżu pogromcę komunizmu. Nie sądzę, żeby mieli rację. Nie przypominam sobie, żeby Jan Paweł II kiedykolwiek piętnował komunizm jako ustrój zły i niesprawiedliwy. Owszem, podczas spotkania z najwyższymi władzami PRL, które miało miejsce zaraz na początku pierwszej pielgrzymki, jasno stwierdził, że „racją bytu państwa jest suwerenność społeczeństwa, narodu, ojczyzny”. Jasno też wtedy podkreślił, że „pokój i zbliżenie pomiędzy narodami może budować się tylko na zasadzie poszanowania obiektywnych praw narodu, takich jak prawo do istnienia, do wolności, do podmiotowości społeczno-politycznej, do tworzenia własnej kultury i cywilizacji”.

Ale przecież nie mówił tego w sposób polemiczny, on tylko odwoływał się do wartości, do których komuniści oficjalnie (choć obłudnie) się przyznawali. Tę strategię stosował z zasady. „Polityką” tego papieża było jasne mówienie prawdy, przy zachowaniu pełnego szacunku dla wszystkich, również dla tych, którym ona mogła się nie podobać. Okazało się, że prawda, jeśli się ją głosi w pokoju i bez nienawiści, może mieć moc dynamitu.

Tę jeszcze cechę Jana Pawła II bym podkreślił, że on z zasady się nie bał nawet wielkiego krzyku, ilekroć trzeba było dać świadectwo prawdzie. Nie bał się mówić, że grozi nam cywilizacja śmierci, ani masowego zabijania poczętych dzieci nazywać ludobójstwem. Wbrew naciskom medialnym – niezależnie od tego, czy bronią one teologii liberalnej, czy „alternatywnej moralności” – nie uciekał od jasnego nauczania również tych prawd wiary katolickiej, które dzisiaj są niepopularne. Chyba ani razu nie cofnął się przed niewygodną dla takich czy innych środowisk kanonizacją bohaterów wiary, np. męczenników rewolucji francuskiej, meksykańskiej czy chińskiej, wojny domowej w Hiszpanii itd. Zapewne wielu Polaków pamięta jego mądrą reakcję na protesty czeskich protestantów przeciwko kanonizacji Jana Sarkandra: z kanonizacji się nie wycofał, ale przedtem uczcił protestanckich męczenników, którzy zginęli z rąk katolików.

 

Duchowe przebudzenia

Jan Paweł II był już bardzo jednoznacznie papieżem tej globalnej wioski, w którą dzięki rozwojowi środków masowej komunikacji przemieniła się nasza ziemia. Jako taki jest pierwszym papieżem w dziejach, którego słuchano aż tak masowo i naprawdę na całym świecie. W ciągu 27 lat jego pontyfikatu, zarówno w Rzymie, jak podczas 104 jego apostolskich pielgrzymek do różnych krajów, miliony ludzi mogły się z nim spotykać, słuchać go i fascynować zarówno jego nauką, jak i osobowością.

Łatwo próbować to bagatelizować: „Owszem, to prawda, że osiągał szczyty popularności; to prawda, że bardzo wielu ludzi podjęło pod jego wpływem prawdziwą religijną odnowę. Ale on umarł zaledwie kilkanaście lat temu, a któż dzisiaj pamięta to, o czym mówił? Nawet my, jego rodacy, raczej mało przejmujemy się tym, czego on nas uczył!”.

Na to odpowiem: powroty do Boga mają wartość samoistną i nie tracą sensu przez to, że inni wracać nie chcą, ani nawet przez to, że może jeszcze więcej jest takich, którzy od Niego odchodzą. Krótko mówiąc, nie ulegajmy przesądowi kolektywizmu. Wszyscy razem jesteśmy Bożym ludem, ale zarazem każdy z nas ma swoją niepowtarzalną przygodę z Bogiem. Bardzo wiele tych duchowych przebudzeń, do których przyczynił się Jan Paweł II, dokonało się w horyzontach wiekuistych. Słowem, nie mierzmy tego, co wiekuiste, naszymi doczesnymi miarami.

Pan Jezus wielokrotnie powtarzał, że „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” – i są to słowa nadziei, nie tylko ostrzeżenia. Wielu, bardzo wielu wytrwało do końca; wielu trwa dotąd. Sam Bóg pocieszał proroka Eliasza w czasach powszechnego odstępstwa: „Mam w Izraelu siedem tysięcy takich, których kolana nie ugięły się przed Baalem i których usta go nie ucałowały”. Taka wydaje się również prawda dnia dzisiejszego.

 

Miłosierdzie dla ojczyzny

Tak się opatrznościowo złożyło, że setna rocznica odzyskania niepodległości zbiega się z czterdziestą rocznicą wyboru Karola Wojtyły na biskupa Rzymu. Wiele wydarzeń miało miejsce w ciągu tych kilkunastu lat, które upłynęły od jego odejścia. Jeśli ktoś nie pamięta tych niesamowitych wydarzeń, jakim było składanie przez niego świadectwa wiary na łożu śmierci, a później jego pogrzeb, niech poprosi starszych od siebie, żeby mu o tym opowiedzieli. Dosłownie cały świat, nie tylko katolicy, przeżywał te wydarzenia i jednoczył się wtedy wokół jego osoby.

Jego następca, Benedykt XVI, niemal natychmiast po swoim wyborze udzielił dyspensy umożliwiającej błyskawiczne rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i już w 2011 r. Jan Paweł II został ogłoszony błogosławionym. Był to pierwszy przypadek w dziejach Kościoła, że bezpośredni następca papieża beatyfikował swojego poprzednika.

W związku z tymi wydarzeniami warto zauważyć szczegóły, które mogą mieć znaczenie dla naszego świętowania rocznicy niepodległości. Jak wielu z nas wie, Jan Paweł II był osobiście przejęty objawieniami Siostry Faustyny i jeszcze zanim został papieżem istotnie przyczynił się do uznania przez Kościół ich autentyczności. Jako papież doprowadził do kanonizacji Siostry Faustyny, która miała miejsce w 2000 r., a na dzień jej ogłoszenia papież wybrał właśnie Niedzielę Miłosierdzia. Otóż znamienne, że ten wielki promotor kultu Bożego Miłosierdzia został powołany do domu Ojca akurat w wigilię Niedzieli Miłosierdzia. Trudno uznać to za przypadek.

Co więcej, właśnie w Niedzielę Miłosierdzia Benedykt XVI go beatyfikował, natomiast trzy lata później – również w Niedzielę Miłosierdzia – Jan Paweł II został przez Franciszka kanonizowany. Znaczy to, że obaj ci papieże uznali, iż kult Bożego Miłosierdzia szczególnie charakteryzował wielkiego ich poprzednika. Mamy zatem w tym nowym świętym potężnego orędownika za naszą ojczyznę, którą przecież tutaj na ziemi tak gorąco i tak mądrze kochał. Co więcej, ten święty papież będzie nas nieraz jeszcze zachęcał do szczególnego powierzania naszej ojczyzny Bożemu Miłosierdziu.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter