25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dlaczego nie chcą dzieci?

Ocena: 5
978

 


Z POMOCĄ BLISKICH

Innym czynnikiem wpływającym na plany prokreacyjne jest liczba posiadanych dzieci. Powiększyć rodzinę chcą najczęściej kobiety bezdzietne (58 proc.) i mające jedno dziecko (33 proc.). Z tych, które mają dwoje i więcej dzieci, o kolejnych myśli zaledwie 7 proc. W badaniach wyraźnie widać wzrost odsetka kobiet bezdzietnych i nieplanujących potomstwa w wieku 18–45 lat – prawie o połowę (z 22 proc. do 42 proc.). Kobiety, których najmłodsze dzieci mają więcej niż pięć lat, o wiele rzadziej planują kolejne.

– Obracam się w środowisku rodzin wielodzietnych, mogę więc tylko teoretycznie rozważać temat przyczyn niechęci do rodzenia kolejnych dzieci – mówi Joanna Krupska. – W kulturze jest obecnie silny nurt tzw. worksizmu, czyli skupienia na pracy, self-developement – samorealizacji – od rozwoju zawodowego po ciekawe spędzanie czasu wolnego i konsumpcję. Mało jesteśmy ukierunkowani na więzi i czerpanie życiowej satysfakcji z przynależności do wspólnoty. Coraz trudniej o tworzenie relacji i ich trwałość, a przecież dzieci to owoc dobrych związków.

Rzeczywiście, badania dowodzą, że więcej dzieci rodzi się w małżeństwach. Jak deklarują kobiety badane przez CBOS, bycie w formalnym związku zwiększa ich chęć powiększenia rodziny. – Żałuję, że projekt Ministerstwa Sprawiedliwości, który ukróciłby praktykę dwudziestominutowych rozwodów, tak długo czeka w sejmowej zamrażarce – mówi Marek Grabowski. – Tym bardziej że 35–40 proc. rozwodów poprzedza pochopna decyzja. Takie rozwiązanie uderzyłoby oczywiście w prawników czerpiących profity ze spraw rozwodowych, ale państwu powinno zależeć na interesie nie wybranej grupy zawodowej, ale na dobru społeczeństwa, a jego fundamentem jest zdrowa i pełna rodzina.

Jak tłumaczy Marek Grabowski, we wzmacnianiu rodziny nie chodzi o licytowanie programu 500+ ewentualnym programem 800+. – Chodzi o opiekę nad najsłabszymi – w tym ciężarnymi, także mającymi urodzić chore terminalnie dziecko, nad niepełnosprawnymi – i nie tylko o badanie opinii publicznej, ale także o wsłuchiwanie się w nią. Ileż to razy badania wykazywały potrzebę bonu opiekuńczego lub edukacyjnego, a kolejne ekipy rządzące jej nie realizują.

Na decyzję o powiększeniu rodziny w takim samym stopniu co stały związek (20–22 proc.) wpływa pomoc najbliższych w opiece nad dziećmi. Wśród osób, od których kobiety się jej spodziewają, ankietowane wymieniały najczęściej: męża lub partnera (90 proc.), rodziców (prawie 70 proc.), rzadziej rodziców partnera bądź innych członków rodziny (58 proc.). Krótko mówiąc: im więcej źródeł pomocy, tym łatwiejsza decyzja o rodzeniu dzieci. – Tyle że dość powszechny model rodziny nuklearnej utrudnia włączanie dziadków do opieki nad dziećmi, tym bardziej po przeprowadzce młodych do większego miasta – mówi Joanna Krupska. – Optymistycznym zjawiskiem są za to zyskujące popularność kluby mam, wspierających się nawzajem.

Co piąta badana deklarująca chęć macierzyństwa nie tylko jest w stałym związku i oczekuje pomocy najbliższego otoczenia, ale także pochodzi z dużego miasta i ma wyższe wykształcenie, co jest nowym trendem.

 


TRZYMA SIĘ MOCNO

Badania CBOS, które nie napawają optymizmem, bo według nich 70 proc. kobiet nie planuje potomstwa, ks. Robert Wielądek traktuje z umiarkowanym dystansem. – To tylko deklaracje, a rzeczywistość często od nich odbiega – mówi dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin KEP. – Bardziej skupiłbym się na słuchaniu, skąd takie deklaracje się biorą. Bezdzietne pary często słyszą pytanie: Kiedy dziecko? To niedelikatność ze strony pytających, którzy – podobnie jak ankieterzy i rządzący – powinni wsłuchać się raczej w przyczyny deklaracji o braku chęci posiadania dzieci.

Za adhortacją „Amoris laetitia” ks. Wielądek podkreśla, że młodzi wchodzący w związek małżeński mają wobec siebie zbyt duże oczekiwania. – To, co kiedyś pary wypracowywały latami, dziś młodzi chcieliby mieć od razu – mówi. – Kobieta odkłada urodzenie dziecka w obawie przed tym, że nie sprosta macierzyństwu. A przecież ona tej roli – jak każda matka przed nią i po niej – uczyć się ma latami, bo z biegiem lat zmienia się także jej dziecko. Dlatego tak ważne są świadectwa małżeństw o trudach rodzicielstwa, które udało im się przezwyciężyć. Współpracując z ośrodkiem adopcyjnym, od osób przechodzących tam kursy umiejętności wychowawczych słyszę, że powinni mieć do nich dostęp wszyscy rodzice, nie tylko adopcyjni. Tym bardziej że nie ma już wielopokoleniowych rodzin, w których o radę zapytać można mieszkającą na piętrze babcię.

Jak zauważa Marek Grabowski, rodzina nie tylko ma już dobrą prasę, ale naprawdę jej rola jest istotna. – Pandemia pokazała, że rodzina trzyma się mocno – mówi prezes FMiT. – W większości przypadków zamknięci w domach pomoc otrzymywaliśmy od najbliższych, z nimi też zacieśniliśmy więzy. Warto, żebyśmy w naszych małżeństwach o tym pamiętali i nie bali się posiadania dzieci.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter