Ten pomnik to dar dla Budapesztu, nasza pamięć i podziękowanie Węgrom za opiekę i pomoc ponad 120 tys. polskich uchodźców wojennych – powiedział 26 czerwca w Budapeszcie niestrudzony kronikarz polsko-węgierskich dziejów czasu wojny Grzegorz Łubczyk (na zdjęciu między postaciami z pomnika).
W uroczystości wzięli udział szef Parlamentu Węgier Laszlo Koever i marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Fot. PAP/MTI/EPA/Tibor IllyesRazem z Józefem Musiołem, prezesem Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie, doprowadził do tego, że w dwóch stolicach bliskich sobie od tysiąca lat narodów i państw stoją dwa bliźniacze pomniki: przy stoliku szachowym siedzą pogrążeni w rozmowie Polak Henryk Sławik i Węgier Jozef Antall senior.
To ich przyjaźń i współpraca sprawiła, że Polacy mieli w latach drugiej wojny światowej zapewnioną na Węgrzech nie tylko podstawową pomoc i opiekę, ale także dostęp do posługi religijnej w języku polskim i do edukacji na poziomie liceum. Oraz że 40 tys. polskich żołnierzy zostało przerzuconych do Francji. Obaj ci niezwykli ludzie podjęli historyczną decyzję, że trzeba ratować najmłodszych obywateli RP – zagrożone zagładą żydowskie dzieci. Pomogli im ówczesny nuncjusz apostolski abp Angelo Rotta i polscy księża kapelani. I udało się. Henryk Sławik zginął zamordowany w hitlerowskim obozie KL Mauthausen Gusen. Do końca był lojalny wobec węgierskiego przyjaciela i w ten sposób ocalił jeszcze jedno życie.
W 1943 roku Sławik, jako prezes Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech, w uchodźczej gazecie „Wieści Polskie”, napisał: „Gdy stopy nasze dotkną świętej ziemi rodzinnej, wtedy wielu z nas popatrzy wstecz na gościnną ziemię węgierską, która przygarnęła nas tak serdecznie i żywiła przez tyle lat (…) Wielu serdecznych przyjaciół tu spotkaliśmy (…) Nie zapomnimy o nich nigdy! ”. I o tym mówi ten pomnik.
A więc już nie tylko „Polak Węgier dwa bratanki” – ale także dwa braterskie pomniki!